Artykuły

Na obcym brzegu

OCENA jak z Apokalipsy. Rzeźbiarsko potraktowana grupa współczesnego Laookona pojawia się na trapie, by nad czernią styksowych fal stoczyć się na portowe nadbrzeże w niewytłumaczalnej euforii. Tak rozpoczyna się przedstawienie adaptacji "Trans-Atlantyku" Witolda Gombrowicza w Teatrze "Ateneum". A potem wśród zawięźleń i dziwaczności sytuacji galopady obrazów - spektakl rozdarty między farsę, dramat i obolałą komedię. Sparodiowana epopea i wykoślawione idee wśród postaci groteskowych. Na tym tle postacią główną jest narrator i protagonista spektaklu a jednocześnie antybohater, obserwujący z zadziwieniem nową sytuację, w którą jest wciągany, podlegający deformacji i sam deformujący świat zewnętrzny, starający się wyzwolić z dotychczasowych uwarunkowań z rozpaczliwą determinacją, boleśnie odczuwający swoje dotychczasowe związki. Przekonywany przez rodaków o swojej genialności i spychany przez nich w niepewność, zagubiony, w efekcie trochę pijany zajączek, daleki jednak od obsesji szaraczka. Wewnętrznie 'napięty i zmagający się z nową rzeczywistością, usiłujący reagować tak jak podpowiada mu nowa sytuacja. Jerzy Kryszak uwydatnia samotność Gombrowicza, jego uzależnienie się od innych postaci dramatu. Szkoda, że aktor pozbawił swojego bohatera przebłysków wielkości, które w tym okrutnie szczerym wyznaniu autora, powinny wykazać właściwy wymiar utworu. Nie uniknął też wikłania się w patos na serio co jest obce pierwowzorowi tej postaci.

Reżyser wyraziście okrśelił postaci ale tak, by nie zostały one wyobcowane z warstwy językowej, która w swojej dziwacznie a konsekwentnie pertraktowanej archaizacji staje się nie tylko nośnikiem treści l tworzywem dramaturgicznym lecz nadaje każdej adaptacji scenicznej specyficzny koloryt, zagęszcza sytuacje wyolbrzymia dramatyczność epizodów pozornie komicznych. Te epizody nadały temu przedstawieniu rytm zbyt nerwowy, szarpany i postrzępiony, na tle postaci farsowych, rzadziej groteskowych, zawsze wynaturzonych tak. jakby dobijały się w rozbieganym wzroku narratora-obserwatora. Służy temu i scenografia. Nierozbudowana, zdyscyplinowana, sprzyja wyodrębnieniu sytuacji i związków między postaciami zaznaczającą, że są to i postacie realne, i jednocześnie projekcje wewnętrznych interpretacji doznań, i przeżyć Gombrowicza.

Mamy w tym przedstawieniu kilka dobrych ról, choć odciągają niektóre z nich uwagę widza od głównego nurtu spektaklu. Jerzy Kamas w roli Gonzala tworzy postać w swoich dewiacjach dramatyczną i zarazem śmieszną, choć nie zabawną. I tu dygresja, w wielu dywagacjach na temat przeciwstawiania w twórczości Witolda Gombrowicza, a szczególnie w "Trans-Atlantyku" pojęciu "ojczyzna" pojęcie "synczyzna" zapomina się często, dla jakich celów i kto to przeciwstawienie głównemu bohaterowi podpowiada, to właśnie zboczony, zagubiony wśród swoich namiętności, tak często okpiwany Gonzales. Kamas tworzy postać jednoznaczną, z umiarem a więc skutecznie ukazuje przewrotność i równoczesną naiwność jego intrygi, a więc uczula nas podejrzliwie na wartość owego przeciwstawienia.

PRZECIWSTAWIENIE sobie postaci jako nośników idei z którymi zmaga się narrator znalazło rozwiązanie aktorskie w rolach Ojca (Jan Świderski) i Syna Ignaca (Michał Bajor). Ojciec - określony jednoznacznie jako umiejący już tylko schematami myśleć i czuć zacny start wojak. Ignac jakby czający się w swoim bezwzględnym posłuszeństwie, skoncentrowany na obserwacji świata i poddawaniu się rzeczywistości, która staje się dla niego wielką przygodą. A dalej kolekcja postaci zróżnicowanych, groteskowych, karykaturalnych. Powoduje to rozstrzelenie uwagi widza, zakłóca rytm spektaklu. Szkoda też, że dość tradycyjnie, jakby nie według gombrowiczowskiej, lecz znanej z lat pięćdziesiątych formułki - pokazał reżyser całą sprawę ginącej II Rzeczypospolitej, reprezentowanej w tym utworze przez personel poselstwa: Minister Kosibidzki (Mariusz Kociniak) Radca Podsrocki (Tomasz Dedek) i łagodniej niż w innych przedstawieniach potraktowany Pułkownik (Piotr Pawłowski). Farsowo a! bo raczej cyrkowo potraktowano trójkę przedsiębiorczych rodaków: Baron (Jan Kociniak) Pyckal (Jacek Borowski) Cieszowski (Marek Lewandowski). Nie służyło to przedstawieniu.

Przedstawieniu "Trans-Atlantyku" w Teatrze "Ateneum" zarzucić można zbytnie rozciągnięcie epizodów, rozstrzelenie napięć, niejednolitość stylu, wynikająca z rożnego potraktowania postaci i sytuacji, zbyt często zbaczanie ku farsie. Mam wrażenie, że choć dotychczasowe premiery "Trans-Atlantyku" w Łodzi, Wrocławiu i Krakowie tak przecież różne, spotykały się z zainteresowaniem krytyki i publiczności, to jednak warto wracać do tekstu. Powieść ukazała się także w Polsce w roku 1957 nakładem "Czytelnika". Twórczość Gombrowicza jest u nas znana szerzej ze sceny oraz kilku książek Gombrowiczu i paru setek artykułów i rozpraw, niż z lektury jego dzieł. A szkoda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji