Artykuły

Tylko chłód i dystans?

W osobie Aleksandra Rohatyńskiego - bohatera "Chłodnej jesieni", Eustachy Rylski sportretował Jarosława Iwaszkiewicza... Nie jest to wprawdzie lustrzane odbicie autora "Sławy i chwały", niektóre sceny celowo zaciemniają sprawę, podpowiadają inne możliwości rozszyfrowania dramaturgicznego "klucza", tym niemniej pierwsza sztuka Rylskiego, sztuka - powiedzmy to od razu - znakomita, odczytywana będzie w kontekście życiorysu Pana na Stawisku.

Akcentuję słowo: "odczytywana", gdyż by przekonać się, czym w istocie jest "Chłodna jesień", trzeba sięgnąć do tekstu tej "sztuki telewizyjnej w dwudziestu sześciu scenach" ("Dialog" nr 8/89). Wczoraj na ekranach telewizorów zobaczyliśmy nieco inny spektakl okrojony z drastyczności, w dużej mierze odpolityczniony, spektakl, w którym znaczne przesunięcie akcentów spowodowało, iż ze sztuki o Iwaszkiewiczu przekształcił się w sztukę iwaszkiewiczowską.

Telewidzowie nie stracili jednak na tym. Janusz Zaorski (mamy w tym tygodniu jego telewizyjny festiwal, już jutro bowiem obejrzymy film "Dziecinne pytania") zrealizował widowisko utrzymane w duchu i klimacie prozy Jarosława Iwaszkiewicza. Tak jak w "Pannach z Wilka" czy "Brzezinie" pojawia się tu typowa dla ich autora opozycja kultury i biologii, a także witalizmu, urody życia, którym towarzyszy niewiara w idee i wartości, podtrzymująca tezę o bezsensie ludzkiej egzystencji.

"- Na obronę swego człowieczeństwa mamy chłód i dystans - mówi bohater "Chłodnej jesieni". - Tylko chłód i tylko dystans". Rozwój wypadków, pozostający w ścisłym związku z wydarzeniami politycznymi, dezawuuje tę postawę, przyspieszając w Rohatyńskim klęskę twórcy, czy raczej filozofa, sukces - człowieka.

W zrealizowanej przez J. Zaorskiego "Chłodnej jesieni" są fragmenty wielkiej urody, świetnie rozegrane sceny i dialogi. Nie byłoby to możliwe bez aktorskiej pomocy. Odtwórca głównej, jakby dla siebie napisanej roli - Gustaw Holoubek nie zdominował, na szczęście, tego wielowymiarowego spektaklu, umożliwiając zaistnienie na ekranie innym wykonawcom.

W 1984 r. prozatorski debiut Eustachego Rylskiego "Stankiewicz. Powrót" przyjęty został entuzjastycznie. Za równie udany uznać można jego debiut w dramacie. I jak ma się "Chłodna jesień" do utyskiwań nad posuchą we współczesnej dramaturgii polskiej?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji