Artykuły

Z Faustem w tany

Już dawno przestaliśmy "gorszyć się" adaptacjami wielkich dzieł epiki czy dramatu na użytek innych dziedzin sztuki, z czym może najskuteczniej oswoił nas przez swą bezceremonialność film. Poszły dawno w niepamięć słowa protestów i oburzenia (głośne zwłaszcza w Niemczech) po ukazaniu się opery Gounoda, której libretto oparto na materiale literackim "Fausta" Goethego. Zarówno libreciście, jak i kompozytorowi zarzucano wówczas (chyba trafnie) zbanalizowanie wymowy artystycznej literackiego pierwowzoru i trudno do dziś oprzeć się wrażeniu, że melodyjne uroki opery Gounoda nie stwarzają w żadnej mierze artystycznego równoważnika dla dzieła Goethego, którego godnym "partnerem" mógłby się okazać, dajmy na to, Beethoven.

Z drugiej jednak strony Goethe podobno wielce łaskawie odniósł się do wykonywanej w jego obecności pierwszej muzyki do "Fausta", skomponowanej przez księcia Antoniego Radziwiłła (namiestnika W. Ks. Poznańskiego), tego samego, który dwukrotnie gościł u siebie w Antoninie młodego Chopina i wspólnie z nim muzykował, grając na wiolonczeli. A czy Goethe był muzykalny i czy nie przez uniżoność wobec kompozytora, skoligaconego z Hohenzollernami udawał zachwyt nad muzyką?

Niejedno przemawia za tym, żeby w odniesieniu do tego rodzaju adaptacji unikać stanowisk skrajnych i oceniać ich sensowność według artystycznego rezultatu. Ot np. tenże "Faust" zainspirował arcyciekawą, nieco polemiczną, wizję pantomimiczną w Tomaszewskiego "Odejściu Fausta". Inna rzecz, że akurat ten sławny dramat Goethego (w przeciwieństwie do adaptowanych z powodzeniem, m. in. przez teatr lalek, ludowych wątków faustowskich) stawia przez swą zawartość myślową i bogactwo różnorodnych wątków wielkie wymagania wystawieniom tej sztuki, nawet najlojalniejszym wobec tekstu autora (wielu uważa dramat za "niesceniczny"), cóż dopiero mówić o usiłowaniach "przekładu" na inne "języki" sztuk pięknych. Trzeba więc niezachwianej wiary we własny talent, żeby się na adaptację "Fausta" poważyć bez asekurowania się zmianą tytułu czy adnotacją: "luźne wariacje na temat"...

No i teraz już może paść pytanie: "Czy można zatańczyć Fausta", czyli zmierzyć się z jego treściami za pomocą choreografii? Myślę, że środki wyrazowe ludzkiego ciała są tak bogate, iż choreograf ma szansę wyrazić w balecie swoje rozumienie dzieła Goethego. Ale wydaje mi się też, że musi być spełniony pewien warunek w postaci inspiracji muzycznej, o zbliżonej do utworu Goethego skali treści emocjonalnych, o zbliżonym "ciężarze gatunkowym". W moim odczuciu tylko muzyka artystyczna (zwana poważną) nie zaś rozrywkowa ma te szanse, ponieważ nieobojętne jest czy muzyka potrafi przekazać nie tylko smutek, ale i rozpacz, nie tylko wesołość, ale i radość, nie tylko pociąg zmysłów, ale i miłość, nie tylko nabożność, ale i religijność. Stąd przyszedł mi na myśli właśnie Beethoven. Niełatwo to pisać w czasach, kiedy modnie jest dzielić muzykę tylko na "dobrą" i "złą".

Powie ktoś, że choreograf wie jednak lepiej, jaka muzyka jest mu potrzebna. Oczywiście! Ale widz (słuchacz) też wie, jaka muzyka mu pomaga, a jaka przeszkadza w uzyskaniu określonego rodzaju przeżycia, a widz niemuzykalny w ogóle (jak przypuszczam) nie odbiera baletu jako zjawiska artystycznego, tylko jako popisy sprawności ciała.

Otóż mimo wszystkich swoich zalet, muzyka zespołu rockowego "Shade", bardzo nastrojowa i ekspresyjna, o zmiennych emocjach, wykonywana zresztą perfekcyjnie pod względem wokalnym i instrumentalnym, w moim odczuciu nie potrafi faustowskich zadań udźwignąć i wskutek tego tak utalentowana choreografka jak Bwa Wycichowska, obdarzona tak bogatą i wrażliwą wyobraźnią artystyczną (której dowiodła wcielając w taniec muzykę Chopina czy Szymanowskiego) uzyskiwała na tle muzyki rockowej napięcie emocjonalne raczej pobudzające nerwy i wywołujące niepokój zmysłów niż przeżycie "metafizyczne". Mówimy wszak o "Fauście" Goethego, który co prawda, jak mówi pełny tytuł "goes rock" (idzie krokiem rocka czy też tańczy rocka), co niczego nie usprawiedliwia, u Tomaszewskiego bowiem "szedł" krokiem pantomimy, ale unosił nas w światy mistycznych uniesień, to znów oczarowań światem antycznego piękna.

Inna sprawa, że muzyka rockowa jest dziś niezawodnym środkiem wzbudzania emocji w najszerszych kręgach współczesnego słuchacza muzyki rozrywkowej, zwłaszcza wśród młodzieży, a ów tytułowy Faust- może widzowi baletu dać poczucie, że uniósł go w niesłychanie wysokie rejony Sztuki i odtąd będzie miał arcydzieło literatury światowej jakby "zaliczone". Wolno mi tak: suponować, skoro nie całkiem ubocznym celem stworzenia tego baletu są regularne, artystyczne niewątpliwie wojaże, wszakże do tzw. krajów drugiego obszaru płatniczego, gdzie cieszą się wielkim i zrozumiałym wzięciem.

Po uwzględnieniu tych okoliczności, wypada mi zastosować bardziej życiowe miary oceny i trudno mi nie dostrzec, że "Faust" Wycichowskiej, mimo przydługiej ekspozycji opartej na nadużywanym ostatnimi czasy pomyśle przygotowywania się tancerzy do występu (abyśmy nie sądzili, że diabeł będzie autentycznie z piekła rodem) otóż balet jest znakomicie skomponowanym, spójnym widowiskiem, cieszącym oko zmiennością różnobarwnych scen i galerią zróżnicowanych postaci w pomysłowych układach tanecznych. Stale wypełniony jest "dzianiem się" od momentu, kiedy do Fausta przeciska się tłum zjaw, dopominających się zaistnienia, przez doskonałą scenę jakby wyzwalania się Fausta z zależności od Mefista i wiele innych łącznie z wyjątkowo śmiałą sceną erotyczną między Mefistą a Faustem.

Efekty baletu mogłyby być z pewnością większe, gdyby jeszcze para tancerzom, zwłaszcza paniom, starczało werwy i umiejętności (a może aktualnej formy), żeby przez cały czas godnie partnerować EWIE WYCICHOWSKIEJ (Mefista), której osobowość artystyczna wyraża się ostatnimi czasy, jak mi się wydaje, najpełniej czy może najwyraziściej w kreowaniu kobiecych postaci dążących jakby do ostatecznego zapamiętania, zatracenia się w emocjach o silnej dozie zmysłowego erotyzmu (byłoby ciekawe móc to prześledzić od trzeciego wcielenia w "Głosie kobiecym").

Szkoda, że choreografka nie skomponowała równoważnej - na zasadzie kontrastu - postaci Małgorzaty, która mimo usiłowań i umiejętności LILIANY KOWALSKIEJ okazała się osobowością nieco mdłą, w dodatku o zbyt kukiełkowatych ruchach głowy dla uwidocznienia obłędu. W pozostałych rolach kobiecych oglądaliśmy LIDIĘ GULIŃSKĄ (Helena), HANNĘ HADRYCH (Angelus).

Role męskie odznaczały się większym zróżnicowaniem. Tytułowemu Faustowi (CZESŁAW BILSKI) przypadło wyraziste choć powściągliwe wyrażanie zmiennych stanów wewnętrznych bohatera, środkami w znacznej mierze pantomimicznymi, co realizował z dużym powodzeniem. Młodzieńczo ufnym Homunculusem był ROMAN KOMASSA, dynamicznym i teatralnie demonicznym Mefistem mało dotychczas obsadzany JAROSŁAW BIERNACKI, precyzją i sprawnością techniczną wyróżniał się też KRZYSZTOF STARCZEWSKI (Erichto). Parysa tańczył ARTUR LEWANDOWSKI.

Zespół jako całość tańczył nieco ociężale i nie zawsze dość składnie. Barwną widowiskowość przedstawienia, ale i nastrój mrocznego niepokoju podkreślała udana, o nowoczesnym wyrazie plastycznym scenografia Ewy Kwiatkowskiej.

Tak więc sceny baletowe do "Fausta", wędrującego przez obszary lęków i pokus tanecznym krokiem rocka mogą z pewnością liczyć na powodzenie, zwłaszcza młodszej generacji widzów, która, jak się zdaje, reprezentuje w różnych krajach bardzo zbliżony wzajemnie typ aspiracji kulturalnych i wrażliwości artystycznej, bardziej chyba zuniformizowany niż to bywało dawniej.

I trzeba się z tym liczyć, jeśli się umie liczyć, a liczy się na wyjazdy...

Ewa Wycichowska/Shade: "Faust goes rock". Rock-balet w dwóch częściach. Libretto - Ewa Wycichowska, Jurgen Rosenthal na motywach "Fausta" J. W. Goethego. Muzyka - zespół Shade, teksty utworów - Jurgen Rosenthal. Prapremiera - Hanover 8 października 1936, premiera polska - 6 grudnia 1986 r. "Faust goes rock" - na zdjęciu Hanna Hadrych (Angelus) i Roman Komassa (Homunculus).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji