Artykuły

Jeszcze raz Opera za trzy grosze

Przed kilkoma tygodniami zamieściliśmy recenzję z brechtowskiej realizacji "Opery za trzy grosze". Po obejrzeniu tego samego przedstawienia transmitowanego raz z teatru a raz ze studia telewizyjnego trzeba lojalnie stwierdzić, że te, nie decydujące zresztą usterki techniczne, które psuły dobre wrażenie w pierwszym wypadku - w drugim już istniały. Inscenizację Opery za trzy grosze śmiało można zaliczyć do największych osiągnięć wiosennego sezonu teatralnego w Warszawie. W związku z tym warto przypomnieć pewną "nie z tej ziemi" historię", która na szczęście należy do przeszłości, ale mimo to, zachowała swój aktualny "wydźwięk". Otóż i przed, i w trakcie przygotowania inscenizacji "Opery za trzy grosze" trwały zacięte boje o możliwość i celowość realizacji tego przedstawienia w telewizji. Jedni mówili, że tak, że owszem, że wystawić; drudzy, że stanowczo i zdecydowanie nie trzeba. Przy tym wytyczano ciężkiego kalibru argument: inscenizacja tak kosztowna jest wyrzuceniem pieniędzy. Nieomal w błoto - dodawano. Tymczasem działalność teatralna telewizji wskazuje, że ma ona na równi z warszawskimi teatrami uzasadnione ambicje artystyczne. Z ołówkiem w ręku i z pomocą czterech prostych działań arytmetycznych można bez trudu wyliczyć rzecz następującą: ciekawą inscenizację telewizyjną ogląda przeciętnie około 100 tys. osób. Ponieważ "Opera" była powtarzana (prawie wszystkie lepsze pozycje repertuarowe są powtarzane), więc oglądała ja jeszcze dodatkowa ilość widzów. Jest to cyfra niebłaha, miażdżąca i bez reszty kontrargumenty przeciwników wystawiania "Opery". Najlepszy spektakl teatralny przy największym osiągniętym powodzeniu tj. przy około setce przedstawień obejrzy 70 tys widzów (jeśli optymistycznie zakładamy, że sala teatralna liczy 700 miejsc). Z tego już wprost wynika, że efekt kulturalny spektaklu telewizyjnego jest nieporównywalnie większy niż podobnego spektaklu w teatrze. stąd też musi istnieć maksymalne zrozumienie faktu, że telewizja ma prawo robić programy sensacyjne za "jedyne" 20 tys. zł, jak i poważne inscenizacje za kilkadziesiąt tysięcy, których zresztą nie ma tak wiele, a które są niewątpliwie dużymi wydarzeniami artystycznymi.

(data wydawnictwa nieustalona)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji