Artykuły

Wspaniała trucicielka

"Lukrecja Borgia" w reż. Macieja Prusa w Teatrze Wielkim w Łodzi w opinii Renaty Sas z Expressu Ilustrowanego.

Ani jedna sekunda z długiej owacji na stojąco nie była na wyrost! To, co w sobotę w Teatrze Wielkim stało się udziałem widowni, należy zaliczyć do artystycznych wydarzeń.

"Lukrecja Borgia" Donizettiego to belcanto i dramat. Tytułowa bohaterka (przypuszczalnie urodzona w 1480 r., zmarła w 1519 r.) córka papieża Aleksandra VI określana jest jako rozpustnica i trucicielka: "Tam, gdzie jest Lukrecja, jest śmierć". Los sprawi, że przyjdzie jej podać truciznę własnemu synowi. Choć będzie szansa ratunku, Gennaro - wiedząc, że odtrutki nie starczy dla jego przyjaciół - wybierze śmierć.

Muzyka, w której jest zapisana cała historia, muzyka - aktor dramatu, oddająca mrok śmiertelnych intryg i nastrój weneckiego karnawału, decyduje o tym, co odsłania scena. Karnawałowa beztroska grupy przyjaciół zmienia się w sąd nad Lukrecją.

Olśniewającą kreację stworzyła Joanna Woś. To wymarzona partia dla artystki o tak wspaniałym, wielkim głosie, a do tego wyśmienitej aktorki. Przedstawiła postać jednocześnie tragiczną i okrutną. Woś wyśpiewała i zagrała (jakże delikatnymi środkami!) cały dramat już tylko powtarzając w finale słowa: "syn" i "śmierć"... Końcowa aria "On był synem moim" (dopisana przez kompozytora dla pierwszej wykonawczyni) staje się więc tylko efektownym dopełnieniem.

Łódzka opera cierpiąca na brak tenorów, zaskoczyła widownię Gennarem Dariusza Pietrzykowskiego. To głos pełen wyrazu, o ładnej barwie i sile. Z prawdziwą satysfakcją odnotować trzeba brawurowy występ Bernadetty Wiktorii Grabias w trudnej roli Orsiniego, najserdeczniejszego kompana Gennara. Na pewno ryzykowne było obsadzenie bardzo młodego Rafała Pikały jako księcia Ferrary, męża Lukrecji. Ale obiecujący bas po niezbyt pewnym wejściu, za chwilę przekonał o swoich możliwościach i talencie. Po prostu był księciem Don Alfonso. Cała kompania wrogów i przyjaciół, stworzona przez Krzysztofa Marciniaka, Przemysława Reznera, Andrzeja Kostrzewskiego, Marcina Ciechowicza, Andrzeja Witlewskiego, Tomasza Jedza, zasługuje na uznanie.

A że znaczna część z wymienionych nazwisk nie jest jeszcze znana bywalcom Teatru Wielkiego? To fakt. Chyba rysuje się pokoleniowa zmiana warty. Ale jak dobrze się ona zapowiada! Tadeusz Kozłowski, szef artystyczny teatru i tej premiery, umie budować pozycję łódzkiej sceny, łączyć to, co najwspanialsze, z tym co wspaniale rokuje.

A teraz powinny się odezwać fanfary! "Lukrecja Borgia" to najwyższej próby reżyserski oraz inscenizatorski kunszt Macieja Prusa. Nie lubi przerostu formy nad treścią, nadmiernych gestów i póz. Wybiera skromne środki, ale wie, jak trafiać do wyobraźni. A że Paweł Wodziński stworzył do tego znakomitą scenografię i kostiumy - proste, ponadczasowe, grające linią oraz kolorem, nie ma w tej realizacji dysonansów. To doskonały start w nowe 50-lecie łódzkiej sceny operowej!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji