Artykuły

Antynomie Gombrowiczowskie

Elementy dekoracji otaczają widownią, koncentrując się w trzech planach - trzech miejscach akcji - pierwszy to girlandy róż oplatające tajemnicze zielone ścieżynki i mur. Ster okrętu, liny okrętowej drabinki na tle bezkresnego horyzontu morza. Wreszcie autentyczny kubeł na śmieci w kącie owego przydomowego ogrodu. Dekoracje malarskie, oleodrukowe, tandetny, nastrojowy pejzaż. Pośrodku siedzi publiczność. Wśród publiczności narrator (Marek Sikora). Pierwsze słowa, którymi dzieli się z publicznością, są jak, z tego właśnie pejzażu: "Usta jak wiśnie, piersi jak różyczki, o, gdybyż wystarczyło kupić w sklepie trochę owoców i kwiatów''. I tak od początku - poprzez tę tandetnie sztuczną formę sama forma zostaje poddana w wątpliwość. Zostaje wskazana jako element istotny, a jednocześnie poddana w wątpliwość. Pojawia się teraz Alicja - dziewica w bieli - kolejna forma, stereotyp dziewictwa i niewinności - cała w bieli, zamyślona, nieświadoma. Lecz jednocześnie świadoma swojej nieświadomości. I pragnąca poznać tajemnicę bytu, pragnąca zaszeregować swoje dziewictwo, swoją, jakby to można nazwać, poznawczą czystość. To opowiadanie Gombrowicza, jest jak żart o wielu bogatszych przecież odniesieniach niż fabularna tęsknota Pawła do nieskazitelnej dziewiczości Alicji, i tęsknota Alicji do poznania tajemnicy, do kości ze śmietnika, do grzechu, niż tylko historia Włóczęgi, który zadaje Alicji ból lecz jednocześnie budzi jej ciekawość, niszczy jej bezmyślną dziewiczość. Trudno jednak nabudowywać na tym tekście Gombrowicza zawiłe interpretacje teatralne. Izabella Cywińska - reżyserka przedstawienia i autorka adaptacji - została absolutnie wierna Gombrowiczowi, lecz jednocześnie wsparła go Gombrowiczem samym. Połączyła w jedną opowieść dwa opowiadania. Wspomniane "Dziewictwo" i "Pamiętnik Stefana Czarnieckiego". Niemal naturalny wydaje się w kontekście sensu obu opowiadań adaptacyjny zabieg połączenia w jedną postaci Włóczęgi i Stefana Czarnieckiego (Jerzy Stasiuk). I tak "dziewictwo" zostało skonfrontowane ze szczególnym "dziedzictwem", z tym, co jako swoje dziedzictwo odkrywa przed nami i samym sobą Stefan Czarniecki.

Kabotyńska niewinność i dziewicza doskonałość (nie tylko zresztą Alicji - ona jest jakby formą, ucieleśnieniem istoty owego zjawiska), jest raczej kompromitacją sposobu myślenia Pawła (Tadeusz Drzewiecki), idyllicznej bezmyślności reprezentanta wyższych sfer. To stały motyw twórczości Gombrowicza, przez "Operetkę" po "Trans-Atlantyk". Choć "Trans-Atlantyk" poszerza już pole odniesień do kwestii naszych cech narodowych. A więc reprezentanta nie tylko sfery, ale i narodu. Temu dziewiczemu kabotynizmowi przeciwstawiony jest wyostrzony groteskowym humorem Gombrowiczowskiej formy nieszczęsny los mieszańca - który odkrywa w końcu swą kompromitującą tajemnicę, który wie. Opętany dziewiczością Paweł mówi: "Monarchia bardziej jest dziewicza niż republika, gdyż więcej w niej tajemnicy niż w gadatliwych członkach parlamentu. Monarcha, wywyższony, bezgrzeszny, nieskazitelny, nieodpowiedzialny, jest dziewicą (...) Dziewiczość i tajemnice - to jedno, strzeżmy się więc uchylenia świętej zasłony". Alicja zaś pragnie obsesyjnie uchylenia tej zasłony: "Paweł, naturalnie, opowiedział legendę. Wszędzie otaczają mnie symbole i legendy, jakby wszyscy zmówili się przeciwko mnie". Fabuła dziewictwa jest taką oleodrukową formą, błahą i śmieszną, prześmiewczą wobec pewnych sposobów myślenia, stereotypów, pustych ideałów, wobec załganej, "landrynkowej" rzeczywistości. I znakomicie współgra z krańcowo odmienna, choć równie perwersyjną w formie opowieścią Stefana Czarnieckiego. Stasiuk znakomicie łączy śmieszność z przejmującą brzydotą tragizmu (u Gombrowicza tragizm nie ma antycznego ciężaru gatunkowego, jest raczej kategorią równie prześmiewną. jak wszystkie inne) - a więc z brzydotą tragizmu człowieka świadomego, obciążonego kompleksem genealogii. Początkowa niewiedza, niepokój, domysły, prowadziły go do porywów szlachetnych w jego mniemaniu, a mających służyć zbliżeniu się do wspólnoty szkolnej, ludzkiej, narodowej. Młodość Stefana jak młodość Gombrowicza, przypada na pierwsze lata wskrzeszonego państwa polskiego - i "Polska", "naród" jest kategorią najbliższą i nieuniknioną. Co prawda w nowelach tych akcja prezentowana jest na poziomie psychologicznym, dopiero w "Ślubie" i "Trans-Atlantyku" na poziomie narodowej mitologii. Jednakże tkwi głęboko w narodowych kompleksach i mitach Gombrowiczowskiej historiozofii. Psychologia u Gombrowicza jest kategorią poddaną swoistej optyce, przetworzona przez ironiczny humor i urazy. Prostota zderzona z niezwyczajnością, zamierzony kabotynizm opowieści, skomplikowana wyobraźnia usiłująca uprościć zawiłości psychologiczne w najbardziej stereotypowy schemat, są niewątpliwie niezwykle trudne do pokazania. Treść i forma tych opowiadań jest bowiem w jakiś sposób antynomiczna. Stefan Czarniecki - "szczur bez barwy i koloru", mieszaniec, który odkrył tajemnicę swej genealogii, niesie swoją kaleką psychikę odmieńca, napiętnowanego, jako szczególnego rodzaju dziedzictwo. Kolejne jego próby są opowieścią o łączeniu się ze wspólnotą polskiej społeczności, poprzez szkołę, miłość, i wreszcie wojsko. Patriotyczna egzaltacja, kompleks odtrącenia, przekleństwo rozwiązania tajemnicy. Dopełniająca się antynomia dziewictwa i dziedzictwa. Nieświadomości, tajemnicy obciążeń kompleksem formy, która nieodwołalnie zawładnęła pewnymi kategoriami i świętościami polskimi, i z którą Gombrowicz wadził się nieustannie. Walczył o europejskość polskiego dziedzictwa.

Pisał o tym pięknie Bruno Schulz: "W Tobie jest materiał na wielkiego humanistę. Czymże innym jest Twoja patologiczna wrażliwość na antynomie, jeśli nie tęsknotą do uniwersalizmu, do zhumanizowania niedoludzkich obszarów, do wywłaszczenia partykularnych ideologii i zaanektowania ich na rzecz wielkiej jedności. Nie wiem, na jakich drogach tego dokonasz, ale myślę, że taki jest pozytywny sens i sankcja Twoich poczynań, które dotychczas były płoszeniem i stawianiem zwierza tych półludzkich kniei pod strzał".

W istocie bohaterowie opowiadań Gombrowicza są reprezentantami społeczności ludzkiej i nosicielami istotnych idei, ale są przecież także istotami kalekimi, śmiesznymi, kompromitującymi to. co w myśleniu o tych ideach egzaltowane, nieistotne, kabotyńskie.

Tak jawi się tu niezwykły stopień trudności przede wszystkim dla aktora. Izabella Cywińska zbudowała pozornie prosty i harmonijny świat scenicznej rzeczywistości, jednakże oparła go o zasadnicze Gombrowiczowskie antynomie. Połączyła w jedno opowiadania, które właśnie jako szczególna antynomia dopełniają się znakomicie. Nieświadomość, zdziecinniała czystość dziewictwa, ideałów, egzaltacji, i świadomość dziedzictwa genealogii równie stereotypowych, których dramatyczny kompleks wynika ze zderzenia z owymi "ideałami". Izabella Cywińska raz tylko sprzeciwiła się Gombrowiczowi w tym spektaklu. Zaproponowała wraz z Pawłem Dobrzyckim - scenografem, malarskie dekoracje przywołujące do życia naoczny stereotyp widzenia rzeczywistości. Gombrowicz, jak wiadomo, malarstwa nie znosił, odmawiał mu znamion aktu twórczego. A jednak zabieg ten jakoś wsparł Gombrowicza. Unaocznił problem formy w jej szerszym aspekcie. Zaproponowała też postać narratora "śledzącego" i "sprawcy" na przemian. Marek Sikora jako narrator znakomicie wprowadza widza w świat Gombrowiczowskiej wyobraźni. Spektakl jest sukcesem aktorskim Katarzyny Chrzanowskiej (Alicja), Jerzego Stasiuka (Włóczęga - Stefan Czarniecki), Tadeusza Drzewieckiego (Paweł) i Sławy Kwaśniewskiej (Matka). Pokazać dosłowność sytuacji fabuły, psychologiczne zawiłość typowego myślenia a jednocześnie unieść ideę wyższego rzędu, uprawdopodobnić kabotynizm, i urealnić wagę Gombrowiczowskiego dyskursu historiozoficznego jest zadaniem niemal nie do pokonania. Katarzyna Chrzanowska była sublimacją niewinności, która marzy o tym, żeby zgrzeszyć, świeża lecz jednocześnie nieświadomie perwersyjna, reprezentowała nieodparty wdzięk młodości i jednocześnie dojrzałą świadomość formy - aktorskich środków. Jerzy Stasiuk znakomity w opowieści o perypetiach Stefana Czarnieckiego, wykorzystujący bogate środki aktorskiego wyrazu na konsturowanie formy i jednocześnie poprzez tę formę właśnie ukazujący prawdę tej przedziwnej postaci, jej wieloznaczność i istotność w historiozofii Gombrowicza. Spektakl przygotowany jest na kameralne warunki Sceny Nowej, jest jednakże w moim odczuciu ważnym wydarzeniem i ciekawym doświadczeniem w recepcji teatralnej Gombrowicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji