Artykuły

Szach królowi

Nie po raz pierwszy zgłaszam zastrzeżenia, obiekcje, uwagi dotyczące profilu Sceny Monodram. Już cytowałem za encyklopedią dokładne i precyzyjne określenie "w czym rzecz", widać, że nie trafiło to nikomu do przekonania, powtarzać zaś nie wypada.

A tymczasem: gorzko, jakże gorzko... oto w niedzielny wieczór w programie II zobaczyliśmy kolejną premierę tej Sceny opracowaną na podstawie znakomitej i wstrząsającej "Noweli szachowej" Stefana Zweiga. Zmarnowana okazja, zmarnowana szansa, tym razem zarówno przez adaptatora (Kamilla-Klein), jak tez reżysera (Krzysztof Kieślowski) i scenografia (Marcin Stajewski).

Nikt chyba nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego telewizyjny spektakl, zatytułowany "Szach królowi" rozgrywano jednocześnie na trzech planach! Opowiadający wspominał dzieje sprzed lat dwudziestu (zresztą z taką emfazą, jakby się one rozgrywały przed trzema dniami!), jednocześnie ukazywały się "przerywniki" czyli obrazy z toczącej się aktualnie partii szachów, w której, co dziwne, brał udział onże prowadzący monolog (może jego duch?) ukazywały się również wnętrza, w których onże, czyli w tym wypadku Michał Pawlicki spędzał koszmarne dni, więziony przez Niemców. Były to dni okupacji niemieckiej w Austrii, partia szachów i wspominki jednocześnie. Na Boga! Za dużo naraz. Młody reżyser i tym razem, jak wielu jego kolegów, miał pomysł, z tym, że pomysł po prostu był zły, co odbiło się także ujemnie na grze Michała Pawlickiego. A szkoda, bo Pawlicki nie występuje zbyt często, a jest przecież aktorem utalentowanym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji