Artykuły

Szlifowanie marzeń

"Brygada szlifierza Karhana" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

Podłoga zasłana warstwą rozsypywanych wiadrami muterek (nakrętek na śruby). Widzowie wychodzący po spektaklu sięgają po nie na pamiątkę.

To jak symbol i powód, dla którego Teatr Nowy (w przestrzeni dawnego Domu Kolejarza) wrócił po sztandarową sztukę socrealizmu "Brygada szlifierza Karhana" Vaszka Kani. Od niej 12 listopada 1949 roku zaczęła się historia tej sceny i nowy etap w polskim teatrze. Pomysł arcyryzykowny. Kpina ze skorodowanego tekstu i postaw byłaby zabiegiem prymitywnym i nazbyt prostym. Ale znów martwe zmieniać w symbol to duże ryzyko. Zatem po co, a zwłaszcza jak, wchodzić w świat starego szlifierza z fabryki silników Diesla w czechosłowackim Sokołowie, stającego do współzawodnictwa z własnym synem?

Do gry o nową "Brygadę..." [zdjęcie z próby] Teatru Nowego, rozsypanego po paroletnich zawirowaniach wewnętrznych i dyrektorskich falstartach, pierwszy wchodzi młody mężczyzna. O historycznej realizacji mówi, jakby ją pamiętał.

My oglądamy go na ekranach, bo aktor (Wojciech Błach) jest jeszcze w korytarzu. Za chwile stanie przed publicznością, by niczym didżej dynamicznie przedstawić postacie. Wkraczają w baletowym stylu i włączają do akcji "karłianowców" sprzed 59 laty - na zdjęciach naturalnej wielkości wyglądają jak żywi. Za chwilę staną się tarczą, alibi i motywacją dla tych, którzy sięgnęli do ich doświadczeń.

Reżyser Remigiusz Brzyk nie stara się ekshumować postaci, mimo że wyraziście "rozwija" socrealistyczne mumie. Inscenizacja zmierza ku udowodnieniu, że entuzjazm, marzenia liczą się zawsze, choć ideologia wciska się, zmieniając życie w karykaturę. Tu ma uwodzicielską postać Moniki Buchowiec jako sekretarza partii. Na tle siermiężnych drelichów i podkoszulek na ramiączkach piękność w taftach, krynolinach, w pantofelkach na obcasach jest jak z bajki. Ale w końcu i oni, robole, w uniesieniu, w chwili walki o produkcyjne rekordy, stają się postaciami jakby żywcem wyjętymi ze starego filmu science fic-tion.

Mieć cel, wierzyć w niemożliwe, stanąć do konkurencji - to się liczy w każdym pokoleniu. To dotyczy także teatru. On żywi się marzeniami. Zawsze.

Zaproponowana inscenizacja jest produktem zespołowym.

Wśród wykonawców są min. Mirosława Olbińska, Dymitr Hołówko, Dariusz Kowalski, Sławomir Sulej, Michał Bieliński. Celna scenografia - Justyny Łagowskiej, kostiumy - Agaty Skwarczyńskiej. Reżyser oraz dramaturg Tomek Śpiewak, mówiąc o sprawach fundamentalnych, nie ułatwili sobie zadania, mierząc się z archaicznym tekstem, trudno jednak uwolnić się od wrażenia, że to wszystko, mimo paru pomysłowych rozwiązań scenicznych, głównie "na pamiątkę".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji