Artykuły

Władysław Zawistowski, dyrektor departamentu kultury Urzędu Marszałkowskiego: - Działania pana Korzeniowskiego mogą mieć tylko jeden cel. Najwyraźniej nie chce on, by w Gdańsku powstał teatr Szekspirowski, a miasto straciło 50 mln zł dotacji z Unii Europejskiej. Teatr Szekspirowski nie jest jedyną inwestycją oprotestowaną przez Korzeniowskiego - piszą Jowita Kiwnik i Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

W gdańskim oddziale Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, które oprotestowuje kolejne inwestycje w centrum miasta, jedynym specjalistą jest prezes Tomasz Korzeniowski. - Jesteśmy po prostu miłośnikami Gdańska - mówi Waldemar Rekść, jeden z członków zarządu TOnZ, polityk LPR i z wykształcenia inżynier budowy okrętów.

Pod koniec zeszłego tygodnia znów zrobiło się głośno o Korzeniowskim. Miał on podpisać porozumienie kończące konflikt TOnZ-u z instytucją koordynującą budowę Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku. Inwestycję w kwietniu 2008 r oprotestowały trzy stowarzyszenia: gdański oddział TOnZ, Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków i Nasz Gdańsk.

- Budynek jest za wysoki. Zasłoni znaczną część historycznej, niezwykle wartościowej panoramy miasta - argumentował Korzeniowski. Sprawę obecnie rozpatruje sąd administracyjny w Warszawie.

W ostatniej chwili Korzeniowski jednak zmienił zdanie i porozumienia z Gdańskim Teatrem Szekspirowskim nie podpisał. - W rozmowie z profesorem Limonem [dyrektorem GTS-u - red.] nie uzgodniliśmy szczegółowej treści porozumienia - opowiada. - Gdy otrzymałem tekst e-mailem w przeddzień konferencji, nagle okazało się, że miałem przyznać się, że wcześniej całkowicie się myliłem i zobowiązać się do zaprzestania protestów w przyszłości. Nie mogłem się na to zgodzić. Dlatego zaproponowałem, aby kwestie merytoryczne rozstrzygnęli zewnętrzni eksperci.

Władysław Zawistowski, dyrektor departamentu kultury Urzędu Marszałkowskiego komentuje: - Działania pana Korzeniowskiego mogą mieć tylko jeden cel. Najwyraźniej nie chce on, by w Gdańsku powstał teatr Szekspirowski, a miasto straciło 50 mln zł dotacji z Unii Europejskiej

Teatr Szekspirowski nie jest jedyną inwestycją oprotestowaną przez Korzeniowskiego. Wcześniej do prokuratury trafiły zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy renowacji przedproża kamienicy przy ulicy Piwnej 1 (pracował przy niej sam Korzeniowski) oraz rozbiórki średniowiecznego muru przy ulicy Kleszej. Obie sprawy prokuratura umorzyła.

Dariusz Gobis, dyrektor Pomorskiej Izby Rzemieślniczej, właściciela kamienicy przy Piwnej 1: - Pana Korzeniowskiego zatrudniliśmy na umowę-zlecenie, jako inspektora nadzoru praw konserwatorskich. Projekt prac przygotowywany był ponad rok, zaakceptował go zarówno wojewódzki, jak i miejski konserwator zabytków. Na odrestaurowanie przedproża otrzymaliśmy dotację z Urzędu Miasta. Tymczasem, kiedy budowa ruszyła, pan Korzeniowski zakwestionował decyzje konserwatorskie i zaczął snuć własne wizje, jak praca powinna przebiegać. Po tygodniu podziękowaliśmy mu za współpracę. Wtedy zaczęła się medialna nagonka i donosy do prokuratury.

Tomasz Korzeniowski zaprzecza: - Faktycznie, w przypadku przedproża przy ulicy Piwnej 1, pełniłem nadzór konserwatorski nad inwestycją. Jednak, kiedy odmówiono stosowania się do moich zaleceń, wycofałem się. Gdybym podpisał się pod tym, byłaby to dla mnie kompromitacja, w końcu jestem dyplomowanym konserwatorem zabytków. Zarzut, że protesty przeciwko tej inwestycji to moja zemsta, jest kuriozalny.

Kim są ludzie, którzy protestują przeciwko kolejnym inwestycjom w centrum miasta? - Jesteśmy stowarzyszeniem społecznym, nie korporacją zawodowców - odpowiada Tomasz Korzeniowski.

To prawda - w pięcioosobowym zarządzie TOnZ jedynym dyplomowanym konserwatorem zabytków jest Korzeniowski.. Nie ma tam ani jednego architekta czy historyka sztuki. Obok Waldemara Rekścia, trzon towarzystwa tworzą: Mirosław Rybczyński, również inżynier z żoną Grażyną, która pełni funkcję skarbnika oraz Mieczysław Michalski, najstarszy przewodnik pod Gdańsku. Pan Michalski skończył właśnie 101 lat. - Jesteśmy po prostu miłośnikami Gdańska - mówi Waldemar Rekść, jeden z członków zarządu. - Tomasz Korzeniowski jako jedyny wśród nas jest specjalistą. O nas właściwie można powiedzieć, że pasjonatami.

Rekść z wykształcenia to mgr inż. budowy okrętów. Od 2001 r. członek Ligi Polskich Rodzin. Trzy lata temu startował w wyborach na prezydenta Gdyni. Dużo pisze, jego artykuły publikowane są głównie na łamach "Naszego Dziennika". Kiedy wybuchł spór o gotycki mur na ul. Kleszej w artykule z 6 września 2008 r. "Czego nie zrobili krasnoarmiejcy, robi Platforma", napisał: "Od pewnego czasu władze miasta i developerzy już "idą na całość", świadomie niszcząc zachowaną zabytkową substancję przy bierności i akceptacji niekompetentnego wojewódzkiego konserwatora zabytków Mariana Kwapińskiego, archeologa z profesji. Coraz bardziej jasne się staje, że mamy do czynienia z noszącą wszelkie znamiona zorganizowanej przestępczości zmową urzędników miejskich, państwowych służb konserwatorskich, aparatu wymiaru sprawiedliwości i - oczywiście - pozbawionych wyobraźni inwestorów. Charakterystyczne jest to, że kolejne doniesienia do prokuratury o ewidentnym popełnieniu przestępstwa przez niszczenie zabytkowych obiektów są umarzane, jakkolwiek jest to oczywiste przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat".

Miłośnicy Gdańska regularnie kwestionują kompetencje wojewódzkiego konserwatora zabytków. - My robimy tylko to, co powinien robić wojewódzki konserwator. A z czego się nie wywiązuje. - tłumaczy Tomasz Korzeniowski. - W kwestii technologii konserwacji zabytków pan Kwapiński jest niestety laikiem. Nie zatrudnia też ani jednego dyplomowanego konserwatora zabytków.

Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków: - Działania pana Korzeniowskiego to przejaw pychy i nieodpowiedzialności. Nie muszę zatrudniać żadnego technologa konserwacji zabytków; gdy wydanie decyzji wymaga ekspertyzy w tym zakresie, zlecamy ją komuś z zewnątrz.

Na zdjęciu: projekt Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego