Artykuły

VI Fanaberie Teatralne

VI Wałbrzyskie Fanaberie Teatralne. Piszą Anna Jurczyk i Elżbieta Gargała w Tygodniku Wałbrzyskim.

Po raz pierwszy w historii publiczność głosowała na najlepszy festiwalowy spektakl. Wygrał "Nordost" [na zdjęciu] w reżyserii Grażyny Kani z Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Ale nie tylko on. Zwycięzcą został także Andrzej Chmielewski ze Szczawna - Zdroju, wójt Czarnego Boru, który był jednym z głosujących. Nagrodą są darmowe bilety dla dwóch osób na wszystkie premiery teatralne aż do następnych Fanaberii.

Losowanie zakończyło festiwal - pełen emocji tydzień dla miłośników teatru. Moim zdaniem, poza zwycięskim "Nordostem", zdecydowanie prowadziły monodramy - "Podróż do Buenos Aires" w wykonaniu Gabrieli Muskały oraz "Spektakl po spektaklu" Aleksandra Rubinovasa. Jeden poruszający, drugi zabawny, obydwa odegrane na najwyższym poziomie. Rozczarował "Chór sportowy" z opolskiego Teatru im. Jana Kochanowskiego na podstawie Elfriede Jelinek. Teksty noblistki nie należą do najłatwiejszych w odbiorze, ale ten sprawiał wrażenie jakby wybrano z niego najmniej zrozumiałe fragmenty. Mam wątpliwości, czy największe poruszenie wśród publiczności powinien wywoływać widok gaśnicy, którą nagle na nas skierowano i puszczono dym.

Jako widz czułam się zbędna i niepotrzebna. Inaczej było podczas "Wodzireja" z Teatru Dramatycznego w Koszalinie. Można go było odbierać w sposób lekki, ale także głębszy, słuchając monologu-przestrogi starszego kolegi Tomka - o utracie rodziny i miłości córki przez pogoń za sławą i pieniędzmi. Za to tematem czwartkowej "Procy" Nikołaja Kolady, w wykonaniu aktorów z Teatru Scena Prezentacji z Warszawy, była wzruszająca miłość między dwojgiem samotnych i odepchniętych od społeczeństwa ludzi. Spektakl ten to prawdziwa perełka, a właściwie gwiazda - zgodnie z nazwą trzeciego bieguna, na które były podzielone Fanaberie. I właśnie on zakończył festiwal.

(Anna Jurczyk)

"Nordost" w uścisku wojny, widz w uścisku wojny

"Nordost" Torstena Buchsteinera w przekładzie Adama Nalepy i reżyserii Grażyny Kani to najlepszy spektakl, jaki widziałam w tym teatrze od długiego czasu. Nasi realizatorzy mogliby się uczyć od Teatru w Bydgoszczy, jak mówić w teatrze o sensownych sprawach, jak w ogóle mówić w teatrze - myślałam podczas seansu. I nie mówię tu o wałbrzyskich aktorach, którzy są równie profesjonalni jak inni. Rzecz jest o akcie opanowania teatru na Dubrowce w Moskwie przez bojowników czeczeńskich w październiku 2002 roku. Gdy patrzy się na trzy aktorki: Beatę Bandurską, Dominikę Biernat i Anitę Sokołowską, wiadomo, że nie potrzeba nic więcej, by przekazać tę prawdę. Zaproponowana formuła teatralna jest tą najlepszą. Oszczędna, dobitna, ascetyczna w geście, pełna w emocjach. Zestawienie tuż przy sobie trzech różnych postaci najlepiej przedstawia dramat, złożoność sytuacji, skomplikowanie tej wojny i prostą oczywistą prawdę, że świat nie jest czarno - biały, a żadna wojna nie rozwiązuje problemów, a stwarza nowe. Podobną opinię prezentowali widzowie podczas dyskusji po spektaklu. Ktoś mówił: "Przekonała mnie pani do racji Czeczenów!". Ktoś inny: "Wkurzyłam się, ten konflikt jest straszny. Straszne jest cierpienie tych kobiet, tych ludzi stojących przeciwko sobie". Jeszcze ktoś: "Nie potrzeba nic więcej, żadnej scenografii, żadnego ruchu scenicznego. To co zostało pokazane, mówi wszystko. Jeżeli będę miał okazję, obejrzę spektakl jeszcze raz!" Ja też obejrzę jeszcze raz. Gdy będę miała okazję.

Elżbieta Gargała

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji