Artykuły

Niezawodny adresat, niezawodny nadawca

Podobnie jak Syrena czy Prezentacje, Kwadrat uwagi krytyków na sobie nie skupia. Frekwencji w tego typu teatrach nie poprawią ani nie pogorszą żadne recenzje. Tam nie eksperymentuje się z literaturą, scenografią, aktorami. Znani i lubiani wykonawcy mają przede wszystkim rozbawiać, a przynajmniej relaksować tzw.przeciętnych widzów. I nic w tym złego, bo nie każdy musi preferować spektakle niepokojące. Teatr Kwadrat jest konsekwentny repertuarowo od wielu lat. Wybrał sobie adresata, którego nie ma ochoty ani zaskakiwać, ani zawodzić. Malutka scena zmusza do grywania wyłącznie małoobsadowych sztuk i nie zachęca do scenograficznych eksperymentów. Widownia na 170 miejsc powoduje, że kontakt z aktorami jest bliski i większość z nich grywa ewidentnie pod publikę. Co obu stronom daje słodką satysfakcję. Ogromną większość współczesnych, kameralnych sztuk dość dobrodusznie podpatrujących "samo życie", napisano w języku angielskim. Ostatnia premiera w Kwadracie, podobnie jak i kilka poprzednich, stąd się wzięła. Sytuacja wyjściowa spektaklu jest taka: właściciel solidnego angielskiego mieszkania wyjechał na kilka dni. W tym czasie pracownik firmy wnętrzarskiej remontuje jego gabinet. Ale atrakcyjna żona właściciela pozostała w mieście i ma kłopoty z zatuszowaniem swego pozamałżeńskiego romansu. Prosi dekoratora o pomoc. Ten, z pewnego powodu musi zagrać jej męża przed jeszcze jedną panią. Tytułowy bohater, jako nie zrealizowany aktor-amator (głęboko zakompleksiony, co powoduje dodatkowe komplikacje), chętnie podejmuje się tej roli. Po sporym zamieszaniu wszystko kończy się jak najlepiej. Tzn. komediowo i erotycznie. Tekst sztuki niczym się nie wyróżnia. O większej lub mniejszej śmieszności spektaklu decyduje reżyser, a przede wszystkim aktorzy. Wojciech Pokora jest niezłym komediantem, od lat trwającym w podobnej formie. Zagrał bez potknięć ale i bez niespodzianek. Ewa Borowik, kobieta dojrzała prezentowała się apetycznie i elegancko. Jej aktorstwo jest w dobrym guście, pełne poczucia formy i finezyjnego humoru. Debiutująca na tej scenie Małgorzata Foremniak nie dorównywała aktorstwem pozostałej dwójce, ale jej wygląd i młodość częściowo to rekompensują. Reżyseria z przebłyskami autoteatralnej ironii wspomagała autora i nie przeszkadzała widzom. Spektakl bardzo się podobał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji