Małe scenki wielkiej tragiczki
Z tej pozornie błahej historyjki wyglada prawda o aktorstwie
Wielka aktorka u schyłku swojej kariery postanawia spisać wspomnienia. Jest bardzo kapryśna. Jej sekretarz nie tylko musi je spisywać, ale i odgrywać z chlebodawczynią scenki z jej życia. To ma pomóc w odtworzeniu przeszłości.
Sztukę "Wspomnienia" napisał spec w dziedzinie udramatyzowanych biografii, Amerykanin John Murrell. Nijaki tytuł oryginału autorka adaptacji, scenografii i reżyser spektaklu w jednej osobie - młoda, a już uznana za objawienie na polskiej scenie Agata Duda-Gracz - zastąpiła trafiającym bez ogródek w samo sedno: "Kreatura".
Kogoś może irytować obcesowość potraktowania wielkiej francuskiej aktorki. Była kłótliwa i zrzędna, jednak pozostaje jedną z największych tragiczek nie tylko drugiej połowy XIX w., ale i wszech czasów. Można by też zgłaszać pretensje do zbyt prostego przełożenia: Sarah Bernhardt gra Anna Polony. Wielka aktorka Starego Teatru jest postrachem reżyserów, choć znamy ją z niezapomnianych ról w spektaklach Swinarskiego, Wajdy, Kutza, Jarzyny.
Ale właśnie ten pomysł stanowi źródło fantastycznej gry. Oto Anna Polony swój trudny, choć aniołem podszyty charakter w fenomenalny sposób "wywleka" na scenę. Grając w gruncie rzeczy wciąż samą siebie, gra Sarah Bernhardt.
Cierpliwego, choć mającego też swoje humory sekretarza Sarah Bernhardt ucieleśnia na scenie Andrzej Mrowiec. Z tej pozornie błahej historyjki rodzi się prawda o aktorstwie - zajęciu prostym i piekielnie trudnym. Bo przecież recepta na sukces, którą proponują Bernhardt i Polony, da się streścić w niewielu słowach: wystarczy być sobą i sobą obdarzyć kreowaną postać. Tak szczodrze, żeby się spalać na scenie jak prawdziwy diament, nie pozostawiając po sobie nawet grama popiołu.