Królowa śpiewu, nowych znaczeń i rodzącego się uczucia
Po premierze "Kaja i Gerdy" we wrocławskim Teatrze Muzycznym
Ten spektakl jest jak spełnienie świątecznych życzeń - dużo śniegu, pięknej muzyki i miłości.
Mimo efektownej, dorosłej obsady, w "Kaju i Gerdzie" zasłużone pierwsze skrzypce grają dzieci. Bardzo utalentowane i dobrze poprowadzone. To właśnie Martyna Kubicz, Filip Małek i niezwykle energiczna Monika Malec zebrali największe brawa podczas piątkowej premiery.
Libretto Agaty Miklaszewskiej dodaje baśni Andersena nowych znaczeń, a przede wszystkim kładzie nacisk na rodzące się uczucie między Kajem i Gerdą. Muzyka Piotra Dziubka ma w sobie taką różnorodność, że zaspokoi i pragnienia wielbicieli drapieżnych songów, jazzowych improwizacji, piosenek "opolskich" i utworów prawdziwie chwytających za serce. I jeśli do tego garnka miodu miałabym wlać kroplę dziegciu, to należy się ona za niektóre zwierzęce kostiumy. Zabrakło tu odrobiny pomysłowości - misie, foki i renifery przypominały jako żywo przebierańców z zakopiańskich Krupówek.