Artykuły

Jacy jesteśmy

Przypadkowo podczas towarzyskich spotkań zdarzyło mi się ostatnio rozmawiać o wykształceniu naszego społeczeństwa. Zadawałem naiwne pytanie swoim znajomym, ilu Polaków - statystycznie dorosłych ( czyli powyżej 15 roku życia ) - ma wykształcenie wyższe, a ilu tylko podstawowe i niepełne podstawowe. Odpowiedzi bywały różne. Jedni uważali, że wśród 28 milionów tylko 3 proc. ma wykształcenie wyższe, inni ze wstydem sugerowali, iż co najmniej 10 mln ludzi ukończyło zaledwie szkołę podstawową. Prawda wygląda trochę inaczej. Wykształconych wysoko mamy powyżej 2 mln, ale prawie 4 mln osób ma kwalifikacje bardzo niskie, z czego przeszło 3 mln pracują. O czym to świadczy?

Na pewno trzeba myśleć o podniesieniu kwalifikacji i poziomu wykształcenia w społeczeństwie. Pod koniec dwudziestego wieku, w okresie tworzenia w Polsce gospodarki rynkowej trzeba zlikwidować ten garb z socjalistycznej przeszłości - i podwyższać poziom umiejętności jak najszybciej. Jesteśmy - jak na potrzeby - zbyt kiepsko wykształceni, a do tego rozlewa się szeroko fala wtórnego analfabetyzmu. Czas też wreszcie uzmysłowić sobie, że zadanie edukacyjne jest nie tylko zadaniem państwa, ale też pojedynczych ludzi jako indywiduów oraz grup społecznych żyjących w strukturach lokalnych.

Dlatego, kiedy we "Wprost" (nr 8 z 20 lutego) czytam artykuł na temat wydatków z Funduszu Pracy na szkolenia, stawiający zarzut, że nie wszyscy bezrobotni po szkoleniach mają pracę, a pomysł z bonami edukacyjnymi dla absolwentów jest marnowaniem pieniędzy - to z przerażeniem myślę o poziomie wykształcenia i inteligencji bądź co bądź opiniotwórczych osób. Może "Wprost" na koszt redakcji jednak posłałoby autora tego artykułu np. do Anglii, żeby zobaczył, jak to tam wygląda, i co, oraz kiedy, może być miarą efektywności wydatków na edukację.

To, jak jesteśmy wykształceni, w pewnej mierze wpływa na to, co ze zmieniającej się rzeczywistości w Polsce jesteśmy w stanie zrozumieć. Wiele osób nie rozumie nic - i bez ideologicznych skrzywień i politycznych podchodów trzeba to również otwarcie powiedzieć. Wtedy bowiem dopiero można pytać o to, czy komunikacja społeczna tak niezbędna w politycznym dialogu jest w Polsce możliwa. Na pewno jest utrudniona i mocno podległa stereotypom, które najprościej i najlepiej docierają do nieskażonych refleksją umysłów.

Podczas ostatnich strajków doszło do momentu zupełnej blokady kontaktów. "Solidarność" szykowała eskalację protestów, delegacje związkowe prowokacyjnie oczekiwały na ministra Millera w jego ministerstwie, napięcie społeczne rosło. I oto premier Pawlak już po raz drugi (pierwszy - przy sprawie Borowskiego) zdobył się na dużą odwagę wystąpienia w wieczornych "Wiadomościach" na żywo. Nie wiem, czy swoim wystąpieniem wszystkich przekonał, ale nie o to idzie. Na pewno zmienił układ gry negocjacyjnej, i to jednym posunięciem. Nie stosował tego ani Mazowiecki, ani inni premierzy czasów demokratycznych.

Efekt tego trafienia wynikał z kilku powodów. Po pierwsze, że zrobił to jednak sam premier - a nie minister czy rzecznik. Po drugie, że było to właśnie w dzienniku i premier musiał podporządkować się roli gościa, który na żywo odpowiada na pytania, a tym samym nie było to ceremonialno-groźne wystąpienie oficjela po "Wiadomościach". Oczywiście, wystąpienia Kuronia po dziennikach miały inny, wcale nie oficjalny charakter. Dlatego były tak ważne politycznie. Ale w przeważającej większości polscy politycy boją się i nie umieją docierać do społeczeństwa za pośrednictwem mediów, a przecież właśnie telewizja przy tak niskim poziomie wykształcenia dużej części naszych współobywateli stwarza najłatwiejszy sposób dotarcia do nich. I to premier zrozumiał, choć można się spierać o to, co i jak powiedział, czy w ogóle o to, jakie nieszczęścia go prześladują - pechowa wizyta w Rosji, którą będzie się kojarzyć z podniesieniem ceł na wiele polskich towarów tam eksportowanych.

O tym, jacy jesteśmy, mówi też najnowsza sztuka Stanisława Tyma - "Missisippi" - wystawiona w warszawskim teatrze "Rampa". Dowcip goni za dowcipem, język skrzy się od pomysłów, zaczepek, aluzji, a sytuacje piętrzą się absurdalnie osiągając niebotyczność absurdalnych piramid. Brzuch boli ze śmiechu, a przecież jest to w gruncie rzeczy sztuka bardzo współczesna i bardzo serio. Tym dotyka wszystkich naszych węzłowych kłopotów, ubabrania się w przeszłości, którą każdy jakoś dźwiga. Jest to też sztuka o beznadziejności świata, w którym wygrali byli ubecy i dawni komuniści - świata widzianego w perspektywie prostaczków z małego miasteczka. Śmiech i gorycz świetnie ze sobą komponowane i prezentowane przez znakomitych aktorów - dają do myślenia, a przynajmniej brutalnie niszczą iluzję tego, że jesteśmy tacy cudowni. Romantyczna groźba, że jakaś siła zjadaczy chleba w aniołów przerobi jest w puencie zanegowana ludowo-potocznym powiedzonkiem: "nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz".

O tym, jacy jesteśmy świadczy też to, czym żyjemy. Niestety nie skupiamy naszej uwagi na zbyt subtelnych problemach. Przeszło dwa tygodnie naród żyje głównie sprawą poznańskich policjantów. To zresztą dobrze, gdyż spojrzenie opinii publicznej na różne sprawy może być dobrym instrumentem demokratycznej kontroli. Unikać jednak trzeba uległości wobec insynuacji. Ostatnio np. mój kolega z pracy spytał mnie, czy to prawda, co napisał Urban w "Nie", że swój poselski fax zainstalowałem u siebie w domu nie zwracając go Kancelarii Sejmu. Nie wiem, dlaczego urzędnicy Kancelarii Sejmu nie potrafią tego faxu odebrać z Urzędu Wojewódzkiego w Radomiu, co powinni byli dawno uczynić - taka też była procedura. Ale nie wiem też, jakim cudem macki Urbana sięgają wszędzie (choć przy obecnym składzie Sejmu wydaje się to zrozumiałe - stara wiara się skrzyknęła). "Nie" nie czytam, gdyż jest zbyt głupie i akurat na miarę Urbana. Ale chociaż rachunek za zakup własnego faxu za własne pieniądze mam u siebie w domu - listu z wyjaśnieniami do Urbanowej gazetki pisał nie będą. Szkoda czasu.

A zatem: jacy jesteśmy? Jedni tacy, drudzy inni - jak zwykle, jak wszędzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji