Artykuły

Belcanto nadal zachwyca

"Lukrecja Borgia" w reż. Macieja Prusa w Teatrze Wielkim w Łodzi. Opinia Adama Czopka z Naszego Dziennika.

Sobotnia premiera [18 grudnia] "Lukrecji Borgii" Gaetano Donizettiego w Teatrze Wielkim w Łodzi zakończyła się sukcesem Joanny Woś, która z powodzeniem zaśpiewała partię tytułowej bohaterki.

Libretto Felice Romaniego, oparte na dramacie Victora Hugo opowiada o jednym z dramatycznych epizodów z życia Lukrecji Borgii. Podczas karnawału w Wenecji spotyka się ona z młodym arystokratą Gennarem. Ich spotkanie obserwuje z ukrycia jej mąż Don Alfonso, książę Ferray. Przekonany o zdradzie żony postanawia pozbyć się jej domniemanego kochanka. Zgodnie ze zwyczajem rodu Borgiów Gennaro otrzymuje do wypicia kielich zatrutego wina. Na szczęście Lukrecja szybko podaje mu odtrutkę, co ratuje go od niechybnej śmierci. A jednak przeznaczenie musi się dopełnić! Gennaro z przyjaciółmi idzie na bal, gdzie z rozkazu Lukrecji wszyscy otrzymują zatrute wino. Tak zemściła się dumna księżna za zniewagę, jaką zgotowano jej w Wenecji. Nagle wśród otrutych gości dostrzega Gennara. Zrozpaczona chce mu ponownie podać odtrutkę, on jednak, dowiedziawszy się, że lekarstwa starczy tylko dla niego, odmawia jej przyjęcia. Umierającemu Lukrecja wyznaje, że jest jego matką.

Wybierając się na którąkolwiek z oper epoki belcanta należy pamiętać, że libretto spełnia tutaj drugorzędną rolę. Najważniejsze są muzyka i efektowne arie głównych bohaterów. Akcja sprowadzona jest do minimum, na dodatek ma się wręcz wrażenie, że jedyną troską kompozytora było pieszczenie ucha widza pięknem muzycznej kantyleny. Jeżeli reżyser nie przeszkadza śpiewakom w pokonywaniu karkołomnych trudności swoich partii, to może liczyć na sukces.

Tak też jest w Łodzi. Maciej Prus nie dynamizuje na siłę akcji, koncentruje się na dramacie głównych bohaterów. Pozwala im swobodnie śpiewać, a to już dużo! Całe przedstawienie pozbawione historycznego kontekstu rozgrywa się w prostej ascetycznej scenografii i utrzymane jest w konwencji trzech kolorów: czerwono-biały prolog i biało-czarne pozostałe akty. Jednak ani scenografią, ani kostiumami nie można się zachwycić. Podobnie jak całą inscenizacją, która na szczęście nie przeszkadzała muzyce.

Jak już wspomniałem, "Lukrecja Borgia" to przede wszystkim piękna melodyjna muzyka i wspaniałe arie. Tadeusz Kozłowski przy dyrygenckim pulpicie prowadził dobrze przygotowaną orkiestrę z godnym podziwu wyczuciem proporcji brzmienia wobec głosów śpiewaków, co pozwoliło im na swobodne, naturalne prowadzenie frazy. Bohaterką premiery była bez wątpienia Joanna Woś, która stworzyła ujmującą postać nieszczęśliwej tytułowej bohaterki. Śpiewała swoją partię bardzo stylowo i z wielką kulturą, ujmując pięknymi pianami, subtelną ekspresją i koloraturową techniką. Do jednego mam tylko nieco zastrzeżeń, że była bardziej liryczna niż dramatyczna w duecie z Don Alfonsem w I akcie i zbyt mało dumna, kiedy dokonała zemsty za wyrządzoną jej zniewagę. Z satysfakcją słuchałem też pięknie brzmiącego mezzosopranu Bernadetty Wiktorii Grabias w stylowo zaśpiewanej partii Maffio Órsiniego. Pozostali wykonawcy ze zmiennym szczęściem zmagający się ze swoimi partiami, stanowili tło dla obu pań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji