Reklama kapci i galaretek
Nuda nie może być środkiem opowiadania o nudzie. Bo widzowie zamiast w królestwie Melpomeny znajdą się w krainie Morfeusza - Leszek Karczewski o gościnnych występach Serbskiego Teatru Narodowego i Teatru Miejskiego Sylvii Monfort z Paryża na scenie łódzkiego Teatru Nowego.
W Teatrze Nowym skończył się cykl gościnnych spektakli, uświetniających 55-lecie sceny. W sobotę i niedzielę [27 i 28 listopada] zobaczyliśmy "Czwartą siostrę" Janusza Głowackiego. Camille Chamoux, reżyserka, zapowiadała podczas konferencji prasowej, że jej spektakl odbija stereotypy tzw. Europejczyków na temat Wschodu i na odwrót. Na scenę przedostał się jeden - wzięty wprost od autora: zachwyt Zachodu nad noszeniem kapci. Aktorzy dysponowali imponującą kolekcją bamboszy, papuci, laczków, które skrupulatnie wkładali, wchodząc do fikcyjnego mieszkania.
Lokum z dramatu przypominało krzyżówkę groty z ruinami blokowisk. Scenografię dopełniały kostiumy Anny Kedry, Gosi Sobiczewskiej, Gosi Wojdal. Milicjant wkraczał w kombinezonie z krokiem w kolanach. Tancerka żałobę po ukochanym manifestowała czarną spódniczką-paczką. Ale oprócz interesującej plastyki spektakl serwował tylko przeraźliwą nudę. To prawda: "Czwarta siostra" jest rzeczą o nudzie życic, nawet gdy toczy się ono w wytęsknionej - w "Trzech siostrach" Antoniego Czechowa - Moskwie. Tylko należało o tym powiedzieć zajmująco. A inscenizacja bazująca na przeciętnym aktorstwie nic zajmowała uwagi.
Nawet wykorzystanie budynku teatru jako audytorium oscarowej gali nie zagrało. Cóż z tego, że Kola, przybrany brat trzech sióstr, odbierając w kobiecej sukni statuetkę, władał ze sceny fonetyczną polszczyzną? Depresja postaci przeniosła się na widzów.
W poniedziałek [29 listopada] Serbowie przeczytali Witolda Gombrowicza przez dramat Alfreda Jarry'ego "Król Ubu". Sprowadzenie "Ślubu" [na zdjęciu] do dadaistycznego eksperymentu zwulgaryzowało sens sztuki. Z wielokrotnych wyzwisk: "Świnio!", pokazujących wyświechtanie języka, zrobiła się przedszkolna prowokacja w stylu słynnego okrzyku "Grrrówno!", który otwiera "Króla Ubu". Intronizacja Ojca i Henryka koroną z gazety, tron-latryna, skakanie po stole - to wszystko sprowadziło refleksję nad świętościami do poziomu radosnego wygłupu.
Na domiar złego w finale służąca Mania, która stała się księżniczką, zatańczyła. A że grała ją tancerka Serbskiego Baletu Narodowego, zobaczyliśmy solowy program będący połączeniem sabatu i jazdy figurowej na lodzie. Kanclerz zaś ciskał w publiczność cukierki z plastikowej torby. Polskie galaretki "Wiosenne". Smaczne.
"Czwarta siostra " Janusza Głowackiego.
Reżyseria Camille Chamoux,
dekoracje Rachel Markus
Teatr Miejski Sylvii Monfort z Paryża;
"Ślub" Witolda Gombrowicza.
Reżyseria Marko Kaćanski
Serbski Teatr Narodowy z Nowego Sadu.