Artykuły

Powrót cara

Jeszcze kilkanaście lat wstecz na warszawskich targowiskach pojawiali się malowniczy sprzedawcy dewocjonaliów, a także "nawiedzeni" żebracy nawołujący do pokuty. Dzisiaj, choć' z rzadka, można jeszcze spotkać osobników usiłujących nawracać pasażerów w tramwaju, Częściej jednak pukają do drzwi fanatycy głoszący bliski koniec świata. Zawsze tak bywało, że podobna działania - Jedni traktowali wyłącznie zarobkowo, Inni - jak misję.

Tadeusz Słobodzianek w swojej sztuce pt "Car Mikołaj"*) - którą właśnie wystawia Teatr Dramatyczny - ukazuje ludzi pojedynczych oraz grupki, walczące z zawziętością o swoje idee, lub po prostu o łatwiejszy sposób życia.

Na przedwojennej, podbiałostockiej wsi, współegzystują wielbiciele nieżyjącego cara oraz entuzjaści komunizmu obok biernie akceptujących władza polskie. W sztuce Słobodzianka - podobnie jak to się zdarzyło w rzeczywistości - pojawia się rzekomy car Mikołaj Romanow, wcielony " w niedawnego sprzedawcę obrazków, którego rozhisteryzowani wielbiciele nieświadomie zachęcili do mistyfikacji. Wiejski oszust omalże nie zostaje zabity przez chłopaka odtrąconego przez przyszłą "carycę". Zjawia się policja. Nasz imperator ucieka ze wsi i - tak się kończy sztuka.

W prapremierowym przedstawieniu, które oglądamy na scenie Teatru Dramatycznego, występuje 35 postaci. Zgodnie z tytułem eksponowana jest historia "Cara Mikołaja", ale zainteresowanie budzą również młodzi wiejscy komuniści oraz fanatyczni zwolennicy dawnego carskiego ładu. W spektaklu pokazano też "proroka", a w trzecim planie także innych "świętych". Widz jest cokolwiek przytłoczony wielością wątków liczbą postaci, które notabene nie zostały należycie zróżnicowane, gdy chodzi o aktorstwo; Jako charakterystyczna 'przecież" wiejska' zbiorowość - ludzie ci musieliby mieć wspólne cechy. Choćby tę specyficzną śpiewność i akcent języka polsko-białoruskiego. Języka, którym mówiono również I w kresowych dworach. Jeszcze nie tak dawno Andrzej Kopalko, z ogromną kulturą i muzykalnością, potrafił w reżyserowanych przez siebie sztukach przypomnieć urodę tamtej bardzo ekspresyjnej gwary.

W "Carze Mikołaju" występuje - jak zwykle w Teatrze Dramatycznym - wielu dobrych aktorów. Naturalnie uwagę skupia na sobie Zbigniew Zapasiewicz, grający rolą Aleksego Bonifaciuka. Niestety, artystę zagłuszało chaotyczne aktorstwo jego partnerów. .Swoją drogą sam Zapasiewicz nie robił "wrażenia, że ' występuje' w wymarzonej roli... Natomiast Włodzimierz Press (jako Melech Gajst) zdołał zachować odrębność 1 precyzję swojej gry. Gajst był pełen wyrazu, a jednocześnie stonowany i związany z charakterem reszty postaci. Olga ' Sawicka, Justyna Kulczycka i Ewa Guryn jako Wiera, Nadzieja i Luba - były wesołe, lekkie, malownicze. Zaskakująco ciekawy okazał się epizod z wędrownym teatrzykiem. Witold Skaruch, Piotr Loretz i Mieczysław Morański wycyzelowali swoje nieduże role. Zagrali z dyskretnym wdziękiem i poczuciem humoru, wyróżniając się na tle aktorstwa wielu innych osób.

Pełna prostoty scenografia początkowo dobrze rokuje. Niestety, kostiumy okazały się nie przestudiowane. Suknie wiejskich kobiet zbyt przypominały stroje damskie z początku XX wieku. Ubrania mężczyzn zupełnie nie kojarzyły z rodzajem odzieży przedwojennych chłopców. Zwracał uwagę fatalny krój spodni mundurowych policjantów.

Tak więc wszystkie elementy przedstawienia - nieprecyzyjnie mówiły o miejscu, epoce, postaciach i ... nie uatrakcyjniały sztuki. Zakończenie, zgodnie z tekstem, nie tworzy, przekonywującego I wystarczającego zamknięcia całej tej opowieści. Po spektaklu widz ma ambiwalentne odczucia. Wydaje mu się, że wciąż słyszał krzyki i widział bieganinę, ale przedstawienie było statyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji