Artykuły

Sny i zauroczenia

Zmienna oceny towarzyszyły zawsze poszczególnym dziełom bądź całej twórczości Słowackiego. Często zwolennicy "Beniowskiego" wiedli spór z entuzjastami "Króla Ducha".

Najsensowniej chyba mieć o każdym z dzieł twórcy sąd osobny nie wstydząc się przed ludźmi ani swych zachwytów, ani niechęci. Nie wstydzę się więc, że mogę podzielić nieprzychylny sąd Antoniego Słonimskiego o "Śnie srebrnym Salomei". W utworze tym nastąpiło dziwne przemieszanie poetyckich piękności z czystej wody werbalizmem psychologicznych naiwności i dwuznacznej moralistyki ze scenami i obrazami o wielkiej sile oddziaływania, ale nie przekonuje mnie pogląd, że największe słabości tej sztuki należy przypisać jej zapoznanemu rzekomemu prekursorstwu.

Znacznej części dzisiejszej widowni, jak sądzę, tło dziejowe tego dramatu jawi się jako niezrozumiała egzotyka, przypomnijmy więc, że rozgrywa się w niej (z licencją poetyckiej swobody) kolejny akt krwawych zmagań pomiędzy szlacheckimi posiadaczami tamtejszych włości, nieraz ogromnych latyfundiów, a miejscowym ukraińskim chłopstwem. W istocie jest to wojna domowa między obywatelami wspólnej Rzeczypospolitej, na obszarach wchodzących w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego.

W ten historyczny dramat wplątane są losy kilkorga bohaterów, m.in. regimentarskiego syna Leona, który, zbałamuciwszy powierzoną opiece jego ojca Salomee, córkę zaprzyjaźnionej rodziny, przekazuje ją podstępnie swemu słudze, zakochanemu w Salomei kozakowi, Semence. Tenże (prototyp literacki sienkiewiczowskiego Bohuna), gotów służyć Lachom wiernie, jak pies, byle mu dali pannę, jak równemu, morduje, później z niezbyt jasnych powodów całą rodzinę Sally. Jest i druga para potajemnych kochanków: Księżniczka, którą Regimentarz chciałby wydać za Leona i ukraiński sławny wojownik, wierny Polsce Sawa, zresztą szlacheckiego, choć nie udokumentowanego pochodzenia.

Gry i intrygi miłosne są niezbyt silnie umotywowane psychologicznie, a jeszcze gorzej przedstawia się prawdopodobieństwo sytuacyjne. Ot np. pierścień Regimentarza, krwawlik, Księżniczka ciska gdzieś na drodze, a znajduje go Semenko. Kiedy indziej pierścień spada na ziemię wraz z obciętą dłonią Semenki. Ten jednak, mimo iż oblany smołą i płonący jak pochodnia, wskazuje wzrokiem Sawie swoja upierścienioną dłoń, walającą się na ziemi, w krwawnik przypieczętowuje oficjalnie związek Księżniczki z Sawą. To znów Salomeą, przyniesiona na marach jako martwa, okazuje się raptem całkiem zdrowa na ciele i umyśle. Cudowność zdarzeń funkcjonuje w tej sztuce na iście baśniowej zasadzie, co kurtuazyjnie można określić jako działanie czynnika mistycznego.

Wolno więc zadać sobie pytanie, jakież to powody skłaniają od czasu do czasu reżyserów do zmagań ze sceniczną realizacją tych nieprawdopodobnych i niezbyt życiowych historii. W oglądanym przeze mnie przed kilkunastu laty warszawskim przedstawieniu Hanuszkiewicza nad mrożącymi krew w żyłach opowieściami dominowała fascynacja Ukrainą, zauroczenie jej niezmierzonymi stepami, przebogatym folklorem. Np. scena szła w głąb i zza pagóra wyłaniały się przybywające postacie.

W przedstawieniu Hussakowskiego nie przebija się chyba ta nuta sentymentu aż tak mocno. Scena kameralna zabudowana jest ciasno, wchodzi się i wychodzi na boki przez wąskie drzwi schodkami, co prawda od proscenium do pierwszych kilku rzędów wybiega pomost, jakby ku dalszemu światu.

Porażająca bliskość tych bujnych i malowniczych postaci daje wrażenie barokowo-iluzjonistycznego panopticum. Jakby nas osaczały duchy, które się ucieleśniły nagle, pod sam koniec, całe to udręczające już nagromadzenie spraw półrealnych rozładowuje się w konwencji ni to kontuszowej śpiewogry, ni to mieszczańskiego wodewilu. Czy zanim opadnie kurtyna mamy uprzytomnić sobie raczej, że to theatrum, ku zabawie raczej ni gwoli prawdzie? Mimo iż Słowacki rzecz kończy wyraźnie i dobitnie: Reglamentarz i jego świat muszą zejść z politycznej sceny...

Obsadę dobrano starannie Regimentarzem broniącym polsko-szlacheckich racji był ZBIGNIEW JÓZEFOWICZ. Leon MARIUSZA WOJCIECHOWSKIEGO bardziej przekonywał przewrotnością niż moralnym nawróceniem. Semenko JERZEGO ŚWIATŁONIA to żywy obraz "kozaczej duszy". Godnym w swej starczej dumie Gruszczyńskim był WŁADYSŁAW DEWOYNO. Bezbłędnie rozegrał dramaturgię opowieści Pafnucego ANDRZEJ GŁOSKOWSKI. Nawet niezawodny BOGUSŁAW SOCHNACKI nie zdołał uczynić wypowiedzi Wernyhory całkiem klarowną. Tylko tak urodziwa Księżniczka jak BOŻENA MILLER-MAŁECKA może sobie pozwalać na nieznośne chimery i dostać tak przystojnego męża jak Sawa DARIUSZA SIATKOWSKIEGO. Melodramatyzm roli Salomei przekonująco rozegrała JOANNA JANKOWSKA. Ogólnie panowie odznaczali się staranniejszą dykcją niż panie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji