Artykuły

Z przyjaciółmi o Wysockim

Najpierw był tomik wierszy Wysockiego, tych na nowo i tych po raz pierwszy przetłumaczonych na język polski przez Marlenę Zimną i wydanych przez koszalińskiego wydawcę - firmę POLIMER Jerzego Olszewskiego - bardzo starannie, z dbałością o estetykę, choć skromnie. Tom nosił tytuł "Polowanie na wilki".

I oto pojawiła się nowa publikacja, wydana również przez "Polimer", autorstwa Marleny Zimnej - "Między życiem a śmiercią", w której zawarto kolejne, tym razem zupełnie nieznane teksty Wysockiego i eseje o nim. O ile pierwsza książka miała skromną promocję, o tyle druga stała się pretekstem do zorganizowania koncertu, o którym można śmiało powiedzieć, że był wydarzeniem artystycznym. Nie tylko na miarę Koszalina, uznanego w widomy sposób przez Daniela Olbrychskiego za prowincję.

Tłumaczenia Marleny Zimnej przedarły się już w szeroki świat i ci, których mienimy wielkimi tego świata, wysoko ocenili jej pracę translatorską: Wojciech Młynarski, Jacek Kaczmarski, również sam Olbrychski, który powołuje się na trwające po dziś dzień metafizyczne kontakty z Wysockim. To właśnie dzięki życzliwości Wojciecha Młynarskiego udało się do Koszalina zaprosić Leonarda Pietraszaka i Mariana Opanię, którzy przy okazji promocji książki Marleny Zimnej przypomnieli piosenki śpiewane w spektaklu teatru Ateneum, "Wysocki". Cóż o tych interpretacjach można powiedzieć? Że są znakomite aktorsko, nie powielają stylu Wysockiego i dla niego charakterystycznego sposobu śpiewania. Że są perełkami, małymi arcydziełkami sztuki scenicznej podanymi w sposób jak najbardziej profesjonalny. To na te gwiazdy polskiego teatru: Opanię i Pietraszaka (choć jakoś nie przystaje do tej pary aktorów - bezpretensjonalnych a skromnych - określenie "gwiazda") do koszalińskiego Miejskiego Ośrodka Kultury przybył istny tłum, szczelnie wypełniający widownię.

Co najbardziej mogło uradować stałego bywalca koszalińskich imprez to to, że ujawniły się tu zupełnie nowe, nie znane a interesujące twarze miejscowej inteligencji - a wiec jednak jest. Za sprawą Wysockiego, Marleny Zimnej i warszawskich aktorów inteligencja owa opuściła miejsca jakowegoś odosobnienia, przywracając wiarę w to, że różnego rodzaju spektakle i koncerty nie tylko spotkaniom miejscowych elit władzy służą.

Oprócz wymienionych już aktorów Teatru Ateneum na scenie MOK pojawili się również miejscowi "rewelersi", czyli znane już trio Janusz Lis, Zbigniew Kułagowski i Piotr Krótki w towarzystwie Jerzego Karnickiego, czytającego teksty Wysockiego. Świetny przy fortepianie Jarosław Barów w oczywisty sposób nie mógł takiej samej maestrii pokazać, jaką zaprezentowała Aldona Krasucka, towarzysząca Pietraszakowi i Opani. Tam każdy dźwięk służył budowaniu dramaturgii utworu i dopełniał kreację aktorską. Tu o kreacji trudno byłoby mówić - wiec nie powiemy. Mówmy raczej o dobrych chęciach.

Jednym z elementów tworzących atmosferę tego koncertu była rozmowa, jaką z Marleną Zimną przeprowadziła nasza redakcyjna koleżanka Katarzyna Prześnicka. Znając Marlenę Zimną, można by mieć podejrzenia, że raz rozpocząwszy opowieść o swojej z Wysockim przygodzie, nieprędko ją zakończy, mając wiele interesujących, zaskakujących i fascynujących spraw do przekazania. Najkrócej mówiąc Marlenę Zimną, Mariana Opanię i Leonarda Pietraszaka można by słuchać bez końca, tak są znakomici w tym, co robią. A Daniel Olbrychski?

Zapewne część osób przyszła w poniedziałkowy wieczór do MOK zwabiona magią tego nazwiska, choć tak naprawdę zawiedzionych nieobecnością aktora było niewielu. On sam przysłał list, do odczytania którego upoważnił jego adresatkę Marlenę Zimną. Więcej w tym liście było o własnych zasługach (choćby długa lista filmów, w jakich zagrał) i planach, aniżeli głównym bohaterze koncertu. Wysoko wszakże pan Daniel ocenił przekłady tekstów Wysockiego, dla ich promocji miejsce widząc raczej w Warszawie, zaś godnym siebie towarzystwem mieniąc Marinę Vlady (dla której deklaruje się zakupić bilet lotniczy z Paryża do Warszawy i powrotny), Michaiła Barysznikowa i innych tej miary. TAKI koncert pan Daniel gotów jest SAM poprowadzić. Tymczasem nasz - koszaliński koncert poprowadził Janusz Lis - i też dzięki mu za to.

Każdy, kto zakupił bilet na koncert "Z przyjaciółmi o Wysockim" otrzymał obie książki Marleny Zimnej. Już po koncercie przed koszalińską wysockolożką ustawiła się długa kolejka tych, którzy chcieli uzyskać jej autograf. Wcześniej w ogromnym ogonku stali wielbiciele Wysockiego, by okazując bilet otrzymać obiecany książkowy prezent. Nie ostatnia to publikacja Marleny Zimnej, której życie zdaje się być naznaczone Wysockim. Nie ostatni to też koncert. Wszyscy wiec żegnali się ciepłym "Do zobaczenia za rok".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji