Artykuły

Przejrzyjmy swoje kartoteki

"Kartoteka" w reż. Julii Wernio w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Gazecie Codziennej Nowiny.

Julia Wernio, reżyser "Kartoteki" Tadeusza Różewicza na scenie Teatru im. Wandy Siemaszkowej sugestywnie opowiada historię człowieka bardziej zapętlonego w teraźniejszości, niż uwikłanego przeszłością. Słuszny wybór, ale wbrew autorowi.

Spektakl nie wciąga widza w bieżącą politykę i jej osądy. Nie ocenia bytowania jednostki w realiach przeszłości wiać, reżyser nie idzie na łatwiznę. Natomiast ambitnie stara się opowiedzieć historię bohatera stłamszonego przez chaos współczesnego świata. Tego świata, którego zwłaszcza człowiek przeciętny nie jest w stanie ogarnąć i do końca zrozumieć.

Protest czy reklama

Ogromna tu zasługa grającego rolę Bohatera właśnie - Pawła Wiśniewskiego. Spokojnie, niezwykle wewnętrznie, bez patosu i nawet emocji traktuje on tę postać i delikatnie ją umiejscawia na pograniczu tragedii i tragifarsy. Zadaje pytania, które skłaniają do ich analizy, ale sam gra kogoś, kto prawdopodobnie nie będzie umiał na nie odpowiedzieć. Równocześnie widz ogląda obywającą się na scenie projekcję filmu nakręconego na rzeszowskiej ul. 3-Maja: Bohater leży w łóżku, tym samym, które stoi na scenie, a jedni przechodnie okazują mu obojętność, inni współczucie, niektórzy są zaciekawieni bądź zakłopotani. Ktoś pyta, przeciwko czemu protestuje? Ktoś inny, jaki towar próbuje zareklamować...

Ukryta drapieżność

W spektaklu jego drapieżność jest jakby ukryta, z pozoru toczy się on rytmicznie i spokojnie. Zaskakuje zespołowa, wyważona i utrzymana na dobrym poziomie gra wszystkich aktorów. Najdobitniej zaznaczają się role Barbary Napieraj (Matka), Piotra Napieraja (Ojciec), Wojciecha Kwiatkowskiego (Wujek), Artura Hauke (Kelner) i Anny Demczuk (Tłusta kobieta). Scenograf Elżbieta Wernio umiejscawia akcję sztuki gdzieś na podwórzu starej,odrapanej kamienicy. Łóżko, w którym Bohater toczy swe rozrachunkowe dysputy ze światem i z sobą sąsiaduje z kubłami pełnymi śmieci. Dosadna, na pewno uniwersalna, po części tragikomiczna, ale czy trafna i prawdziwa alegoria naszej rzeczywistości tu i teraz, w Polsce 2004 roku? Ale Tadeusz Różewicz, który wielkim poetą jest, przewidział i to: - Każdy z was może dopisać początek lub koniec "Kartoteki" - zachęca inscenizatorów, i również widzów. - Może mi przerwać w pół słowa, i mnie wyśmiać. Ale może też zapytać samego siebie - jak żyje?

To wszystko prawda, ale pod warunkiem, że zechcemy spróbować odnaleźć w Bohaterze "Kartoteki", którego gra Paweł Wiśniewski część swego życia i zadać samemu sobie parę pytań na temat swojej egzystencji. I wychodząc ze spektaklu uznać, że być może warto przeanalizować własną, życiową kartotekę... Bo "Kartoteka" Julii Wernio nie każdego i nie od razu skłoni do takich reakcji. Pora na refleksję o sobie samym ma szansę przyjść po jakimś czasie, gdy wyjdziemy z teatru i wrócimy do naszych mieszkań. Ale jedno jest pewne - nie zostaniemy wobec przesłania "Kartoteki" zapytań Julii Wernio całkiem obojętni, gdyż trudno być znieczulonym tak zupełnie na samego siebie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji