Artykuły

Bibit ille, bibit illa w Operze Śląskiej

"Carmina burana" w reż. Roberta Skolmowskiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.

"Carmina burana" Carla Orffa, które - wcześniej u nas nieznane - w pięćdziesiątych latach ubiegłego wieku stały się swojego rodzaju sensacją filharmonicznych sezonów, są bardzo trudne do wykonania scenicznego, do jakiego właśnie przeznaczył kompozytor owe "świeckie śpiewy" oparte na tekstach z XIII-wiecznego rękopisu znalezionego w bawarskim klasztorze Benediktbeuren. Nic ma tu bowiem akcji dramatycznej w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, a jednak chodzi o teatr - o nawrót do zrodzonej w dawnych wiekach syntezy sztuk, łączącej w jedność słowo, muzykę, grę sceniczną, pantomimę i taniec. Trudne to - a jednak od czasu do czasu teatry nasze podejmują owo wyzwanie, poczynając już od 1963 roku w Łodzi. Ostatnio zaś o ubranie dzieła Orffa w szatę scenicznego spektaklu pokusiła się Opera Śląska.

I pokusiła się, powiedzieć trzeba, z pełnym powodzeniem. Robert Skolmowski, który w tym właśnie teatrze debiutował przed 21 laty spektaklem Rigoletta a później dał się poznać w wielu, mocno kontrowersyjnych nieraz, inscenizacjach dzieł o różnorodnym charakterze, znalazł, jak się wydaje, właściwy klucz do scenicznej ilustracji owych pradawnych tekstów z humorem mówiących o kaprysach zmiennej fortuny oraz sławiących uroki wiosny, potęgę miłości jak też wiele całkiem przyziemnych uciech. Uczynił to zaś z fascynującym polotem i fantazją, angażując do całej sprawy - obok solistów i baletu Opery Śląskiej - także artystów wrocławskiego Teatru Pantomimy, zespół Break-Dance, a nawet grupę alpinistów oraz judoków. W rezultacie powstał spektakl dynamiczny, barwny, kipiący życiem i nasycony erotyzmem (odpowiednio do treści śpiewanych tekstów), w czym walnie wspomogła reżysera pomysłowa oprawa scenograficzna Radka Dębniaka - z toczącym się po scenie ogromnym Kołem Fortuny jako centralnym elementem - oraz piękne kostiumy zaprojektowane przez Małgorzatę Sloniowską.

Może tylko na samym początku mogły nieco zadziwić niektórych widzów postacie rodem jakby ze słynnych konnych wyścigów w Ascot (obowiązkowe tam szare cylindry dżentelmenów oraz wytworne toalety dam - skąd się to w tym spektaklu wzięło?!), ale później już znajdowaliśmy się w niezakłóconym klimacie późnego średniowiecza, oczywiście odpowiednio stylizowanego. Chociaż zaś śpiewane teksty (tłumaczone ze średniowiecznej łaciny biegnącymi górą świetlnymi napisami w znakomitym przekładzie Mariana Piechala) w niejednym momencie były mocno frywolne, to jednak ilustrując je grą sceniczną nie przekroczono nigdzie granic dobrego smaku, co się realizatorom wielce chwali - tym bardziej, że dokoła nie brak przykładów całkiem odmiennego traktowania podobnych tematów.

Pod batutą Tadeusza Serafina orkiestra Opery Śląskiej grała czysto i zarazem dynamicznie, dzielnie radząc sobie z gęstą zmiennością skomplikowanych rytmów. Rozmieszczony na najwyższym balkonie widowni chór śpiewał ładnie, tyle że chwilami nie dostawało mu należnej potęgi i pełni brzmienia. Pośród solistów zaś oglądanego przeze mnie, drugiego z kolei przedstawienia (na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach) na szczególne uznanie zasłużył Jerzy Mechliński jako Stary Poeta oraz obdarzona ślicznym sopranem Karina Skrzeszewska, której przypadła w udziale partia Dziewczyny - niewielka rozmiarami, ale wymagająca niepospolitej rozpiętości skali głosu.

Powstał więc spektakl znakomity. A jeżeli ktoś miałby wątpliwości, czy aby znalazły się w nim jakieś tak modne ostatnio odniesienia do naszej dzisiejszej rzeczywistości, to dość będzie przytoczyć mocno w tym przedstawieniu zaakcentowany fragment drugiej części dzieła Orffa zatytułowanej W gospodzie: "Kraj marnieje, młódź dziczeje, gdy bez miary wszyscy chlają, cały świat już z nas się śmieje, już nas palcem wytykają. "

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji