Artykuły

Katowice nie walczą o tytuł stolicy kultury

O miano Europejskiej Stolicy Kultury od kilku lat walczą największe miasta Polski. Stawką jest 1,5 mln euro i ogromna nobilitacja. Ale na liście kandydatów do tego prestiżowego tytułu nie ma Katowic. - A mogłyby pokonać nawet Warszawę - uważają w Ministerstwie Kultury.

Liverpool w rok zmienił się nie do poznania. W mieście wyrosła nowoczesna dzielnica handlowa, doki portowe przekształciły się w muzea, galerie, restauracje i hotele, a ceny nieruchomości skoczyły o 20 proc. Wszystko za sprawą tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, który Liverpool nosił w 2008 roku. Ten prestiżowy tytuł nadawany jest co roku innemu miastu Starego Kontynentu. W 2016 po raz drugi w historii przypadnie polskiemu.

Polska stolica zostanie wyłoniona w przyszłym roku przez Unię Europejską, wstępne eliminacje przeprowadzi Ministerstwo Kultury, które konkurs ogłosi jesienią. Ale miasta same zgłaszają udział. Toruń zgłosił się już trzy lata temu. Reprezentuje województwo kujawsko-pomorskie, dlatego na liście kandydatów nie ma Bydgoszczy. Nie ma też Krakowa, bo już był stolicą Europy, a ten tytuł można otrzymać tylko raz. Poza tym są wszystkie największe polskie miasta. Z wyjątkiem Katowic.

Włodzimierz Wysocki, wiceprezydent Lublina, widział Liverpool na własne oczy i zapragnął, aby jego miasto też stało się Europejską Stolicą Kultury. Dlatego cieszy się, że na liście chętnych nie ma Katowic, bo Lublin mógłby z nimi przegrać. - Macie niepowtarzalną kulturę, atuty podobne do Zagłębia Ruhry, więc moglibyście czerpać z doświadczenia Essen, które w tym roku jest europejską stolicą - mówi Wysocki.

Hanna Jendras, naczelniczka wydziału ds. Unii Europejskiej w Ministerstwie Kultury, uważa, że moglibyśmy pokonać nawet Warszawę. - Unia preferuje mniej rozwinięte miasta, a nie stolice państw. Waszą mocną stroną jest postindustrializm, którego nie mają inne miasta. I możecie zaprosić do współpracy miasta sąsiednie, całą aglomerację śląską - mówi Jendras.

Stawką jest 1,5 mln euro i ogromna nobilitacja. Jendras: - Stolica kultury przez rok skupia na sobie uwagę całej Europy.

- Katowice boją się świata, nie wierzą w siebie. Dopiero jak przyjedzie do nas ktoś z Warszawy albo Krakowa, to jest wydarzenie. A przecież mamy muzykę na europejskim poziomie - Kilara, Góreckiego, silną architekturę, wybitnych plastyków, teatr miejski, alternatywny, prywatny, kabaret Mumio. Nie mamy się czego wstydzić - dodaje Mirosław Neinert, aktor i reżyser teatru Korez.

Dzisiaj w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie rozpocznie się dwudniowe spotkanie informacyjno-warsztatowe na temat ESK. Jadą tam katowiccy urzędnicy, wiceprezydent Krystyna Siejna i naczelniczka wydziału kultury Edyta Sytniewska. Nie chciały zdradzić, w jakim celu. W ogóle nie chciały rozmawiać z dziennikarzami. Dopiero po powrocie zamierzają poinformować, czy Katowice będą kandydować i jaki mają pomysł na zwycięstwo w ekspresowym tempie.

Tymczasem w Lublinie trwa odbudowa Teatru Starego, zabrano się również za tzw. teatr w budowie, niedokończony budynek w stanie surowym z czasów PRL-u, a warsztaty samochodowe, jedyny w mieście obiekt poprzemysłowy, których Wysocki tak zazdrości Katowicom, zamienia się w miejsce kultury i edukacji.

- Nie chcieliśmy podejmować decyzji o kandydowaniu w konkursie arbitralnie, ale z powszechną akceptacją. Dlatego wystartowaliśmy już w 2007 roku. Organizowaliśmy debaty, konferencje, na które zapraszaliśmy artystów różnych dziedzin i zwykłych ludzi. W każdej chwili można zacząć, ale im zrobi się to wcześniej, tym bardziej można wypromować miasto. O Lublinie jest głośno w mediach - chwali się Wysocki.

- Trzeba stworzyć atrakcyjny program imprez: wystawy, koncerty, projekty uliczne, pokazujący różnorodne oblicza miasta i łączący społeczeństwo. I trzeba mieć odpowiednią infrastrukturę - przyznaje Jendras.

Lublin, odkąd wystartował, z roku na rok podwaja w budżecie sumę na kulturę. W tym roku przeznaczył na nią aż 44 mln zł.

- Jeśli przegracie, nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto? - pytam wiceprezydenta Wysockiego.

- Zaktywizowaliśmy życie kulturalne w mieście, zmobilizowaliśmy do współpracy różne środowiska, zwiększyliśmy wydatki na kulturę, coś się zaczęło dziać. Mieszkańcom to się podoba - odpowiada.

W Krakowie, który był Europejską Stolicą Kultury w 2000 roku, Siejna i Sytniewska usłyszą, co Katowice mogą stracić. - Stare festiwale nabrały rozpędu, umocniła się ich marka - na przykład festiwal kultury żydowskiej. Nowe rodziły się w bólu, ale każdy następny łatwiej. Zaczęła się współpraca między instytucjami, powstały łączone imprezy: noc muzeów, noc teatrów. Wysoka kultura stała się bardziej dostępna - mówi Edyta Gajewska, rzeczniczka Międzynarodowego Centrum Kultury. - Są też efekty wymierne, otworzyliśmy operę, remontujemy muzeum. Doceniliśmy rolę kultury, że ma wpływ na rozwój gospodarczy miasta. Dlatego nie powinno się rezygnować z niej w kryzysie. Ściąga turystów i pieniądze.

Neinert zachęca: - Niech Czytelnicy proponują, co moglibyśmy zaprezentować jako kandydat do stolicy kultury!

Na zdjęciu: Wojciech Kilar

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji