Telewizja i "Życie"
"Świadkowie"
[...] Na czoło spektakli telewizyjnych ostatniego okresu wysuwa się bez wątpienia moralitet Różewicza "Świadkowie, albo nasza mała stabilizacja" (30. I.). Dwuaktówka poetycka, oparta na dwu metaforach. Bardzo różewiczowskich. I bardzo sugestywnych. W gruncie to dwa rozbudowane i rozpisane na głosy wiersze. Co prawda I akt zyskałby na skrótach. Współczynnikiem talentu poetyckiego Różewicza w jego ostatnich osiągnięciach jest jego typ wrażliwości moralnej, która przepoiła i tę sztukę, wysuwającą istotny problem współczesny, może niezupełnie nowy, lecz w świeżym i trafnym kontekście.
Obojętność dla obcego cierpienia. Tym razem nie zaczerpnął autor przykładu z czasu wielkiej grozy okupacyjnej. Podjął go z codzienności, w której wszyscy uczestniczymy. Oto przeciętne młode małżeństwo. Ludzie kochający się (w miarę). Ludzie dobrzy (przyjmują bez słowa starą matkę). Jednak dobroć ich i zrozumienie - nie sięgają poza szybę okna we własnym pokoju.
Oto mężczyzna, który zdobył dość wysokie stanowisko "z widokami". Obok niego, u jego stóp, czołga się czyjeś męczeństwo. Może to bliski człowiek? (Biedny Franek - woła jego anonimowy rozmówca) Mężczyzna nie ruszy się jednak z fotela, a nuż miejsce mu zajmie kto inny! Głuchy jest na wołanie - "przetnij więzy" - nie przetnie ich i nie uwolni się od swej małości i brzydoty. Ustabilizował się. Świadek obojętny, nieczuły.
Sukcesem tej sztuki, która zainaugurowała nową scenkę współczesną "Studio 63", autor musi podzielić się po połowie z Adamem Hanuszkiewiczem. Opiekun "Studia" reżyserią swą utwór tak wypieścił, tak wycyzelował stosując śmiałe nowe środki telewizyjnej ekspresji (miejscami podobne do tych, jakich Resnais użył w "Ostatnim roku w Marienbadzie"), że było to już niemal współautorstwo. Nie zawiedli też w tym niełatwym aktorsko przedstawieniu - Z. Kucówna, A. Łapicki, Cz. Wołłejko i (stale obrócony tyłem) Z. Zapasiewicz. [...]