Artykuły

Agenda/Teatr: HIT

"Persona. Tryptyk/Marilyn' w reż. Krystiana Lupy w Tearze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Wysokich Obcasach, dodatku Gazety Wyborczej.

Wielokolorowe odbitki twarzy Marilyn Monroe to dziś symbol popkultury. Na policzkach neonowa czerwień, zielenie czy żółcie, oczy jak wypalone dziury. Andy Warhol użył jej zdjęć nie po to, by oddać hołd pięknej kobiecie, ale by opisać czasy, gdy wizerunek, publiczna kreacja zaczynały żyć własnym życiem. Czyniły oryginał niepotrzebnym. Krystian Lupa użył ich obojga - Warhola i Monroe - by pokazać korzenie tego, co po 50 latach uznajemy za oczywiste. W spektaklu 'Factory 2' (Stary Teatr w Krakowie) powtórzył ze swoimi aktorami gest artysty, którzy w swoich improwizacjach, poszukiwaniach, stylu życia doszli do granic ekshibicjonizmu. W 'Personie...' przyłapał Marilyn (Sandra Korzeniak) w momencie, gdy próbowała odrzucić wyprzedawanie prywatności. Zamknięta w pustej hali zdjęciowej, zagrzebana w stosie zmiętych poduszek, butelek, kartek scenariusza próbuje odnaleźć siebie. Wraca do pomysłu zagrania Gruszeńki w 'Braciach Karamazow', ćwiczy, miota się. Nawiedzający ją przyjaciele brutalnie rozwieją jednak nadzieje na 'bycie sobą'. Bo Marilyn Monroe nie istnieje. To tylko ciało w oku kamery, kolorowy obrazek. To nowy gatunek - celebrity. Siła spektaklu polega m.in. na uchwyceniu heroizmu pijanej, rozbitej emocjonalnie aktoreczki, której wmówiono, że jest ważniejsza niż Chrystus. Marilyn miała odwagę na chwilę choć zniknąć, uciec, popełnić towarzyskie samobójstwo. Dziś przed udaniem się do samotni wysłałaby pewnie do gazet mapy z zaznaczonym miejscem pobytu i oświadczenie w rodzaju 'urodziłam się, by cierpieć'.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji