Artykuły

Rozkosze szlifowania nakrętki

"Brygada szlifierza Karhana" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

Wskrzeszenie produkcyjniaka, czyli komunizm gruppen sex

"Brygada szlifierza Karhana" - kronika kilku tygodni z życia pewnej fabryki- - wykonana przez Kazimierza Dejmka w 1949 roku na otwarcie łódzkiego Teatru Nowego powraca teraz w wersji Remigiusza Brzyka. Nie chodzi bynajmniej o rehabilitację scenicznego produkcyjniaka. Referując sztukę Kani, Brzyk opowiada jednocześnie o legendarnym spektaklu Dejmka. Do zawłaszczonej przez teatr salki w łódzkim domu kultury przy ulicy Struga przychodzi oto niejaki Zachara (Wojciech Błach), podróżnik w czasie, postać skreślona z polskiej prapremiery. Aktorzy Dejmka są obecni na scenie w postaci tekturowych standów powiększonych ze starych fotografii, słyszymy archiwalne nagrania ich głosów. Zachara przedstawia bohaterów, wprowadza ich współczesnych dublerów, aranżuje miejsce akcji. Jednego nie będzie: socrealistycznego stylu gry. Któraś ze scen sięgnie po działania typowe dla alternatywnej Komuny Otwock, kiedy indziej zostanie użyty dobrodusznie parodystyczny styl Christopha Marthalera. Toporne peany na cześć frezarek, nadgodzin i środków produkcji będą już to brane w ironiczny nawias, już to grane z pełnym partyjnym zaangażowaniem. U Brzyka nie kompromitują się ludzie, ale absurdalny cel, dla którego się poświęcają. W jednej ze scen z trzech rynien sypią się na aktorów tysiące nakrętek. Tyle wyrzeczeń i zabiegów, żeby zrobić takie małe nic z dziurką w środku... Jeśli największym marzeniem robotnika jest skrócenie czasu szlifowania nakrętki z 12 do 4 minut, to człowiek nieuchronnie zmienia się w nieważną śrubkę. Fakt, Brzyk zazdrości bohaterom Kani wybuchów zbiorowego entuzjazmu. Ale zaraz obnaża ich karykaturalność. Terror norm. Eliminowanie jednostek niepokornych, bumelantów i sabotażystów. Pracę uzależniającą jak narkotyk.

Nie przypadkiem robotników zagrzewa do walki i pracy aktywistka partyjna Dworzakowa (Monika Buchowiec). Ma figurę modelki, nosi z gracją piękne suknie. Zmysłowo mruczy do mikrofonu. "Gdyby nas piękniej kuszono..." - wzdychał w znanym wierszu Herbert. Brzyk wciela ten postulat w życie. Skoro Partia jest jak piękna kobieta, komunizm może być jak gruppen sex. Każdy przecież chciałby spróbować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji