Artykuły

Nie wszystko jest na sprzedaż

- To opowieść o zderzeniu dwóch sposobów myślenia o świecie - starego, opierającego się na kodeksie honorowym i nowego, wierzącego najbardziej kalkulacjom finansowym - mówi Maciej Englert, reżyser spektaklu "Pieniądze innych ludzi" zrealizowanego dla Teatru Telewizji.

- Dotychczas obowiązujące reguły, w myśl których należy kierować się nie tylko dobrem jednostki, ale i ogółu, moralnością, okazują się niestety przestarzałe - mówi Maciej Englert. - Wypiera je bezpardonowa walka o pieniądze. Stary kapitalistyczny porządek był urokliwy i pełen etosu, ale w dzisiejszych czasach okazuje się zupełnie niepraktyczny. I dlatego musi odejść. Świat, który przychodzi, jest bardziej brutalny, ale nie znaczy to, że całkowicie pusty. Nie można go dyskwalifikować tylko dlatego, że opiera się wyłącznie na logice - rachunku korzyści i strat.

Akcja sztuki współczesnego dramaturga Jerry'ego Sternera "Pieniądze innych ludzi" toczy się u schyłku lat 80. w prowincjonalnym amerykańskim mieście Rhode Island. Szescdziesięciokilkuletni Andrew Jorgenson (Jerzy Trela) i jego przyjaciółka Bea Sullivan (Marta Lipińska) prowadzą tam od wielu lat firmę Kable Nowej Anglii. Ważny jest dla nich nie tylko zysk, troszczą się o fabrykę jako miejsce pracy wielu robotników. Dzięki staraniom dyrektora Williama Colesa (Krzysztof Pieczyński) firma dobrze prosperuje, aż do czasu gdy zaczyna się nią interesować Larry Garrison (Piotr Fronczewski), gracz giełdowy z Wall Street. Chce doprowadzić do upadłości przedsiębiorstwo, bo to - paradoksalnie - jest niezwykle dochodowe. Garrison rozpoczyna skupowanie akcji Kabli Nowej Anglii, by przejąć zarządzanie firmą. W wyjściu z opresji dotychczasowym właścicielom pomóc może już tylko Kate, córka Bei (Agnieszka Warchulska), a zarazem świetna prawniczka.

- Tylko początkowo wydaje się, że treść tej sztuki jest bardziej zrozumiała dla Amerykanów. Tak naprawdę giełda nie jest podstawowym tematem tego utworu - zapewnia reżyser. - O wiele ważniejsza jest opowieść o przemijaniu świata tradycji i honoru, ustępującego miejsca rzeczywistości opartej na kalkulacji finansowej, a nie sentymentach i lojalności. Coraz częściej - niemal na co dzień - spotykamy się z tym i u nas. Nie chciałem jednak zanudzić widzów tematem giełdowym, bo tak naprawdę mocno natrudziliśmy się, żeby był jedynie w tle. Nie trzeba być fachowcem od ekonomii, żeby zrozumieć ten spektakl. A problemy dotyczące miłości, lojalności, przyjaźni i odpowiedzialności, które są w tym utworze najistotniejsze, obchodzą wszystkich.

W spektaklu została zastosowana nietypowa narracja. - Bohaterowie sami opowiadają o wydarzeniach, które już miały miejsce - wyjaśnia Maciej Englert. - Nieraz zwracają się wprost do kamery. Jedną z największych zalet utworu są świetne role, charakterystyczne postaci - z krwi i kości, mające komediowy rodowód. Nie próbowaliśmy kopiować amerykańskiej rzeczywistości, bohaterowie, o których opowiadamy, równie dobrze mogą żyć tutaj.

Jak mówi reżyser - happy endu na szczęście nie ma. - Szczęśliwy finał byłby nieprawdą, tak jak tylko fałszem może być stwierdzenie, że świat daje się uporządkować i zorganizować wedle jasnych, czystych i szlachetnych reguł - twierdzi Maciej Englert. - Happy endu, w którym dobro triumfuje nad złem, poszanowanie tradycji i moralność nad racjonalnością kalkulacji finansowych - nie ma na świecie. Nie ma też i w sztuce. Autor utworu nikomu nie przyznaje racji, decyzja, po czyjej stronie się opowiedzieć - należy do widzów.

Autorem scenografii jest Marcin Stajewski, a zdjęć - Michał Englert. Zdjęcia kręcone były w wynajętej hali w Wilanowie. Sztuka zostanie pokazana 28 maja w poniedziałkowym Teatrze Telewizji o godzinie 21.05.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji