Artykuły

Białystok. U lalkarzy ciąg dalszy nastąpi...

Ojciec Dyrektor na ścianie, w szafkach - Królewna, Szczur i Pegaz, a na tapczanie zestresowany dramaturg, do którego pomysł na sztukę nijak nie chce przyjść. W Białostockim Teatrze Lalek za chwilę premiera, pierwsza w tym sezonie.

Chodzi o spektakl "CDN". Dawno już nie było przedstawienia w BTL, w którym w gronie rządzących realizatorów są trzy panie (reżyserka Agata Biziuk, autorka sztuki - Marta Guśniowska, i scenografka - Anna Chadaj), a w ekipie aktorskiej - niemal sami mężczyźni.

"CDN" napisała Marta Guśniowska, utalentowana autorka od jakiegoś czasu związana z BTL. Jej sztuki wystawiane są w całej Polsce, w Białostockim Teatrze Lalek niedawno odbyła się promocja bibliofilskiego wydawnictwa, w którym znalazło się pięć jej sztuk dla dzieci, jak dotąd jednak na białostockiej scenie nie zaprezentowano żadnej bajki Guśniowskiej. Teraz będzie ten pierwszy raz.

- Napisałam tę sztukę na zamówienie mojej przyjaciółki Agaty Biziuk, która chciała wyreżyserować spektakl, ale nie miałam tekstu specjalnie dla niej - opowiadała wczoraj Marta Guśniowska. - To historia dramaturga, który przeżywa niemoc twórczą. Jakiś czas temu dostał za swoją sztukę nagrodę, teraz pisze drugą, ale klops, zupełnie mu nie idzie.

Dramaturg (Krzysztof Bitdorf) jest zestresowany, a dodatkowo do szewskiej pasji doprowadza go Pegaz - statuetka, która cały czas ironizuje na temat talentu pisarza. Ale też próbuje go pognać do roboty - ciągnie do maszyny do pisania, podsuwa pomysły. A gdy to nie działa - kpi z dramaturga, że powinien zadzwonić do tatusia. I pokazuje na portret wiszący na ścianie.

A portret to... wizerunek Wojciecha Szelachowskiego - dyrektora artystycznego teatru i autora wielu cenionych autorskich przedstawień, z których zasłynął BTL. Autotematyczny żarcik jest zamierzony.

- To taki ciepły ukłon w stronę dyrektora. Jest opiekunem mojego roku, jak trzeba skarci, jak trzeba - pogłaszcze. Nasz dobry duch - mówi reżyserka, która kończy Akademię Teatralną w Białymstoku.

"CDN" - wedle autorki sztuki jest spektaklem o niedokończonych, niedoskonałych postaciach, które trzeba pokochać takimi, jakimi są. Z kolei reżyserka dodaje: - Chciałam pokazać, że w życiu, w określonej przestrzeni, choćby w takim pokoju może nagle pojawić się magia.

Magia będzie widoczna w warstwie inscenizacyjnej: - Z szaf, szafeczek, zacznie wychodzić galeria najróżniejszych dziwacznych postaci. Łączymy plan żywy i lalki - mówi Anna Chadaj, scenografka, absolwentka ASP w Warszawie. I tak na przykład Pegaza - statuetkę, która irytuje dramaturga, na scenie zobaczymy zarówno w postaci lalki, jak i potężnego osobnika (Adam Zieleniecki odziany w niebieskawy kombinezon ze skrzydełkami). Pojawią się jeszcze m.in.: Królewna, Mag, Skarpeta, Wilk. Będzie też Szczur, w którego podczas premiery wcieli się sama autorka sztuki. Wszystko to na tle scenografii utrzymanej w estetyce lat 60.. Z tej epoki zobaczymy meblościankę obdarzoną niezliczoną ilością szafek, telefon, foteliki, maszynę do pisania.

Autorem muzyki jest Michał Górczyński, w spektaklu poza Zielenieckiem i Bitdorfem grają jeszcze: Ewa Żebrowska, Jacek Dojlidko, Ryszard Doliński, Mirosław Janczuk. Premiera w sobotę o godz. 17. Chwilę przedtem odbędzie się wernisaż projektów scenograficznych Anny Chadaj.

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji