Artykuły

Warszawa. Powstanie Europejskie Centrum Muzyki

To idealne miejsce na scenę muzyczną pod gołym niebem! - woła szef orkiestry Sinfonia Varsovia i wskazuje gąszcz krzaków za gmachem Weterynarii. A tam gdzie dziś stoją spalone garaże i stacja trafo, już widzi wspaniałą salę koncertową. Budynek po prawej stronie, gdzie mieściła się Katedra Technologii Zbóż i Koncentratów Spożywczych, miasto zamierza przeznaczyć na potrzeby teatru.

Szalona wizja? Może nie. W czwartek Rada Warszawy przyznała 15,6 mln zł na zakup przez miasto od SGGW budynków dawnego Instytutu Weterynaryjnego przy Grochowskiej 272. W miejscu gdzie przez sto lat studiowali i pracowali lekarze zwierząt, ratusz chce ulokować orkiestrę Sinfonia Varsovia, tułającą się od ćwierć wieku bez stałej siedziby. Zamierza tu urządzić Europejskie Centrum Muzyki, planuje też inne przedsięwzięcia kulturalne, których na praskim brzegu Wisły dotychczas nie było. Na transakcję kupna-sprzedaży musi się jeszcze zgodzić minister skarbu, ale to raczej formalność.

- Na zakup tej nieruchomości namówił nas samorząd dzielnicy. Bał się, że jakiś deweloper zrobi z Weterynarii zamknięte osiedle. A my akurat szukaliśmy siedziby dla Sinfonii i centrum muzyki. Tutaj są już gotowe budynki i miejsce pod salę koncertową - mówi Marek Kraszewski, dyrektor miejskiego biura kultury.

Wchodzimy z nim na teren Weterynarii. Od sześciu lat kompleks jest pusty - wykładowcy i studenci SGGW wyprowadzili się stąd na Ursynów. Po raz pierwszy mamy okazję zwiedzić cały historyczny kampus zajmujący 2,6 ha. Pięć najstarszych budynków, wzniesionych na przełomie XIX i XX w. według projektu Rosjanina Władimira Pokrowskiego, to najcenniejszy zespół architektury na Grochowie. W rekonesansie biorą udział szefowie Sinfonii Varsovii - dyrektor orkiestry Janusz Marynowski i jego zastępca Krzysztof Kosmala.

Strażnik otwiera drzwi stojącego na wprost bramy głównego gmachu. Wewnątrz wita nas drewniany wiatrołap z początku XX w. Oryginalnych elementów wystroju z tamtego czasu zachowało się dużo więcej. Kolorowe płytki tworzą geometryczne wzory stuletniej posadzki w holu. Na górę prowadzą marmurowe schody z ozdobną kutą balustradą, a do poszczególnych sal - wysokie drewniane drzwi. Co rusz jednak bije w oczy współczesny wtręt. Raz jest to ściana działowa z luksferami, innym razem pstrokaty gumolit położony na drewnianym parkiecie, wściekłozielona glazura na ścianie wielkiej sali albo banalne świetlówki zwisające z kasetonowego sufitu równie dużej sali na drugim piętrze.

- Pierwsze piętro chcemy przeznaczyć dla administracji, biblioteki i fonoteki. Na drugim będą mogły odbywać się próby poszczególnych sekcji orkiestry. Ale nawet ta największa sala od frontu budynku nie pomieści całego składu Sinfonii. Może rozbierając niektóre ściany, uda się wygospodarować większą przestrzeń - zastanawia się wicedyrektor Kosmala.

Dyrektor orkiestry Janusz Marynowski prowadzi nas na zaniedbany skwer na tyłach głównego gmachu.

- Po usunięciu tych krzaków i postawieniu sceny stworzymy tu amfiteatr. To idealne miejsce oddzielone budynkiem od hałasu ulicy. Już w tym roku zaprosimy publiczność na pierwsze plenerowe koncerty - zapowiada.

Zwiedzamy obiekty w głębi terenu Weterynarii. Obrośnięty bluszczem budynek po lewej stronie działki ma się w przyszłości zmienić w muzyczną szkołę mistrzowską dla szczególnie zdolnych instrumentalistów. Mimo tabliczki: "Materiał zakaźny. Wstęp tylko dla pracowników katedry" wchodzimy do środka i przenosimy się w czasy PRL-u. Ściany z dykty, drewnopodobne boazerie, lodówka Silesia.

- Będzie tu inkubator sztuki najwyższej jakości - podkreśla Krzysztof Kosmala.

Z kolei budynek po prawej stronie, gdzie mieściła się Katedra Technologii Zbóż i Koncentratów Spożywczych, miasto zamierza przeznaczyć na potrzeby teatru. Dawni użytkownicy najwyraźniej opuszczali go w wielkim pośpiechu. Zostawili nie tylko meble i sprzęt laboratoryjny, ale nawet wizytówkę na drzwiach gabinetu prof. Tadeusza Habera z Zakładu Technologii Zbóż.

W głębi terenu mijamy zniszczone pożarem garaże, porzucone domki pracowników Weterynarii, magazyny, betonową piwnicę i trafostację. To właśnie tutaj miałaby powstać wymarzona przez muzyków sala koncertowa.

- Oczywiście, nie od razu. Jest to inwestycja na lata 2010-13 - zastrzega dyr. Marek Kraszewski.

Wracając w kierunku głównego gmachu, oglądamy zbudowany z pustaków "bunkier" nowej auli Wydziału Weterynarii. Znajdująca się w nim betonowa widownia z potężną kratą na środku przypomina wybieg dla dzikich zwierząt w zoo. Aula ma jednak dobrą akustykę. Legenda głosi, że powstała na specjalnie życzenie jednego z profesorów, który nie lubił używać mikrofonu.

Na koniec wchodzimy do zabytkowych pawilonów po bokach bramy od Grochowskiej. W jednym jest jeszcze w pełni wyposażona stajnia z boksami dla koni. Wygląda tak, jakby zwierzęta opuściły ją zaledwie kilka dni temu, a nie w 2003 r. W drugim pawilonie zachowała się sala operacyjna z amfiteatralną widownią wyposażoną w drewniane pulpity.

- W obu tych budynkach pragniemy umieścić coś, co przyciągnie tutaj szeroką publiczność. Może księgarnie, może kawiarnie. Czekamy na ludzi z inicjatywą - mówi dyr. Kraszewski.

Na pytanie, skąd miasto weźmie fundusze na zagospodarowanie tak dużego kompleksu, odpowiada:

- Najpierw musimy go kupić, a jest okazja, bo ceny nieruchomości są niskie. Potem przygotujemy projekt. A jeszcze później będziemy szukać pieniędzy, niekoniecznie w budżecie miasta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji