Artykuły

Ważny, mądry, potrzebny festiwal

XIII Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne w Lublinie podsumowuje Waldemar Sulisz w Dzienniku Wschodnim.

Za nami XIII edycja Międzynarodowego Festiwalu "Konfrontacje Teatralne". W ciągu pięciu dni zobaczyliśmy 17 spektakli. Znakomitych, jak "Psalmy", "Daniel Stein - tłumacz", "The TimeKeepers", "Uczucia", "Żyd". Średnich, jak "Dybuk", "Gog i Magog". Takich sobie, jak: "Maestro" czy "We save No lives".

Ważny temat

Po raz pierwszy festiwal miał konkretny temat (holocaust), wymierzony w antyżydowskie nastroje i myślenie Polaków. Najlepszy przykład owej trafności to spektakl "Żyd". Do małego miasteczka ma przyjechać potomek żydowskiej rodziny, z rady pedagogicznej robi się polski piekiełko. Z piekiełka wyziera piekło historii, w którym Polacy dobijali Żydów i zakopywali ich w piachu.

Antysemityzm

Odcieni antysemityzmu było na festiwalu dużo. Sposobów na jego ukazanie też. Od okrucieństwa po humor. Do jednych bardziej przemawiało okrucieństwo, do innych humor.

Może najokrutniejszy był spektakl "The TimeKeepers" o zegarmistrzach naprawiających obozowe zegarki. I niemieckim geju, który polubił Żyda. - Wolę tego geja od Polaka, co szukał zegarków po Żydach - komentowali widzowie po spektaklu.

Przesłanie

Było ich kilka. Że polski antysemityzm jest niepotrzebny. Że to objaw polskiego kołtuństwa. Za przykład kołtuństwa podano historię nazwania ulicy w Biłgoraju imieniem Singera. Z radnego, który nadanie zablokował, śmiała się cała Polska. Ale Biłgoraj był z siebie dumny. Choć wyszło na to, że jesteśmy zadupiem.

Przesłanie najważniejsze: Jest światełko, które pozwala Polakom wyjść z antysemityzmu. Jakie? Bóg. O którym tak pięknie śpiewano w "Psalmach".

Co dalej?

Tłumów na spektaklach nie było. Krytyków i gości z Polski też. Z tej perspektywy festiwal traci znaczenie. Wcześniejsze edycje były pod tym względem bardziej okazałe.

Festiwal się zmienił. Na początku każdą kolejną edycję robił inny komisarz. Od Włodzimierza Staniewskiego, przez Leszka Mądzika po Janusza Opryńskiego. Dziś monopol ma Opryński, Konfrontacje Teatralne są imprezą Centrum Kultury.

To samo CK robi też drugi festiwal "Sąsiedzi". Z większym rozmachem i do szerszej publiczności. Jeśli dodać do tego festiwal tańca (też CK) - to tylko czekać na kolejne festiwale.

Dobrze to, czy źle?

Dla publiczności lepiej. Więcej wydarzeń, każdy upatrzy coś dla siebie.

Dla Konfrontacji Teatralnych gorzej. Zamiast ważnego, ogólnopolskiego przeglądu teatrów mamy lokalny festiwal.

Na konfrontacjach zadebiutowała nowa przestrzeń dla teatru i sztuki. To hale warsztatów samochodowych przy ul. Popiełuszki. Fantastyczne miejsce na dobry i mądry teatr. Brawo.

Refleksja na koniec?

Młodzi ludzie potrzebują mądrej, ważnej, trudnej sztuki. To alternatywa dla banału dyskoteki i męskiego striptisu w klubie. W sztuce liczy się dobry smak. Jak go zabraknie, kulturę o dupę potłuc...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji