Artykuły

Kobieta fatalna

"Modliszka" w reż. Zbigniewa Stryja w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Marlena Polok-Kin w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Zabrzański Teatr Nowy ponownie w ciągu niedługiego czasu sięgnął po tematykę z delikatnej sfery damsko-męskiej. I już można wyrokować, że znów uczynił to z sukcesem.

Po przebojowym "Tutam" ze Zbigniewem Stryjem i Renatą Dancewicz, nie schodzącym z afisza "Moim boskim rozwodzie" ze świetną Jolantą Niestrój-Malisz, połączonych "Wszystko o kobietach" i "Wszystko o mężczyznach" - teraz przyszła pora na kolejną lekcję.

Reżyserujący przedstawienie Zbigniew Stryj wziął tym razem na warsztat włoską komedię z kryminalnym wątkiem pod znamiennym tytułem "Modliszka". Autorem sztuki jest popularny dramatopisarz i scenarzysta telewizyjny, Aldo Nicolaj.

I - jak żartowano w kuluarach - to kolejne przedstawienie, które powinno się obowiązkowo pokazywać młodym w ramach nauk przedmałżeńskich.

Piękna, nieszczęśliwa w małżeństwie kobieta i samotny mężczyzna spotykają się w odludnym zakątku plaży. Oboje przyjechali nad morze, by przemyśleć swoje życie. Tymczasem - same nieszczęścia! Piękność rozbija nowiuteńki samochód obcego mężczyzny swoim autem, a ten słuchający muzyki poważnej gbur Bruno (Zbigniew Stryj) ani myśli zapłacić odszkodowanie! A przecież to ewidentnie jego wina - mógł gdzie indziej zaparkować wóz! Wielkoduszna Ewa (Amelia Radecka) postanawia jednak podwieźć "sprawcę" do miasta. I już wie, że ma go w sieci.

Czemu jednak Bruno zaciekle broni się przed blond wulkanem seksu? Bo za sprawą przypadkowo poznanej olśniewającej Ewy ma nie tylko skasowany samochód. Trafia do szpitala, przez jej kłamstwa ląduje w więzieniu z zarzutem spowodowania śmiertelnego wypadku, a wreszcie - w szpitalu psychiatrycznym...

A jednak połyka haczyk. Orientuje się, co mu grozi dopiero wówczas, gdy zaborcza piękność już-już go pożera.

Tymczasem przepędzana z krzykiem przez zdesperowanego Bruna seksowna blondynka uparcie wraca - z nieodłączną siateczką pomarańcz.

A, jest przecież mąż Mario (w tej roli Marcin Kocela). To wprawdzie szczegół, jednak tak doskwierający, że Ewa postanawia się go pozbyć. Rękami Bruna, oczywiście.

Akcja toczy wartko. Elementy multimedialne sprawiają, że widz czuje, że jest w nowoczesnym teatrze. Realizatorom zabrzańskiego przedstawienia udało się pozyskać świetnie znanego zwłaszcza młodym widzom Bogdana Kisiela (autora muzyki m.in. do komedii "Los Chłopakos").

Niebagatelne znaczenie ma także z pozoru prosta, lecz atrakcyjna scenografia Marcela Sławińskiego. Walory "Modliszki" idealnie podkreślają kostiumy Julii Kornackiej.

Co najważniejsze - aktorzy nie puszczają oczka do widowni. Nie muszą. Świetne kreacje trójki artystów bronią się same. O czym najlepiej świadczą reakcje widowni.

Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że spektakl sprowadza się jedynie do kilku prostych prawd na tzw. męsko-damskie tematy. "Modliszka" to, dzięki Bogu, komedia - nie oczekujmy więc pogłębionych studiów psychologii czy dylematów moralnych.

Jednak komedia ta traktuje o czymś bardzo w życiu ważnym dla obu płci. Bo to także solidna, życiowa lekcja dla pań. Nastawmy się więc nie tylko na świetną, ale i mądrą zabawę z interesującym finałem. Nie wszystko przecież - zarówno w życiu, jak i na scenie - można przewidzieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji