Artykuły

Czy to już koniec?

"Fin" w reż. Sylwestra Biragi w Teatrze Druga Strefa w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Trybunie.

Biurokrata, człowiek-pieczątka, którego ideą fix jest uprzykrzanie życia innym, zwłaszcza imigrantom. Nobliwy dyrygent chóru dziecięcego, w rzeczywistości pedofil. Amerykanka, żołnierz sil specjalnych, zajmująca się fachowym "robieniem", czyli rozmiękczaniem podejrzanych o terroryzm, fachowiec od rozwiązywania języków. Zbolała matka tonąca w żałobie. Porządnie wyglądający młody człowiek we władzy seksu, za lada podnietą gwałciciel. Dziewczyna, która marzy o tym jedynym, a stale ulega przemocy. Męska dziwka z przyklejonym uśmiechem reklamującym usługi, maskującym rozpacz. Mężczyzna, którego jednym celem jest bogactwo, a który, oczywiście, traci wszystko. Oto zainfekowany dem schyłkowy świat, który odmalowuje w swoim spektaklu autorskim "Fin" Sylwester Biraga. Rzeczywiście, jest w nim charakterystyczne dla wielu tekstów, obrazów, spektakli katastroficzne przeczucie kresu, jeśli ludzie się nie opamiętają. Biraga nie moralizuje, ale przedstawia Nawiązuje do dawnej awangardy studenckiej, do Akademii Ruchu, budując sceny pełne dynamicznego rytmu, stale narastającego, w którym czynności i teksty powtarzają się, powielają, tracą moc indywidualności, ale zyskują walor uogólnienia. Każdy z aktorów pokazuje tu swojego napiętnowanego przegraną bohatera, ale na koniec w wirujący ruch figur na szachownicy świata wprowadzeni są naraz wszyscy w szaleńczym rytmie zmierzający do końca.

Starannie przemyślane, konsekwentnie zbudowane przedstawienie, które wprawdzie nie odkrywa nowych horyzontów, ale uczula na to, co dzisiaj szczególnie dolegliwe: na obojętność świata wobec zła. Paradoksalnie to nowa "Nasza mała stabilizacja", późne dziecko fenomenalnego dramatu Różewicza otwierającego długą listę utworów katastroficznych, a jednak podszytych etyczną nadzieją.

Spektakl doskonale przyjęty na festiwalu Avignon-off nie tylko dlatego, że grany po francusku (a częściowo po angielsku), zresztą tekstu tu naprawdę niewiele. Biraga stworzył tym widowiskiem czytelny przekaz niezależnie od tego, jakim językiem kto włada. Mowa przecież o podstawach człowieczeństwa. Widziałem to skromne, a natchnione przedstawienie w Noc Teatrów zorganizowaną staraniem ENTER (porozumienie Niezależnych Teatrów Repertuarowych w Warszawie). Sprzed teatru odeszło z kwitkiem więcej niż pół setki widzów (brak miejsc). Bardzo to krzepiące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji