Artykuły

Nagłe zastępstwo

Miał koncert w rodzinnym Raciborzu, gdy niespodziewanie otrzymał telefon z Teatru Wielkiego w Łodzi, aby przyjechał na przedstawienie "Adrianny Lecouvreur" zastąpić chorych kolegów. Z nutami, na proscenium, zaśpiewał główną partię tenorową Maurycego - nie tylko o nagłym zastępstwie TOMASZA JEDZA, łódzkiego śpiewaka.

Tomasz Jedz [na zdjęciu] był w tym dniu [21 listopada] prawdziwym bohaterem, bo uratował przedstawienie (sala wypełniona po brzegi) i wykazał się niemałą odwagą, gdyż na tego typu niespodziewane zastępstwo nie każdy artysta by się zdecydował.

Nagłe zastępstwo

Miał koncert w rodzinnym Raciborzu, gdy niespodziewanie otrzymał telefon z Teatru Wielkiego w Łodzi, aby przyjechał na premierę z "Expressem Ilustrowanym" "Adrianny Lecouvreur". Z nutami, na proscenium, zaśpiewał główną partię tenorową Maurycego, bo tenorzy Ireneusz Jakubowski i Krzysztof Bednarek byli chorzy. Mimo że był nieprzytomny ze strachu, zdecydował się ratować sprzedane do ostatniego miejsca przedstawienie. Wystąpił, mimo że partii tej nie miał jeszcze przygotowanej. Wiedział, że musi to wykonać i wszystko działo się jakby obok. Po spektaklu dyrektor Tadeusz Kozłowski powiedział, że był najspokojniejszym człowiekiem na scenie. Wcześniej był w obsadzie tej opery, ale próby odbywali tylko dwaj inni tenorzy, on miał w spektakl wejść dopiero w przyszłym roku. Publiczność przyjęła go bardzo ciepło, np. już po pierwszym duecie z Moniką Cichocką w roli tytułowej miał duże brawa. Oznaczało to, że widzowie kupili tak zaproponowaną wersję przedstawienia i w tym kierunku musi podążać do końca. Najbardziej bał się IV aktu, gdyż prawie go nie dotknął. Zaprocentowały dotychczasowe lata pracy na scenie łódzkiej i scenach Europy. W partię Maurycego, już w kostiumie, w sytuacjach scenicznych, wchodzi w najbliższą niedzielę, będzie to przedstawienie dla łódzkich studentów.

Maurycy inni

Partia księcia Saksonii Maurycego w "Adriannie" jest trudną, w partyturze ma mnóstwo mocnych i wysokich dźwięków i są aż 4 akty do zaśpiewania. Ale jednocześnie jest tak wspaniale, efektownie napisana przez kompozytora, że Tomasz Jedz błyskawicznie ją przygotował i zauważył, że bardzo dobrze odpowiada jego predyspozycjom głosowym. Na scenie Teatru Wielkiego zadebiutował w 1996 roku partią Ismaela w "Nabucco", później wcielał się w postaci: Malcolma w "Makbecie", Remendada w "Carmen", Artura w "Łucji z Lammermooru" i Edwina w "Księżniczce czardasza", Alfreda w "Zemście nietoperza", Arlełtina w "Pajacach" Bruna w "Purytanach", Kapłana w "Czarodziejskim flecie". 18 grudnia zobaczymy go w najnowszej roli Rustighella, powiernika męża tytułowej bohaterki "Lukrecji Borgii", którą zaśpiewa znakomita Dorota Wójcik. Już cieszy się na jej śpiewanie, bo spodobało mu się jej ciekawe odczytanie przez reżysera Macieja Prusa. Chciałby zaśpiewać Alfreda w "Trawiacie" i Don Josego w "Carmen". Ma świetną aparycję, jest młody, dynamiczny, a takich tenorów w Łodzi niestety jest niewielu (Krzysztof Marciniak, Borys Ławreniw).

Gwiazda operetki

Mimo tak dużego zaangażowania w pracę na scenie operowej, został porwany także przez lżejszą muzę i współpracuje z teatrami operetkowymi. W ubiegłym tygodniu zobaczyliśmy go w wersji koncertowej nieśmiertelnej operetki Lehara "Wesoła wdówka", gdzie kreował główną partię tenorową, klasycznego amanta Camila. Reżyser Tomasz Konina nie znalazł odkrywczego pomysłu na koncertowe zaprezentowanie "Wesołej wdówki" (próba mini-inscenizacji muzycznego zapisu dzieła nie sprawdziła się, pracę Koniny potraktowano jako wypadek przy pracy), obronili się nieliczni, wśród nich pełen elegancji i książęcej powagi Tomasz Jedz, niezwykle urokliwy i świetnie brzmiący, młodziutki baryton Tomasz Rak i niezawodny aktorsko, bardzo sceniczny Maciej Markowski i orkiestra pod wytrawną batutą mistrza Andrzeja Knapa. Bohater tego szkicu zaśpiewał wcześniej, z dużym powodzeniem, tytułowego Orfeusza w "Orfeuszu w piekle" i już w Operze Śląskiej w Bytomiu tytułowego "Carewicza", natomiast w Operetce Gliwickiej Księcia Su Czonga w "Krainie uśmiechu". Trzeba też odnotować, że został zaproszony do gościnnych występów w słynnych, wielkich przedstawieniach Opery Wrocławskiej, realizowanych w Hali Ludowej (śpiewał Ismaela w "Nabucco" i łabędzia w "Carmina Burana". Współpracuje również z Operą i Operetką w Krakowie, z filharmoniami.

Droga do śpiewu

Najpierw myślał o tym, żeby zostać aktorem i dlatego nie kończył podstawowej i średniej szkoły muzycznej. Kiedy się zdecydował na śpiew, zdał egzaminy wstępne na wydział wokalno-aktorski Akademii Muzycznej we Wrocławiu i trafił pod opiekę wokalną pary znakomitych śpiewaków Janusza Zipsera i Danuty Paziukówny. Konsultował się z wybitnym polskim śpiewakiem i pedagogiem Ryszardem Karczykowskim, był u Andrzeja Orłowicza z Kopenhagi, a w Polsce jest pod opieką cenionego pedagoga Dariusza Grabowskiego. Talent odziedziczył po ojcu, który ma świetny głos, ale z wykształcenia jest inżynierem mechanikiem, mama jest ekonomistką, starszy brat plastykiem.

Wojaże po Europie

Występuje nie tylko w polskich teatrach muzycznych, objechał kawał Europy. Niedawno występował w "Łucji z Lammermooru" w Danii i Francji. Według własnej statystyki zaśpiewał więcej spektakli na Zachodzie aniżeli w Polsce. W tym roku wystąpił na Festiwalu Operowym i Operetkowym w Ciechocinku, na którym zaśpiewał wielkie przeboje tych gatunków.

Urodził się w Raciborzu, studiował we Wrocławiu, pracuje w Łodzi, ale mieszka w Warszawie, gdzie kupił nowe własnościowe mieszkanie. W Warszawie odpoczywa i bawi się. Uwielbia spędzać wolny czas z przyjaciółmi. Lubi ludzi i dobrze z nimi żyje. Chętnie pływa i jeździ na nartach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji