Artykuły

Historia pewnej zniszczonej przyjaźni, czyli spektakl z AIDS w tle

"Spotkanie" w reż. Marka Branda w Teatrze w Blokowisku w Gdańsku. Pisze Aleksandra Lamek w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Z trudnego do artystycznej obróbki tematu Marek Brand w spektaklu "Spotkanie" stworzył niebanalną, dobrze zagraną opowieść o zniszczonej przyjaźni, niespełnionych ambicjach i destrukcyjnej chęci zemsty.

Spektakl o AIDS? Przyznajmy: nie brzmi to zachęcająco. Pamiętam z czasów szkoły średniej umoralniające wykłady i lekcje wychowawcze poświęcone temu problemowi. Nudnawe, banalne lub konstruowane z użyciem przesadnej ilości wielkich słów. Nie da się ukryć, dla wszelkiej maści pedagogów tematyka HIV/AIDS to po dziś dzień twardy orzech do zgryzienia.

Dla artystów również. Jak opowiadać o ludziach chorych, jak dyskutować o ryzyku zakażenia bez nużącego moralizatorstwa, bez popadania w sztuczność i banał? Marek Brand w swoim spektaklu "Spotkanie" nie daje na to pytanie odpowiedzi. I dobrze. Reżyser stworzył bowiem, zamiast nachalnego projektu edukacyjno-wychowawczego, ciekawą opowieść o relacjach dwóch dziewczyn, niegdyś przyjaciółek, których drogi życiowe w pewnym momencie radykalnie się rozeszły.

Pierwsza z nich - Urszula - to niespełniona artystka, która planowała dostać się na Akademię Sztuk Pięknych, ale jej prace "nie spełniały kryteriów kwalifikacyjnych". W wyniku porażki dziewczyna poddała się i utknęła na dobre w rodzinnym miasteczku. Drugiej bohaterce, Justynie, powiodło się nieco lepiej, choć tylko pozornie - wyjechała ze znienawidzonej "pipidówki", znalazła pracę i męża (niekoniecznie w tej kolejności) i podjęła próbę urządzenia się w wielkim mieście. Różnią się od siebie prawie wszystkim, a jednak są do siebie niezwykle podobne. Obie skrywają głęboko w sobie sekrety, które w końcu wydostaną się na światło dzienne. Ale zanim to się stanie, Urszula przeprowadzi na koleżance psychiczny eksperyment, co wywoła lawinę emocji, gorzkich słów i nieoczekiwanych wyznań.

Ten właśnie interesujący rys psychologiczny bohaterek, ich przemiana, którą obserwujemy na scenie, sprawiają, że "Spotkanie" to spektakl nie tylko o AIDS, choć ten temat jest w sztuce nieustannie obecny. To przede wszystkim historia zniszczonej przyjaźni, a także próba analizy ludzkich zachowań w obliczu potencjalnego zagrożenia chorobą lub śmiercią i głos w dyskusji o niezaleczonych kompleksach, dawnych ranach, które po latach dają o sobie znać. Na pochwałę zasługuje przekonujące aktorstwo - zarówno Karolinie Wróbel (Urszula), jak i Ewie Czernowicz (Justyna) udało się wykreować postaci zaskakująco prawdziwe, targane wewnętrznymi sprzecznościami, ciągle poszukujące swojego miejsca w życiu.

Dodatkową zaletą spektaklu jest jego oprawa muzyczna - rozpisane na wiolonczelę i skrzypce fragmenty utworów zespołu Queen (autorka przy pisaniu dramatu inspirowała się historią zmarłego na AIDS lidera tego zespołu Freddiego Mercury'ego i jego towarzyszki życia Mary Austin). A drobne niedociągnięcia w postaci momentami nieco pretensjonalnych dialogów można wybaczyć - w końcu "Spotkanie" to debiutancki tekst dramatyczny Anny Aranowskiej. Nie jest to z pewnością osiągnięcie na miarę "Aniołów w Ameryce" Tony'ego Kushnera, ale skromna, dobrze zagrana opowieść o czymś więcej niż widmie zarażenia wirusem HIV, który może dosięgnąć każdego z nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji