Artykuły

Po co wy w ogóle wyjeżdżacie?

"Cherry Blossom" w reż. Lorne'a Campbella Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Traverse Theatre z Edynburga. Pisze Katarzyna Bogucka w Expressie Bydgoskim.

Współczesnymi emigrantami wytarły sobie twarz media. Teatr Polski podjął się analizy problemu.

"Cherry Blossom" to wiwisekcja rodziny okaleczonej przez zarobkowy wyjazd matki. Spektakl stanowi część Aneksu Festiwalu Prapremier.

Polsko-szkocko koprodukcja jest inscenizacją ciekawą nie tylko z punktu widzenia formalnego, ale i doskonale zagranym przedstawieniem. A występują w nim dwie utalentowane bydgoskie aktorki: Marta Ścisłowicz i Małgorzata Trofimiuk. Paniom towarzyszy szkocki duet - John Kazek i Sandy Grierson. Mamy do czynienia z przedstawieniem dwujęzycznym. Jakiś kłopot? Ze zrozumieniem tekstu nie powinno być problemu. Dialogi są proste, po drugie, ich fragmenty są umieszczone na ruchomych ekranach ułożonych na podłodze. Co prawda tłumaczenie szybko z podłogi znika ale... Zmusza to widzów do koncentracji na tekście, co przywodzi mi na myśl skojarzenie z emigrantami nieznającymi języka, którzy właśnie wsłuchiwaniem w to, co się do nich mówi, próbują nadrabiać lingwistyczne braki. Inny ciekawy zabieg to powierzenie czwórce aktorów odegranie ról wszystkich bohaterów, oczywiście ich fragmentów.

Do Szkocji wyjeżdża matka, Grażyna. W domu zostawia męża i dwójkę dzieci. Lotnisko, kompletna porażka. Kobieta nic nie rozumie, plącze się, kręci... - Jest praca! - emocjonuje się emigrantka i duka angielski opis oferty, której i tak nie rozumie. Fabryka pudełek, jak się okazuje, jest rzeźnią, którą wypełnia kwik zarzynanych zwierząt. To ponad siły polskiej pracownicy. Ale wytrzymuje. Cieszy się z pierwszych funtów... A rodzina? - Potrzebujemy laptopa, telefonu, telewizora, gry komputerowej, książek - to dla córki, do nauki w prestiżowej, bydgoskiej szkole wyższej...

Mąż nie kwapi się do odwiedzin żony, syn zachorował, dosłownie, na komputer. Temat zjednoczenia rodziny umiera. Mąż unika tematu przyjazdu. Grażyna wraca do domu krótko po Bożym Narodzeniu... Zastaje brud, smród i ludzi kompletnie niezainteresowanych jej osobą. Syn przed komputerem, mąż na kanapie. - Co wy robicie, dlaczego tu tak wygląda, czy ktoś tu sprząta, gotuje? To dlaczego ja haruję nadgodziny w rzeźni... - Rzeźnia? Myślałem, że to fabryka pudełek... Po co w ogóle wyjeżdżałaś - rzuca wściekły mąż i wychodzi do knajpy...

Dla oczu i sumień znieczulonych przez liczne reportaże, debaty i podsumowania problemu emigracji ten spektakl będzie bodajże pierwszym spotkaniem oko w oko, z prawdziwymi emocjami, z autentycznym wymiarem emigracji, której cena jest wyższa, niż się komukolwiek wydawało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji