Artykuły

Łańcut. Krakowska premiera filmu braci Quay o Potockim

W niedzielę film braci Quay nakręcony w Muzeum-Zamku w Łańcucie miał swoją premierę na Krakowskim Festiwalu Filmowym.

"Inventorium śladów" poświęcone postaci Jana Potockiego [na zdjęciu], obraz gwiazd światowej animacji Timothy'ego i Stephena Quay, wzięło udział w konkursie, który jest częścią festiwalu. Pokaz odbył się w kinie Kijów, premiera miała miejsce dwa miesiące wcześniej w łańcuckim zamku. Specjalnie na ten wieczór do Łańcuta przybyli twórcy filmu - bliźniacy Timothy i Stephen Quay - oraz Krzysztof Penderecki, który zgodził się na wykorzystanie w filmie swojej muzyki, która powstała w latach 60.

Jak wszystkie obrazy braci Quay, "Inventorium śladów" wymyka się wszelkim jednoznacznym opisom. Bo tak jak poezja i malarstwo może być interpretowane na wielu płaszczyznach. Timothy i Stephen Quay niczym alchemicy mieszają obrazy i muzykę, a dobierając składniki, kierują się tylko własną wrażliwością. Przemawiają przez swoją sztukę, dlatego sami nie znoszą o niej mówić. - Każdy ma subiektywny odbiór - podkreślali po projekcji filmu. Powiedzieli nam jednak, czym film jest dla nich. - To rezonans niezwykłej wrażliwości Jana Potockiego, połączenie świata codziennego i tajemniczego świata Potockiego, który wciąż jest obecny w łańcuckim zamku. Dzieci przychodzą tu całymi wycieczkami, ale wcale nie chcą go odkryć. Nie wiedzą, o co chodzi, pytają: "Po co tu w ogóle jestem?", ślizgają się po posadzkach. Można by puszczać im przy wejściu film "Rękopis znaleziony w Saragossie" - mówili bracia. - Krakowska premiera filmu otworzy mu drogę do rozpowszechniania wśród widzów. Niebawem będzie go można kupić na DVD w Muzeum-Zamku w Łańcucie - mówi Wit Karol Wojtowicz, dyrektor muzeum.

***

Dla "Gazety"

Krzysztof Penderecki, kompozytor

Ten film to efekt szczególnej wyobraźni artystów. Wymaga innego podejścia, odbioru sztuki. Pokazuje, że nie tylko muzyka jest sztuką abstrakcyjną, film też może taki być. Bardzo podobał mi się sposób pokazywania planu z perspektywy jakiegoś starego mebla, jakby zza jego nogi. Jako student pisałem muzykę do filmów animowanych, potem 50 aranżacji muzycznych do spektakli teatralnych. Zawsze najpierw poznawałem utwór, do którego miała powstać muzyka. Tym razem było odwrotnie - muzyka już istniała, ale efekt połączenia jej z obrazem jest równie zadowalający.

not. mam

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji