Artykuły

Warszawa. Salon Plakatu Polskiego w Wilanowie

W poniedziałek w Muzeum Plakatu w Wilanowie rozpoczął się 14. Salon Plakatu Polskiego - przegląd dorobku artystów z tej dziedziny sztuki.

Na wystawie w wilanowskim muzeum można zobaczyć ok. 500 prac autorstwa ponad setki artystów.

W poniedziałek w Muzeum Plakatu w Wilanowie rozpoczął się 14. Salon Plakatu Polskiego - przegląd dorobku artystów z tej dziedziny sztuki.

Salon Plakatu Polskiego to różnorodny przegląd tendencji artystycznych, technik i nurtów w sztukach plastycznych. Większość plakatów powstała na zamówienie instytucji kultury i zapowiadała największe wydarzenia w polskiej kulturze z ostatnich dwóch lat. Na wystawie dominują prace młodych twórców - duetu Górska/Skakun, a także Małgorzaty Gurowskiej, Michała Kacperczyka, Filipa Iwańskiego czy Krzysztofa Iwańskiego. - Artyści nawiązują do najlepszych wzorców polskiej szkoły plakatu. Widać odwrót od technik cyfrowych na rzecz grafiki warsztatowej, malarstwa czy klasycznej fotografii. Jest jakby drugi oddech albo, jak kto woli, renesans polskiej szkoły plakatu - mówi Rafał Nowakowski, komisarz Salonu.

BARTOSZ BATOR; Jak ocenia pan aktualny stan polskiej grafiki użytkowej? ANDRZEJ PĄGOWSKI: Jest zupełnie przyzwoity, tylko na co dzień mało zauważalny. Jeżeli oceniamy go poprzez okładki książek, gazety, reklamy czy plakaty filmowe, to jest to dramat. Rzeczy dobre, ciekawe powstają gdzieś na zapleczu głównego nurtu z powodu bezlitosnego "kto to kupi". Dziś tym, co się wydaje i jak to wygląda, rządzi pieniądz i wydawca, który musi to sprzedać. To źle rokuje. Ale takie imprezy jak Salon Plakatu w Wilanowie pokazują, że np. plakatów powstaje dużo. A czy się podobają - to już należy do oceny widza. Głównym winowajcą niskiego poziomu grafiki użytkowej j est sprzedaż. Ciężko robić coś dla odbiorcy edukowanego na serialach, gwiazdach typu celebrity i nieczytającego książek. Ale mimo to powstają rzeczy wartościowe.

Większość plakatów prezentowanych podczas 14. Salonu Plakatu Polskiego to prace powstałe na zlecenie instytucji kultury. Komercyjna produkcja jest na tak niskim poziomie, że nie warto jej prezentować?

- To prawda, że głównym wydawcą i mecenasem grafiki użytkowej i plakatu jest szeroko rozumiana kultura. Komercja, czyli to, co nas namawia do zakupu, jest oceniana przez ludzi, którzy się nie znają i nie muszą znać się na sztuce. Oni nie żądają dzieł. Dlatego np. dystrybutorzy skutecznie zabili plakat filmowy. Niektóre teatry, walcząc o widza, idą tym śladem, np. Teatr Polonia Krystyny Jandy. Niestety.

Jak ocenia pan to, iż w dzisiejszej grafice karierę robią przede wszystkim ludzie, których twórczość opiera się na sprawnym posługiwaniu się Photoshopem?

- Oryginalność w plakacie zabijają Photoshop i instytucja zwana grafikiem komputerowym. W większości są to sprawni operatorzy DTP, którzy w pewnym momencie poczuli się artystami, bo program tak im to ułatwił, że wszystko zaczęło fajnie wychodzić. A w większości są to efekciarskie zabawy bez znajomości kompozycji, typo-grafii i tym podobnych elementów, których trzeba się nauczyć i wiedzieć, jak ich używać. Takie prace robią karierę w reklamie, a tam nie ocenia się dzieła, liczy się efekt. Z drugiej strony muszę j przyznać, że znam kilku grafików zaczynających karierę w DTP, którzy mają talent i i robią fajne rzeczy.

Czy pokusiłby się pan o wskazanie plakatów, które w ostatnim czasie przykuły pozytywnie pana uwagę?

- W czasach mojego debiutu ulicą władali plakaciści. Świerzy, Starowieyski, Młodożeniec, Urbaniec, Lenica czy Tomaszewski. Nadawali jej niepowtarzalny charakter. Czekało się na ich nowe prace, zauważało i komentowało. Teraz ulica się ujednoliciła, wszystko jest konstruowane podobnie. Na tym tle wybijają się inteligentniejsi, którzy potrafią nadać swoim pracom to coś. Do nich zaliczam duet Górska/Skakun, a ich plakat do "Samobójcy" wzbudził moją wielką zazdrość. Taki stan lubię, bo mnie motywuje. Ostatnio plakat, przy którym się zatrzymałem, to "Borys Godunov" Roberta Czerniawskiego tworzącego plakaty dla Teatru Dramatycznego. Lubię prace Michała Książka i jego plakat do "Loretty" dla Teatru Powszechnego. I zeszłoroczny Jerzego Czerniawskiego, kiedyś wielkiej gwiazdy polskiego plakatu, do "Pornografii" w tym samym teatrze. Cieszy mnie też powrót co pewien czas Wiktora Sadowskiego - tym razem plakatem do "Namiętności" w Teatrze Ateneum. Natomiast zadziwił mnie bardzo widoczny na mieście plakat Wojtka Korkucia do sztuki "Ludzie i anioły" w Teatrze Współczesnym. Niestety aż do bólu przypomina wspaniały plakat Franciszka Starowieyskiego do "Nieuchwytnego mordercy". Franek to miał klasę. I to se ne wrati.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji