Artykuły

Paryż. Izraelski dramaturg, francuski spektakl, polskie akcenty

Wydarzeniem nowego paryskiego sezonu teatralnego stała się sztuka Hanocha Levina [na zdjęciu] "Shitz" w teatrze la Pépiniere.

Tytułowy Shitz to drobny przedsiębiorca po sześćdziesiątce. Jest zmęczony zarówno żoną, jak i wciąż niezamężną, niezbyt urodziwą córką. Shitz kocha już tylko kiełbasę. Córka natomiast kocha frytki i marzy o śmierci rodziców, by swobodnie dysponować ich skromną fortuną. Te marzenia próbuje realizować pojawiający się wreszcie narzeczony.

Przesympatyczna rodzinka żyje we wnętrzu zapełnionym laminatowymi meblami przywodzącymi na myśl zarówno epokę małej stabilizacji gierkowskiej, jak i późniejszą, gdy nad Wisłą uwierzono, że każdy może zostać przedsiębiorcą. Polski akcent tego przedstawienia widać już na afiszu, którego autorem jest pozostający pod wpływem polskiej szkoły plakatu Michel Bouvet. Na dodatek żona tytułowego bohatera ma na imię Cesia, a towarzysząca akcji muzyka klezmerska, między kujawiakami a Bregoviciem dla Kayah, też kojarzy się ze środkową Europą.

Aktorzy - doskonali - chwilami mają w sobie coś z postaci Kruma w inscenizacji Warlikowskiego. To dzięki temu spektaklowi Levin, uznawany za najważniejszego izraelskiego dramaturga, znany jest polskiej publiczności.

"Shitzem" francuscy krytycy są zachwyceni, ale przede wszystkim zaskoczeni. Pewnie dlatego, że - jak twierdzi reżyserka Cécile Backes - Francja nie jest przyzwyczajona do takiego teatru. Francuską tendencję do "pustego, koturnowego estetyzowania" Backes przeciwstawia teatrowi polskiemu, który "nie przejmuje się obiegowym dobrym gustem".

Reżyserka mówi, że nie widziała inscenizacji Warlikowskiego. Uważa, że "jeżeli jest jakaś polskość w jej spektaklu, to tylko wewnętrzna, podświadoma". Oddaje hołd wysoko cenionemu nad Sekwaną Kantorowi, ale w polskim teatrze najbardziej ją pociąga to, że "jest w nim jakaś dzikość, pełna swoboda wyrazu w grze i reżyserii, a przy tym nadzwyczajna spójność".

Hanoch Levin w swych sztukach lawiruje na granicy dobrego gustu, nierzadko go przekraczając. Jego twórczość jest pełnym politycznej i społecznej krytyki, bezwzględnym spojrzeniem na izraelską rzeczywistość. Jednak redukowanie Levina do żydostwa i izraelskości to - zdaniem Cécile Backes - "zamykanie go w klatce o wiele dlań za małej. Dlatego nie traktowałam osób dramatu jako Żydów czy Izraelczyków. Chciałam pokazać, że ich tragiczna groteska może się dziać i dzieje się wszędzie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji