Artykuły

"Po tamtej stronie świec"

22 XII 1939, pierwszej okupacyjnej zimy, lider PPS i redaktor naczelny "Robotnika" Mieczysław Niedziałkowski został wezwany do gestapo i po przesłuchaniu zwolniony z nakazem stawienia się w dniu następnym. Stawił się, by umrzeć - został rozstrzelany 21 czerwca 1940 r. w Palmirach. Cały czas zachował odwagę, godność i nadzieję. To są stwierdzone fakty.

W sztuce Stanisława Grochowiaka "Po tamtej stronie świec'' bohater - lider socjalistyczny Czako - zostaje przez gestapo zwolniony w wigilijny wieczór "na słowo honoru", że następnego dnia powróci. A więc pomysł oparty o rzeczywiste wydarzenia. Na tym kończy się jednak bezpośrednie podobieństwo sztuki z literaturą faktu. Treścią sztuki jest bowiem konfrontacja godności ludzkiej z pogardą, za którą stoi cała filozofia traktowania podbitych i uciemiężonych narodów jak, robactwa. Czako jest niewątpliwie człowiekiem wielkiego formatu i wielkiej siły wewnętrznej dominującej nad prymitywną brutalnością oprawcy, komendanta gestapo Abera - co czyni sytuację niemal klasyczną dramaturgicznie. Powstała w ten sposób warstwa znaczeniowa jest zrozumiała dla każdego człowieka wychowanego w kręgu kultury europejskiej. Również chęć zdeptania, złamania przeciwnika politycznego, pogarda dla ludzi innej narodowości nie jest niestety niczym nowym i inspirowała wielu twórców. A jednak "Po tamtej stronie świec", mimo swego uniwersalizmu jest inna niż wszystkie sztuki polityczne, a to przez wyraźną specyfikę polską. Słowo honoru - i powrót do celi, która jest ponad wszelką wątpliwość celą śmierci, wymyka się prostym ocenom. Dziś, blisko 30 lat po zakończeniu wojny, aż trudno wyzbyć się cienia wątpliwości, że cała ta historia to tylko abstrakcja, kłócąca się z zasadą prawdopodobieństwa. Cóż - są w życiu sprawy, o których nie śniło się filozofom. Był co prawda dopiero rok 1940 i prawdziwe oblicze okupanta nie było jeszcze wystarczająco dobrze znane - ale podobne, niezrozumiałe przypadki zdarzały się i później. Na przykład w 1943 roku, po aresztowaniu mjra Błeszyńskiego "Błechwy" - komendanta obwodu Wola, Armii Krajowej, gdy gestapo trafiło na jego żonę, kazano jej zgłosić się na Szucha dopiero następnego dnia. Zresztą policje całego świata nierzadko wypuszczają aresztowanych, by ich bądź inwigilować, bądź skłonić do współpracy - i nie to jest ważne. Ważny jest imperatyw moralny, każący bohaterowi wrócić do celi, imperatyw, który ojcu każe poprzeć taką postawę syna. Postawa Czako jest tylko pozornie irracjonalna, ale jeśli nawet tak - jest to irracjonalizm tej samej najwyższej próby, co w postawie Hubala, który nie zdjął munduru po upadku II Rzeczypospolitej. Walczyć, trwać a jeśli nie ma możliwości - umrzeć z godnością. Nie ma to bynajmniej nic wspólnego z pustym gestem, ponieważ w obliczu prawdy ostatecznej dla narodu, którego sens istnienia tylekroć kwestionowano, schylenie głowy przed oprawcą, pozwolenie mu na zniszczenie naszej godności oznacza nie tylko śmierć fizyczną człowieka, ale również śmierć jego tożsamości, a co zatem idzie - wszystkiego co tę tożsamość tworzy - co składa się na polskość.

Takie rozumienie polskiej postawy jest w sztuce Grochowiaka aż do bólu nasze, własne. Kto wie, czy nie aż w takim stopniu, że jest zrozumiałe tylko dla nas samych - dla potomków tych, których usiłowano przez dwa niemal stulecia zamienić w "niewielki, szczający ze strachu naród" - naród któremu odmawiano wszystkiego - talentów organizacyjnych, języka i historii, a jeśli pozwalano nawet robić niektórym jego przedstawicielom kariery i tworzyć, to w cudzym wielkomocarstwowym interesie, w ramach trójzaborowego lojalizmu. Okupacja była tylko monstrualnym apogeum procesu kształtowania się tego stosunku do nas. Stąd to nasze uważne zapatrzenie w historię, które dla Grochowiaka jest częstym źródłem inspiracji. Historia pozwala zrozumieć - natomiast sztuka, taka jak ta - powoduje, że czuje się to sercem. Niełatwo się w teatrze wzruszam, ale tym razem - dzięki S. Grochowiakowi i A. Kowalczykowi, który sztukę w Teatrze Polskim reżyserował i całemu zespołowi z Bronisławem Pawlikiem - Czako - było inaczej. Niektórzy ocierali łzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji