Artykuły

Czy pani lubi Głowackiego?

Niedawno telewizyjny "Pegaz" podjął - nienowy zresztą - temat - dlaczego polskie teatry nie chcą grać sztuk współczesnych polskich dramaturgów? Uzyskanie odpowiedzi na to pytanie okazało się o tyle utrudnione, że kilkunastu dyrektorów teatrów, do których zwrócono się z prośbą o zajęcie stanowiska w tej sprawie, udzielenia wywiadu odmówiło. "Pegaz" nie zrezygnował jednak i w końcu udało mu się namówić dwóch przedstawicieli sceny polskiej. Wypowiedź jednego była brutalna: - Nie chcemy wystawiać współczesnych sztuk polskich z tego prostego powodu, że w zdecydowanej większości są to sztuki złe. Wypowiedź druga, uprzejma: - Chcielibyśmy, lecz sprawa nie jest prosta. Krytyka nie przepada za tego rodzaju pozycjami repertuarowymi, przyzwyczajona jest bowiem do repertuaru wielkiego, poruszającego pryncypialne problemy egzystencji ludzkiej. Lecz publiczność teatralna ma prawo do oglądania utworów także o mniejszym ciężarze gatunkowym za to zajmujących się różnymi aktualnymi tematami, i dlatego za wystawianiem współczesnych sztuk polskich jednak jestem.

Tym, który opowiedział się "za" był eks-dyrektor Teatru Współczesnego w Szczecinie, Maciej Englert. "Za" jest najwyraźniej również następca Englerta w Szczecinie, Andrzej Chrzanowski. Na swoje "wejście" przygotował on aż dwie współczesne pozycje polskie: Janusza Głowackiego, "Kopciucha" oraz adaptację sceniczną powieści Jana Krzysztonia "Kamienne niebo".

Głowacki, którego zbiory opowiadań "Wirówka nonsensu" oraz "Nowy taniec la-ba-da" narobiły swego czasu w kraju sporo hałasu, w pewnych przynajmniej kręgach cieszy się opinią jednego z najbardziej błyskotliwych twórców polskich, przy czym w swej najświeższej sztuce usilnie o podtrzymanie tej opinii się stara. Jego "Kopciuch" wyposażony jest we wszystkie atrybuty, które powinny rzucić odbiorców na kolana. Tak więc rzecz dzieje się za kratami, w zakładzie poprawczym, co stanowi okazję do zaprezentowania szczególnego folkloru tego typu placówek, z panującymi w nich specyficznymi stosunkami na linii pedagodzy-wychowankowie i z malowniczym, więzienno-młodzieżowym żargonem. Rzecz dzieje się w zakładzie poprawczym dla dziewcząt, w związku z czym okazja do wbudowania w utwór wątku zboczeń seksualnych, z kazirodztwem i lesbijstwem włącznie. Na scenie pojawia się w asyście ekipy filmowej sam pan reżyser z telewizji - no a wiadomo, że reżyser telewizyjny i w ogóle ludzie z telewizji to postacie fascynujące dla współczesnych, szarych zjadaczy chleba. Głowacki nie pominął nawet niezawodnego XIX-wiecznego rekwizytu - trupa. No więc jest na scenie to wszystko, lecz publiczność ziewa i patrzy na zegarki.

Nie jest to jednak wina aktorów, którzy w pracę nad spektaklem włożyli sporo serca (dotyczy to zwłaszcza debiutującej na scenie, młodziutkiej Barbary Remelskiej grającej rolę Kopciucha). I nie jest to chyba wina inscenizatora spektaklu. Jeśli już rzecz ujmować w kategoriach winy, to jedyną winą reżysera Andrzeja Chrzanowskiego jest to, że w ogóle "Kopciucha" Głowackiego zdecydował się pokazać. Mało jest tematów tak wszechstronnie przefiltrowanych przez socjologów, prawników, reporterów, filmowców jak tematyka zakładów poprawczych. Toteż jeśli już ktoś zabiera się do napisania w oparciu o nią sztuki teatralnej, to mamy prawo oczekiwać, iż sztuka ta wniesie rzeczywiście nowe wątki i wartości artystyczne. Głowacki jako autor tej sztuki nie wniósł na scenę nic lub prawie nic.

Za wcześnie, jak już pisałem, na wnioski syntetyzujące, myślę jednak, że jeśli Chrzanowski dalej i z całą konsekwencją starać się będzie pokazywać swej publiczności przede wszystkim współczesne sztuki polskie, to jego droga do prawdziwego sukcesu artystycznego będzie - niestety - drogą cierniową. Poza tym - będzie to droga niebezpieczna. Bo chociaż, jak to powiedział "Pegazowi" Maciej Englert, publiczność teatralna rzeczywiście ma prawo do zapoznawania się ze współczesnym polskim dorobkiem dramaturgicznym, to przecież jednak takiego obowiązku niema...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji