Artykuły

Dylematy z lamusa

"Kartoteka" Tadeusza Różewicza egzystuje w dwu wersjach: pierwotnej z roku 1959 i tzw. Kartoteki rozrzuconej - z roku 1992. Dlaczego Kazimierz Kutz, zdecydował się zrealizować pierwowzór?

Kutz wyreżyserował "Kartotekę rozrzuconą" rok temu w Teatrze TV. "Powrót" do tekstu "kanonicznego" z końca lat pięćdziesiątych zastanawiał więc i budził nadzieję na nowe odczytanie dramatu. Ówcześnie tekst "Kartoteki" był niezwykle aktualny, stanowił przede wszystkim rodzaj socjologicznej diagnozy pokolenia autora. Pokolenia, którego młodość przypadła na lata wojenne, pokolenia, które w czasach najgłębszego stalinizmu klaskało na partyjnych wiecach. Była także "Kartoteka" obrazem PRL-owskiej rzeczywistości z jej absurdalnością i tragizmem zarazem. Jak pisała w 1974 r. Marta Fik: "niewiele było utworów powojennego trzydziestolecia, które w tak bezbłędny sposób umiały wyrazić niepokój pokolenia. Forma utworu nie szokowała więc - jakby na nią czekano". A forma "Kartoteki" była zaiste nowatorska - w pozornie przypadkowy sposób połączone ze sobą dialogi, strzępki rozmów, wolne skojarzenia przypominały technikę collage'u. W końcu lat pięćdziesiątych w Polsce nikt jeszcze dramatów tak nie pisał.

Kutz spróbował zlekceważyć nieprzystawalność realiów przedstawionych w tekście Różewicza do realiów Polski końca lat dziewięćdziesiątych. Najnowsza inscenizacja w Teatrze Narodowym, która byłaby aktualna, co najwyżej w latach siedemdziesiątych, nabrała charakteru historycznej rekonstrukcji. Być może trzydzieści lat temu przeszłaby do historii teatru (choć i tak nie dorównuje telewizyjnej realizacji Swinarskiego z roku 1967), ale dzisiaj dla kogo miałaby zabrzmieć aktualnie? Kto z widowni mógłby utożsamić się z Bohaterem - składającym partyjne samokrytyki, borykającym się z niezaleczoną powojenną traumą?

Być może wypowiadane przez niego treści brzmią aktualnie dla Kutza i jego pokolenia. Jednak obsadzenie w roli Bohatera Zbigniewa Zamachowskiego jest w świetle takowego "biografizmu" zastanawiające. Jaka okupacyjna przeszłość może być dzisiaj udziałem tak młodego Bohatera (który przecież pomyślany jest jako Everyman, jako alter ego przeciętnego widza)? I dlaczego jego Rodzice, Wujek, Nauczyciel zachowują się jakby pochodzili z czasów przedwojennych?

Szkoda w tym wszystkim zespołu. Szkoda, bo aktorsko jest to spektakl bardzo dobry. Świetne role Zamachowskiego (Bohater), Budzisz-Krzyżanowskiej (Matka), Englerta (Ojciec) - bez cienia gwiazdorskiego popisu. Podobnie jest w przypadku Ewy Ziętek (Tłusta Kobieta). Szkoda, że tak świetne role pojawiły się w spektaklu, którego treści, trzeba to sobie powiedzieć, są w większości martwe.

Wróćmy jeszcze raz do pytania wyjściowego? Dlaczego "Kartoteka", a nie "Kartoteka rozrzucona"? Tekst z roku 1992 jest nie tylko uwspółcześnieniem pierwowzoru, ale też dopisaniem dalszego ciągu. Różewicz zwielokrotnił Bohatera - pierwszy ma lat czterdzieści, tak jak w "Kartotece", drugi dwa razy więcej. Obaj cały czas obecni są na scenie i jeden stanowi uzupełnienie drugiego - to tak jakby ta sama osoba w dwóch różnych epokach historycznych. W nowej "Kartotece" Różewicz unowocześnił też samą formę dramatu, wplatając weń fragmenty artykułów prasowych, przemówień politycznych. Autor pozmieniał kolejność scen z "Kartoteki", dodając zupełnie nowe - odnoszące się do aktualnych wydarzeń, za sprawą czego dramat aspirował do rangi podsumowania całej historii powojennej Polski.

Tym bardziej dziwi decyzja Kutza, który zdawałoby się w swojej inscenizacji w ogóle "Kartoteki rozrzuconej" nie zauważył. A przecież prowadzi ona do nowego odczytania pierwowzoru, zmienia jego znaczenie. Okazuje się bowiem, że po przeszło trzydziestu latach "Kartoteka" podzieliła los wielu dramatów rozrachunkowych, aktualnych w danym okresie historycznym. Publicystyczna strona tekstu starzeje się coraz bardziej - i to uwidaczniała najnowsza realizacja - równocześnie wyrazistszy staje się "moralitetowy" charakter utworu. Jego treści uniwersalizują się - być może za następnych dziesięć, dwadzieścia lat, wraz z nowym pokoleniem reżyserów przyjdzie czas na "Kartotekę" wolną od politycznych treści, zupełnie inaczej rozumianą, klarowną. Zdaje się jednak, że konieczny jest tutaj okres kwarantanny, niepotrzebnie chyba zakłócony przez nową inscenizację Kutza.

Ostatnia w sezonie premiera Teatru Narodowego, będąca kolejnym rozczarowaniem, przynosi pytanie o właściwą rolę i charakter tej sceny. Czy ma to być teatr narodowy - aktualny i współczesny, czy też raczej Teatr Narodowy - patelnia do odgrzewania "starych klusek", które jakkolwiek podane na kapiącym od złoceń półmisku, przez swą wiekowość okazują się niestrawne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji