Artykuły

Jestem raczej tragikomiczny

- To, co mi się wydaje, jest jedyną istniejącą rzeczywistością, a cała reszta... Nie ma rzeczy prawdziwych w stu procentach - JANUSZ GŁOWACKI nie tylko o swojej książce "Z głowy".

Rozmowa z Januszem Głowackim, pisarzem i dramaturgiem.

Sebastian Reńca: Kiedy pan po myślał, że warto napisać książkę wspomnieniową "Z głowy"?

Janusz Głowacki: Myślałem o tym od dość dawna. Napisałem ją, żeby móc pewne rzeczy zapomnieć. Ja strasznie się muszę skupiać, by przypomnieć sobie wszystko o moich rozmaitych przyjaciołach, miejscach, lokalach, gdzie traciłem zdrowie i talent z powodu nadużywania alkoholu. Więc kiedy wydawnictwo zaproponowało mi napisanie czegoś takiego, pomyślałem, że to dobry moment. Jeszcze dość dużo pamiętam, poza tym jest to próba przymierzenia się do swojego życia. Do tego, co w nim miało sens, czy do najrozmaitszych wyborów. Żyję bardzo szybko, nie zawsze mam wpływ na moje życie, ono zależy od historii i od innych, bardzo różnych wydarzeń.

Od przypadku też?

- Jak najbardziej. Cała moja emigracja jest przypadkiem.

Pisał pan w Polsce czy w Stanach?

- W Warszawie w mieszkaniu przy ulicy Bednarskiej, gdzie z okna widzę Wisłę, i na Manhattanie przy West End Avenue nad Hudsonem. Przypominałem sobie przeszłość w obu tych miejscach i zastanawiałem się nad sensem tego wszystkiego.

Jest to prowokacja czy spowiedź?

- To jest hasło reklamowe tej książki, jak wiadomo, cały świat żyje reklamami. Myślę, że nie jest to ani spowiedź ani prowokacja, lecz właściwie powieść, której ja jestem bohaterem i równocześnie narratorem. Postacią literacką i tym, który pisze. Moje życie jest na tyle ciekawe, poplątane i jakby przegląda się w nim druga połowa XX wieku i początek XXI wieku, że warto je było zanotować.

Książkę porównywano do "Pięknych dwudziestoletnich" Marka Hłaski.

- Słyszałem o tym. "Piękni dwudziestoletni" była jedną z moich ulubionych książek, na których się wychowywałem. Mój Boże, Hłasko był bardziej tragiczny ode mnie, ja jestem raczej tragikomiczny. Mam mniej złudzeń, on miał ich więcej. Może dlatego, że krócej żył?

Na początku książki pisze pan, jak został pisarzem. Dziewczyna, która się panu podobała, wybrała właśnie Hłaskę, a nie pana, wtedy postanowił pan pisać. On wiedział o tym?

- No skądże. Ja Marka widziałem parę razy w życiu, kiedy studiowałem w Szkole Teatralnej. On tam przychodził i podrywał panienki. Miał olbrzymie powodzenie u kobiet, wtedy był gwiazdą, najmodniejszym pisarzem, to był taki James Dean polskiej literatury w PRL-u.

Nieprzystosowany, gniewny, tragiczny.

Imponował panu i znajomym?

- Oczywiście, że mi szalenie imponował. Wtedy jeszcze nie myślałem o pisaniu, chciałem zostać złym aktorem.

Jeżeli "Z głowy" nie jest spowiedzią ani prowokacją, zadam inne pytanie. Prawda czy fikcja?

- Dla mnie to, co mi się wydaje, jest jedyną istniejącą rzeczywistością, a cała reszta... Nie ma rzeczy prawdziwych w stu procentach. Jeżeli na przykład robi się film dokumentalny, dokonuje się pewnego wyboru materiałów. Jeżeli w książce są zmyślenia, to jak pisał właśnie Hłasko, są to prawdziwe zmyślenia.

Powiedział pan, że chciał zapomnieć. Pomogło?

- Na razie wszystko pamiętam. To była moja najtrudniejsza książka. Trudno być bohaterem własnego opowiadania. Zawsze mogłem zwalać najrozmaitsze sądy i opinie na innych, a teraz sam musiałem się pod nimi podpisać. Wydaje mi się, że książka jest zabawna, ale też bardzo poważna i smutna.

Szczególnie koniec.

- No właśnie. Ja zawsze staram się opowiadać o tragicznej stronie życia w sposób jak najzabawniejszy. Uważam, że ironia jest najlepszym sposobem, żeby wyrażać rzeczy poważne.

Co się zmieniło, kiedy przyjechał pan do Polski w 1989 roku?

- Widziałem koniec strachu, to była najważniejsza zmiana, jaką zauważyłem. Wyjeżdżałem w okresie euforii solidarnościowej, nad tym wszystkim był jeszcze wielki znak zapytania. Gdy zaczął się stan wojenny, widziałem strach ludzi, którzy tak jak ja zostali zatrzaśnięci na emigracji. Kiedy wróciłem, już wszystko można było mówić i pisać. Świetnie, tylko trzeba było uważać, żeby literatura nie stała się publicystyką i nie zamieniła się w gazetę.

A w SPATiFie?

- Tak jak napisałem w książce, nikt nawet nie zauważył, że mnie tutaj nie było przez osiem lat. Wszyscy powiedzieli "Postaw jeszcze jedną flaszkę", to było niesamowite. Jak się pije, nie zauważa się tego, co się dzieje.

Co pan widzi, przyjeżdżając do Polski dzisiaj?

- Głównie olbrzymie rozczarowanie do elit politycznych. Wszyscy oglądamy w telewizji komisje, wątpliwości, wzajemne oskarżenia, dwuznaczności. Wygląda to bardzo przerażająco. SLD przegrał swoją szansę, wszystko się skompromitowało, afera goni aferę. Miejmy nadzieję, że kiedy prawica wygra wybory, zachowa się lepiej niż lewica.

Jest pan Amerykaninem czy Polakiem?

- Mam oba obywatelstwa.

Brał pan udział w ostatnich wyborach prezydenckich w USA?

- Myślałem, że wrócę na wybory. Niestety promocja książki nie pozwoliła mi na to. Gdy poszedłem do ambasady i powiedziałem, że chcę głosować, usłyszałem, że jest już za późno.

-Na kogo by pan głosował?

Na Johna Kerry'ego. Moja córka Zuzanna pracowała w jego sztabie wyborczym. Teraz jest tak załamana, że nie chce ze mną-rozmawiać przez telefon o tym, co się stało.

Jak pan sądzi, dlaczego wygrał George Bush?

- Ameryka jest dziwnym krajem. Jak się okazało, większość Amerykanów uwielbia Busha, bo to jest swój, równy facet, który jest za bronią. Poza tym trwa wojna, wielu wyborców uważa, że w czasie wojny nie zmienia się przywódcy. Ja myślę, że Kerry był jakąś szansą otwarcia na Europę. No ale zobaczymy co z tego będzie.

Gdzie pan mieszka?

- Tu i tam. To jest mój pierwszy długi rok w Polsce. Mogę w każdej chwili wyjechać. Jak wiadomo, emigracja przestała być problemem politycznym. Mieszka się tam, gdzie się woli, gdzie jest przyjemniej, ciekawiej.

W sierpniu 1980 roku był pan w Stoczni Gdańskiej, widział to wszystko od środka, a później opisał w książce "Moc truchleje", w której w ogóle nie ma patosu. Z czego to wynikło?

Z mojego charakteru. Grecy uważają, że charakter to przeznaczenie. Ja mam takie krzywe spojrzenie, pełne wątpliwości. Wszyscy pisali z patosem, ja nie. Książka została źle przyjęta w Polsce. Wtedy był okres ślepego uwielbienia robotników i miłości do nich. A ja pisałem bardziej krytycznie.

Co robi pan z materiałami po napisaniu kolejnej książki czy sztuki?

- Najczęściej wyrzucam, ja bardzo dużo napisałem i nie sposób trzymać to wszystko. Poza tym rzadko piszę na komputerze i bardzo wolno. Lepiej pisze mi się piórem, bo to jest jakby emocjonalny kontakt z kartką papieru. Jak mi coś bardzo dobrze wychodzi, to mocno naciskam pióro. Wtedy wiem, że jest dobrze. Czasami z czterech stron zostają mi dwa zdania.

Jest pan krytyczny wobec siebie.

Niepewność to jedna z moich głównych cech. Jestem bardzo krytyczny i szanuję słowo. "Z głowy", to moja najdłuższa książka. Izaak Babel napisał kiedyś, że dobrze postawiona kropka powinna wchodzić w tekst jak sztylet w ciało. Jego opowiadania są krótkie, ale celne i wspaniałe. Opowiadanie, które ma pięć stron, pisał w szesnastu wersjach, ja piszę podobnie. Ta cała lekkość "Z głowy" zabrała mi bardzo wiele czasu.

JANUSZ GŁOWACKI - dramatopisarz, felietonista, prozaik, autor scenariuszy filmowych (m.in. "Rejs". "Trzeba zabić tę miłość"). Studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim oraz aktorstwo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej skąd został wyrzucony .,za zupełny brak zdolności i cynizm". Skończył filologię polską na UW. W czasie studiów pisał recenzje sztuk teatralnych, czym jak twierdzi, odgrywał się na profesorach, którzy go wyrzucili. W grudniu 1981 roku wyjechał do Londynu na premierę swojej sztuki "Kopciuch" w Royal Court Theatre. Tam zastał go stan wojenny. Zamieszkał w Nowym Jorku, pisał kolejne sztuki m. in. "Polowanie na karaluchy", "Antygona w Nowym Jorku" "Czwarta siostra". Był wykładowcą na Columbia University, Bennington College i wizytującym dramaturgiem w teatrach w Nowym Jorku i Los Angeles.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji