Zawód: człowiek
Gotthold Ephraim Lessing napisał Natana mędrca ponad dwieście lat temu, w 1779 roku. Fryderyk Schiller nazwał ten poemat dramatyczny specyficznego rodzaju komedią. Ale jest to przede wszystkim - bajka. Bajka o tolerancji religijnej, której brak autor mocno odczuł na własnej skórze.
Napisał więc bajędę dramatyczną, w której posługując się postacią starego, mądrego Żyda wyłożył swój pogląd na temat różnic pomiędzy religiami. Nie ma tak naprawdę żadnych, więc autor uległ marzeniom i opisał jak żyd, muzułmanin i chrześcijanin zaczynają się rozumieć i dochodzą do zgody.
Trudno się dziwić, że Krzysztof Babicki wybrał do realizacji ten właśnie tekst teraz w 1992 roku. Świat jaki jest każdy widzi. Ale wplecione w telespektakl zdjęcia z Ziemi Świętej (bo akcja Natana toczy się właśnie na Bliskim Wschodzie) przypominają jak się tam kotłuje. Przedstawienie Babickiego to również - bez złudzeń! - komentarz do polskich realiów.
Patos i afektacja XVIII-wiecznej stylistyki zabiłyby wszystko co żywe, więc inscenizator posłużył się półprywatną konwencją próby. Dzięki temu przedstawienie może się rozgrywać na terenie całego budynku Teatru Wybrzeże. Daje to duże możliwości - po małych, kameralnych sytuacjach w garderobie wybuchają nagle - realizowane na dużej scenie - sekwencje jak z baśni tysiąca i jednej nocy.
Ale nie tylko o takie efekty chodziło - scenka, w której głowa kościoła chrześcijańskiego (Stanisław Michalski) zajada parówki w bufecie i jednocześnie, pełen świętego oburzenia, krztusząc się i przełykając śle gromy (słowne, słowne) na innowierców i heretyków, jest kąśliwa jak artykuły w "NIE".
Bajka kończy się - twórcy spektaklu i widzowie wracają do szarej rzeczywistości, która jaka jest każdy widzi... Lessing napisał kiedyś, że najszlachetniejszym zajęciem dla człowieka jest człowiek.
Jakże wiele naszych publicznych postaci i pseudoautorytetów to kompletni amatorzy w tym "fachu". A już w temacie "społeczeństwo" to dyletanci z gatunku tragicznych. Natanów mnóstwo, mędrców - ani na lekarstwo...