Artykuły

Czy operze potrzebna muzyka?

"Moc przeznaczenia" w reż. Roberta Skolmowskiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Teresa Grabowska w Trybunie.

Niedawne wydarzenia w kulturalnym życiu stolicy dowodzą, że postawione w tytule pytanie nie całkiem pozbawione jest sensu. Bowiem z początkiem bieżącego sezonu w reprezentacyjnej narodowej placówce operowej mianowano nowego dyrektora naczelnego (no, może nie całkiem nowego...); mianowano także dyrektora artystycznego, którym został (również nie po raz pierwszy) ceniony w świecie reżyser Natomiast stanowisko dyrektora muzycznego w tym teatrze najwyraźniej wydawało się decydentom z wysokiego szczebla mało istotne; dopiero po pewnym czasie bowiem zabrano się do poszukiwań odpowiedniej osoby i ostatecznie wybrano mało komu znanego kapelmistrza z dalekich stron, być może utalentowanego, ale raczej mało doświadczonego w dziedzinie opery.

A przecież powinien to być z pewnością nie tylko wybitny muzyk, ale także człowiek z autorytetem dla pozostałych członków dyrektorskiego triumwiratu, godny partner do dyskusji, a nie tylko do realizowania poleceń; artysta znający na wylot nie tylko szeroki repertuar operowy (zwłaszcza przy szefie artystycznym niemuzyku), ale również wykonawcze możliwości zespołu, z którym przyjdzie mu pracować. Chciałoby się wierzyć, że ów nowo wybrany dyrygent takim opatrznościowym mężem się okaże...

Jak ważny zaś może być tramy wybór muzycznego szefa, pokazała niedawno premiera rzadko wystawianej "Mocy przeznaczenia" Giuseppe Verdiego w poznańskim Teatrze Wielkim, gdzie takie właśnie stanowisko piastuje od dwóch sezonów znakomity włoski dyrygent Eraldo Salmieri Stal się on bowiem - śmiało rzec można - głównym bohaterem tego przedstawienia, a drugą zbiorową bohaterką wieczoru okazała się grająca pod jego batutą orkiestra, którą dawniej spotykary niejednokrotnie poważne zarzuty. Tym razem zaś, ku zdumieniu licznych obserwatorów, zespół ten zademonstrował poziom godny najlepszych europejskich teatrów przyczyniając się walnie do sukcesu całego spektaklu.

"Moc przeznaczenia" ("La forza del destino"), napisana w 1862 r. na - opłacona bajońskim honorarium - zamówienie carskiego dworu w Petersburgu, z librettem opartym na ponurym dramacie nieznanego u nas XIX-wiecznego hiszpańskiego pisarza Angela de Saavedry, jest dziełem nieco przydługim i trudnym (nie tylko dla samych wykonawców), a do tego obfitującym w rodzajowe epizody skutecznie hamujące zasadniczą akcję. Broni się jednak dzięki wspaniałej, o wyjątkowej ekspresji muzyce pełnej pięknych melodii. Walory tej zasadniczej przecież warstwy operowego dzieła uwydatniły się z całym blaskiem właśnie dzięki talentowi Eralda Salmieriego; to głównie za jego sprawą "Moc przeznaczenia" w udanej, choć nieodkrywczej reżyserii Roberta Skolmowskiego, wystawiona w ramach VIII poznańskich Dni Verdiego, stała się znaczącym wydarzeniem nowego sezonu operowego. I to nawet pomimo to, że nie wszyscy śpiewacy z premierowej obsady siedmiu eksponowanych partii solowych - a dodajmy, że opera ta jak mało która wymaga głosów wyjątkowej mocy i blasku - stanęli tu w pełni na wysokości karkołomnego niemal zadania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji