Artykuły

Gale, radości i na koniec żale

Ogłoszenie w niedzielę w Gdańsku wyników szesnastego, ogólnopolskiego konkursu tanecznego wywołało lekki niepokój, a to przez nieprzyznanie Grand Prix - pisze Tadeusz Skutnik w Polsce Dzienniku Bałtyckim - pisze Tadeusz Skutnik w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Niepokój nasz rozwiał przewodniczący jury Emil Wesołowski, przypominając, że dotychczas w całej historii konkursu przyznano tylko pięć najwyższych nagród, co może świadczyć o braku wyróżniających się osobowości albo o wyrównanym poziomie konkursu. Ta druga okoliczność przeważyła w tym roku. Obserwacja młodzieży młodszej podpowiada, że za dwa lata prawie na pewno znajdzie się tancerz wart Grand Prix.

Zanim rozpoczęła się wielka gala taneczna, kończąca tygodniowe zmagania, odbyła się prawie godzinna gala nagrodowa, która miała związek z trzydziestoleciem przeniesienia tego konkursu z Warszawy do Gdańska, półwieczem konkursów baletowych w powojennej Polsce, ale też pięćdziesięcioleciem pracy twórczej i pedagogicznej dyrektora konkursu Bronisława Prądzyńskiego. On też zebrał najwięcej laurów. Ale też wielu innych pedagogów i organizatorów zostało dostrzeżonych i uhonorowanych.

Poziom laureatów w każdej z trzech kategorii wiekowych (młodsi, średni, starsi) okazał się rzeczywiście bardzo wyrównany. Osobną kategorią poza wiekową był taniec współczesny. On zresztą pojawiał się wcześniej, bo nie tylko klasykę widzieliśmy, ale i układy nieklasyczne utalentowanych choreograficznie pedagogów. Jedna z tych osób, wyraźnie dominująca, została dostrzeżona i nagrodzona: to Katarzyna Aleksander-Kmieć, za kompozycję "Mania-k".

Nagrodzono 23 osoby plus trzy za taniec współczesny. I plus cztery w przywróconej kategorii "artyści baletu", tj. artyści po ukończonych szkołach i studiach, tańczący zawodowo. Tutaj najwięcej mieli do powiedzenia artyści Teatru Wielkiego z Poznania. Trzy nagrody zdobyli: Stephane Aubry, Viktor Davidiuk, Oleksandra Liashenko.

W kategorii tańca współczesnego triumfowali artyści spoza Gdańska: Ida Nowakowska z Warszawy oraz Agata Słowińska i Michał Wróbel z Bytomia. Natomiast w pozostałych kategoriach, w sumie, triumfował Gdańsk. Na 23 nagrody wziął 12. Nie jest to triumf przytłaczający, acz spodziewany.

Oklaskując zwycięskich tancerzy, publiczność oczekiwała już na występy gwiazd. Gdy się pojawiły, wywoływały wręcz euforię. Czemu trudno się dziwić, skoro widziało się solistę Bejart Ballet z Lozanny Dawida Kupińskiego z Darią Ivanovą w "Heliogabalu", solistę Królewskiego Baletu w Kopenhadze Marcina Kupińskiego w pas de deux z "Romea i Julii" z Julią - Femke Slot, i jeszcze Elenę Karpuhinę z Bayerish Staatsballet z Monachium w pas de deux z "Bajadery", a na koniec obu braci Kupińskich w układzie Bejarta w "Pieśni o wędrownych artystach".

Nie można było nie wpaść w entuzjazm i nie mogło nie być smutno, że tacy artyści bywają u nas tylko od wielkiego święta. Czy powstanie narodowej sceny baletowej coś zmieni? Pozostaje nam wiara.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji