Artykuły

Kielce. Los Teatru Żeromskiego wciąż niepewny

Współwłaściciele budynku, w którym mieści się kielecki teatr Żeromskiego [na zdjęciu] walczący o zwrot utraconych korzyści, zażądali na środowej [5 listopada] rozprawie opinii kolejnego biegłego. Ta przedstawiona w sądzie ich nie zadowoliła.

Przypomnijmy - państwo Barbara i Edward Michalscy, do których należy około 27 procent nieruchomości przy ul. Sienkiewicza 32 zażądali zapłaty 80 tys. złotych tytułem utraconych korzyści (kwota start za jeden miesiąc), bo do dyspozycji mają sklep o powierzchni zdecydowanie mniejszej aniżeli wynika to z udziałów. Na pierwszej rozprawie sąd powołał biegłego, który oszacować miał wartość strat. Jednak przedstawiona wczoraj opinia, według której pożytki, czyli zarobki teatru z wynajmowanych pokoi (w oficynie działa hotelik) czy z wynajmu lokalu gastronomicznego "Dziurka" są wielokrotnie niższe niż żądana suma. To nawet nie 10 procent.

Adwokat Michalskich, po zapoznaniu się z opinią wystąpił o powołanie kolejnego biegłego, który do owych pożytków dołączy także wpływy z działalności kulturalnej teatru, a więc ze sprzedaży biletów. - My wystąpiliśmy o uzupełnienie opinii o wpływy, które państwo Michalscy czerpią ze sklepu - mówi zastępca dyrektora teatru Elżbieta Pędzik. - Uważamy, że mowa o podziale pożytków może być wtedy, gdy znamy finanse obu stron. Przypomnijmy, że od lat nie udało się rozwikłać sytuacji współwłasności tej nieruchomości. Byli dzierżawcy sklepu w budynku teatru, korzystając z braku inicjatywy ze strony Urzędu Marszałkowskiego, który mógł zrobić to samo, wykupili udziały od kilku spadkobierców budynku. Dyrektor teatru Piotr Szczerski zabiega o to, by współwłaściciele opuścili budynek, ale ci w zamian za przeprowadzkę chcieli kamienicę przy ulicy Sienkiewicza (dopłacając różnicę w wartości). Prezydent Kielc odmówił.

Dyrektor Szczerski przyznaje, że zaproponował państwu Michalskim przejęcie części pomieszczeń od ulicy Sienkiewicza - obecny impresariat. - Chcą oni otworzyć restaurację, to nie byłoby złe - przyznaje dyrektor. Rozmowy utknęły jednak w martwym punkcie, bo dyrektor nie zgodził się na oddanie także szatni. - Przecież bez szatni teatr nie może funkcjonować - argumentuje - a szatni nie ma gdzie przenieść.

Barbara Michalska czeka na decyzję sądu. - Nie ma co rozważać co byłoby gdyby - mówiła nam kilka tygodni temu. - Nie dostaliśmy propozycji, która nas interesuje.

Nie wykluczała jednak, że jeśli się taka pojawi można będzie rozmawiać. Teraz sąd na posiedzeniu niejawnym postanowi czy uwzględni wnioski obu stron. Jeśli zdecyduje o powołaniu nowego biegłego na wyniki jego pracy trzeba będzie poczekać kolejne trzy miesiące.

- Michalscy zażądali kwoty, jakby cała należna im część nieruchomości mieściła się do frontu, a teatr to także oficyny i piwnice - mówi Szczerski i dodaje o kosztach remontów, do których Michalscy nie dopłacali. Jednak zasądzenie odszkodowania za nieotrzymane pożytki, bo po wygraniu procesu posypią się wnioski o zapłatę za kolejne miesiące i lata, może mieć fatalne finansowe skutki rujnując budżet teatru. Nieuregulowana sytuacja odbija się też na jego kondycji, bo uniemożliwia ubieganie się o pomoc finansową z Unii. - By skorzystać z unijnego tortu trzeba do końca roku rozwikłać tę sytuację - mówi Jacek Kowalczyk, dyrektor Departamentu Promocji i Kultury Urzędu Marszałkowskiego. Nic nie wskazuje jednak, by tak się miało stać, a los teatru jest nadal wielką niewiadomą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji