Artykuły

Czajka

Na scenie duże kępy wy­suszonej słońcem wikliny rzucającej długie cienie; matowe, rozproszone świa­tło schyłku dnia. Tonacja beżów i szarości. W takiej scenerii rozpoczyna się w Teatrze Narodowym Czechowowska "Czajka".

MARIAN KOŁODZIEJświetnie utrafił w nastrój melancholii i rezygnacji, w którym jak w akwarium poruszają się, chciałoby się powiedzieć - w zwolnio­nym tempie, bohaterowie komedii. W tej scenerii grane będą nie tylko dwa pierwsze akty dziejące się i u Czechowa "w parku", na "placyku krykietowym", lecz i dwa dalsze, które autor uplasował w domu Sorina. Marian Kołodziej zamiast aranżować mniej lub bardziej umowne wnę­trza z końca ubiegłego wie­ku, z komodami i muślinowymi firankami, wydziela ze stworzonego przez sie­bie pejzażu coś na kształt tarasu i tu rozegra się resz­ta akcji. To ogromnie pro­sta i bardzo piękna sceno­grafia, głęboko wnikająca w atmosferę i podteksty tej smutnej i ironicznej sztu­ki.

Przez długie lata pod­kreślano w Czechowie jego realizm. Napisano grube tomy o precyzji i przenik­liwości z jaką odtwarzał życie rosyjskiego społeczeń­stwa końca XIX i począt­ków XX wieku, społeczeń­stwa twardo trzymanego przez obu Aleksandrów i Mikołaja II. Ale to, co Cze­chow miał do powiedze­nia o człowieku daleko wy­kracza poza konkretne sy­tuacje społeczne i politycz­ne. Ten realista był przede wszystkim poetą i myślicie­lem, a jak się dobrze wsłu­cha w to, co mówią boha­terowie "Czajki", "Wujaszka Wani", "Trzech sióstr", czy "Wiśniowego sadu" można usłyszeć zapowiedź problemów, którymi żyła dramaturgia lat pięćdzie­siątych i początku sześć­dziesiątych naszego stule­cia.

Reżyserował "Czajkę" w Teatrze Narodowym TA­DEUSZ MINC, którego pa­miętamy z wielu interesu­jących przedstawień w Ło­dzi i na Wybrzeżu. Cze­chow leży w jego tempera­mencie artystycznym, do­brał sobie obsadę nieomal gwarantującą powodzenie, a przecież coś w spektaklu zgrzyta, jak w niezbyt pre­cyzyjnym mechanizmie.

Czechow napisał kiedyś o "Czajce", że jest w tej sztuce "wiele rozmów o li­teraturze, mało akcji i pięć pudów miłości". Rozmowy o literaturze! W tym co mówią młody Trieplew, pi­sarz Trigorin, doktor Dorn jest jakieś echo ówczes­nych literackich sporów, wiele w tym też sądów sa­mego Czechowa. I nie dla­tego tylko, że sądy sprzed lat siedemdziesięciu nie mają dziś żadnej, poza historyczną, wagi, te "roz­mowy o literaturze"' nie są w "Czajce" istotne. Jej bo­haterowie mogliby z rów­nym powodzeniem mówić o pogodzie, o nudzie na wsi, lub jak Astrow z "Wujaszka Wani" o zalesieniu Rosji. Istotne jest tylko to, co chcą i potrafią zrobić ze swego życia. Cały kłopot z Czechowem polega na tym, żeby z nic nie zna­czących rozmów, z ledwie zarysowanej akcji wydobyć ten drugi, podskórny sens. Wymaga to ręki delikatnej, aktorstwa przytłumionego; wzajemne związki postaci, ich uwikłania, kompleksy, marzenia, ich bezsilność i heroizm, muszą być zary­sowane cienko lecz przej­rzyście. Czechow nie wy­trzymuje żadnych ostrych, choćby efektownych ge­stów reżyserskich. A to przedstawienie prowadzo­ne na ogół z dużą wrażli­wością ma od czasu do cza­su nieoczekiwane skoki. W pierwszym akcie rozmowy o literaturze nabrały, wbrew logice, ogromnej wagi, zostały ostro wy­punktowane - niemal jak scena "teatralna" w "Ham­lecie" - a Trieplew pewne kwestie mówi wręcz do pu­bliczności. Niszczy to ści­szony ton łagodnej czechowowskiej ironii. Jest po prostu z innej sztuki. Ta­kich miejsc jest więcej, psuje to mechanizm przedstawienia, który powinien chodzić bezszmerowo.

IRENA EICHLERÓWNA gra Irenę Arkadinę, aktor­kę u schyłku kariery sce­nicznej, pustą, niezbyt mą­drą, egoistyczną. Indywi­dualność Eichlerówny roz­sadza przyjętą przez nią koncepcję roli. Jest jakaś dysproporcja między tym, jaka chce być Eichlerówna jako Arkadina, a tym, jaka jest. Eichlerówna chce grać kobietę pozbawioną autoświadomości, nieomal kobieciątko a spoza tej mas­ki przeziera i charakter, i intelekt o zupełnie innej wadze gatunkowej. Aktor­stwo Eichlerówny zawsze - i mimo wszystko - daje jednak widzowi pełną sa­tysfakcję. Bardzo pięknie, bardzo w duchu Czechowa gra brata Arkadiny, Pio­tra Sorina KAZIMIERZ OPALIŃSKI; ZDZISŁAW WARDEJN rolę Konstante­go Trieplewa może zapisać na konto swoich poważ­nych osiągnięć aktorskich. I on znalazł tę tonację, bez której w sztukach Czecho­wa nie można niczego osiągnąć. Ładnie wypadła w roli Niny ANITA DYMSZÓWNA, JERZY KALISZEWSKI interesująco gra doktora Dorna a EMILIA KRAKOWSKA - Maszę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji