Prowadzę bardzo szalone życie
- Słynę z tego, że łatwo się "gotuję". Podczas przedstawienia dyplomowego nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać. Zdarzało mi się także grać w kompletnym nerwowym rozedrganiu - mówi KATARZYNA KOWALIK, młoda aktorka grająca m.in. w Teatrze Polskim w Bydgoszczy.
Dwa lata po dyplomie, od trzech miesięcy w Bydgoszczy, gra w Teatrze Polskim trzy role, współpracuje z Teatrem im. Jaracza w Łodzi i Teatrem Adekwatnym w Warszawie.
Zaczęło się między innymi od "Czego się boją mężczyźni, czyli seks w mniejszym mieście" - jak się Pani podobała praca nad sitcomem?
- Pardoksalnie, właśnie grając w serialach zrozumiałam, że chcę do teatru. Praca nad "Seksem..." nie była moim pierwszym zetknięciem z kamerą. Jeszcze przed studiami aktorskimi znalazłam się na planie "Tygrysów Europy" w reżyserii Jerzego Gruzy. Wolę teatr, w serialu wszystko trzeba robić szybko, a ja lubię pracować nad rolą, do każdej sztuki się dojrzewa powoli.
Widzimy Panią w farsie "Czego nie widać", gra pani Brookie - trochę zakręconą dziewczynę, która przeważnie paraduje w samym gorsecie i nigdy nie wie, o co chodzi...
- Właśnie... Brookie była dla mnie duuuużym wyzwaniem, ponieważ jestem na szczęście zupełnie innym typem kobiety. Zodiakalny Skorpion, mogę wymienić kilka swoich cech charakteru i podstawowe wady, np. złośliwość, bałaganiarstwo, lenistwo, kłótliwość itp. W żadnym wypadku nie jestem miłą, słodką i naiwną kobietką, dlatego długo musiałam się ze sobą łamać, żeby tak przekonywująco zagrać - "słodką idiotkę". Wiele osób, niestety, odbiera mnie tak, jak mnie widzi na scenie.
Na jednym ze spektakli grała Pani przed kilkudziesięcioma żołnierzami, którzy, nie ukrywajmy, przyszli sobie popatrzeć...
- Zupełnie nie czułam tego napięcia, które być może istniało na widowni. Wyłączam się kompletnie. Podczas wystawiania farsy nie można się dekoncentrować - łatwo wypaść z gry. Jeśli chodzi o pokazywanie ciała na scenie, już podczas studiów uczyliśmy się panować nad wstydem - ciało to kostium aktorski.
A czy zdarzyły się kiedykolwiek momenty dekoncentracji?
- Słynę z tego, że łatwo się podczas przedstawienia "gotuję". Podczas przedstawienia dyplomowego nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać. Zdarzało mi się także grać w kompletnym nerwowym rozedrganiu. Zdjęcia miałam w Krakowie, a wieczorem musiałam zdążyć na spektakl do Łodzi i nagle okazało się, że tkwię w gigantycznym korku, pod Częstochową stałam jeszcze na godzinę przed spektaklem, na scenę wpadłam z zadyszką, ręce mi się trzęsły przez całe przedstawienie.
Jak się Pani relaksuje po takich dawkach emocji?
W Bydgoszczy wcale, bo nie mam czasu. Mieszkam w Warszawie, gdzie zwiedzam sklepy ze starociami, skupuję rozmaite bibeloty. Poza tym uwielbiam remonty. W Bydgoszczy jest jeden świetny sklep z klarnetami, przy ul. Pomorskiej. Poza tym sauna, basen, włoska kuchnia - makarony. Do tej pory miałam czas na pasje, ale teraz prowadzę bardzo szalone życie, od próby do próby, kawa, papierosy, teatr, dom - próbuję rzucić palenie i nic z tego nie wychodzi.
Na zdjęciu: Katarzyna Kowalik.