Artykuły

<Śluby> Fedry mają dziś szansę - mówi Andrzej Łapicki

Tuż przed świętami, 20 grudnia, Teatr Polski w Warszawie wystąpi z premierą "Ślubów panieńskich" Fredry. Reżyseruje Andrzej Łapicki. Nim ożyje na scenie (scenografia Łucji Kossakowskiej) wiejski dworek parni Dobrójskiej, poprosiliśmy reżysera o chwilę rozmowy.

Jakie miejsce, wśród Pana zainteresowań, zajmuje twórczość Aleksandra Fredry?

- Jedno z pierwszych. Nie wyobrażam sobie teatru polskiego (i Teatru Polskiego) bez komedii Fredry. Jest to również cudowna szkoła dla aktorów. Cały czas zazdroszczę kolegom tego, że są na scenie, choć przyznaję, że przyjemność poprowadzenia Fredrowskiego spektaklu jest równie duża.

Zdaje się, że Fredro to pewniak. Czy trzeba mieć na niego pomysł? Czy wystarczy po prostu wpuścić na scenę dobrych aktorów, reszta sama się złoży?

- Nigdy nie wystarczy zdać się tylko na tekst i na nawet najlepszych aktorów. Trzeba zawsze wiedzieć, po co autor rzecz całą napisał i zadać sobie pytanie, czym dziś przedstawienie to będzie w stanie zainteresować, przyciągnąć widzów.

No właśnie - czym?

- Sądzę, że właśnie "Śluby panieńskie" mają dziś u publiczności szansę. Radość, pogoda, jaką ze sobą niosą, to słońce, jakie staramy się by nie zaszło w ciągu pięciu aktów, mogą być dobrym antidotum na brutalność i bezwzględność codziennego życia.

W roli pani Dobrójskiej zobaczymy Annę Seniuk, Radosta zagra - Jan Matyjaszkiewicz, Gucia - Jan Englert, Albina - Wojciech Alaborski, Klarę - Joanna Szczepkowska, Anielę - Ewa Domańska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji