Artykuły

Uporczywe ujadanie jamnika

"Doktor Haust" w reż. Magdaleny Piekorz w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Zyciu.

Z plakatów patrzy na mnie twarz - znajoma i jednocześnie obca. Na nosie okulary w dobrym gatunku, takie, których nie kupi byle kto, bo go nie będzie stać. Niedbały zarost i szeroko otwarte oczy. I usta otwarte w niemym krzyku. To krzyk ostatni, przedśmiertny skowyt niejakiego Hausta. Nad sobą samym, nad zmarnowanym życiem, nad światem podłym i obrzydliwym.

Opowiadanie Wojciecha Kuczoka, z którego zrodził się spektakl w warszawskim Teatrze Studio, to proza naznaczona piętnem męskości. To gorzkie żale trzydziestolatka, który dokonuje przed samym sobą ostatecznego rozliczenia. Jako lekarz, wzięty psychoanalityk, liczy swoje ofiary, z pełnym cynizmem i pogardą traktując cudze nieszczęścia. Jako mężczyzna, ojciec, mąż, kochanek liże własne rany. Wie jednak, że nie zabliźnią się nigdy. Najwyżej na miejscu starych pojawią się inne, całkiem świeże. W polskim teatrze brakuje tekstów w rodzaju "Doktora Hausta". O ile kino, chociażby Łukasz Barczyk swoimi "Patrzę na Gębie, Marysiu" oraz "Przemianami", próbuje portretować przedstawicieli tzw. generacji nic, to teatr nie potrafi znaleźć dla tego tematu artystycznego wyrazu. Dotychczas sztuka ta udała się jedynie Markowi Modzelewskiemu w "Koronacji", której bohater, niespełniony lekarz, kończąc trzydziestkę, zdaje sobie sprawę z własnego bankructwa i próbuje zacząć życie od nowa. Bohater tekstu Kuczoka podobnej szansy nie dostaje. Jego świat kończy się, gdy rozgoryczony do granic ostateczności sąsiad pociągnie za spust pistoletu. "Doktor Haust" to utwór dobrze skrojony. Znać, że autor "Widmokręgu" nie pisał nigdy dla teatru. Bardziej od dostosowywania się do wymagań sceny interesują go literackie gierki i gry. Raz są efektowne, innym razem irytujące, bo puste. Najgorzej jednak, że "Doktor Haust" to proza pozbawiona napięcia. Rzecz wyrafinowana, ale do bólu przewidywalna. I choć czuć, że pisarz tworzy przez filtr samego siebie, jego opowiadanie pozbawione jest pasji. A to z kolei na bardzo trudnej pozycji stawia realizatorów przedstawienia w Teatrze Studio. Teraz to tylko od nich zależy, czy uratują widowisko oparte na przeciętnej literaturze, czy też swoimi działaniami podkreślaj wszystkie jej słabe strony. Kuczok, reżyser Magdalena Piekorz, operator Marcin l Koszałka, kompozytor Adrian Konarski i aktor Michał Żebrowski (na zdjęciu) nie mają lekko. Od chwili triumfu "Pręg" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, późniejszej premiery filmu, potem l wyznaczenia obrazu na polskiego kandydata do Oscara i ogólnopolskiej dyskusji, jaka mu towarzyszyła, dźwigają piętno tamtego sukcesu i oczekiwań związanych z przyczepioną im etykietką odnowicieli polskiego kina, a teraz może i teatru. To nie jest łatwa rola, bo nie przyznaje im się prawa do pomyłki. Dlatego wszelkim ich działaniom towarzyszy presja. Czasami może ona pętać ruchy.

W przypadku monodramu Żebrowskiego w Studio tak Się nie stało. Widać uczciwą od początku do końca pracę twórców spektaklu. "Doktor Haust" jest wyreżyserowany, właściwie oświetlony i z poświęceniem zagrany. Nie ma mowy o jakiejkolwiek fuszerce. Żebrowski wiele wysiłku wkłada w to, aby ostatecznie zrzucić z siebie wizerunek ekranowego amanta i bohatera. Bywa odrażający, odpychający w manifestowanej ostentacyjnie pogardzie dla świata. Ma w tej roli poruszające momenty, kiedy spod maski cynika Hausta wyjrzy na moment zdesperowana twarz człowieka, który przegrał wszystko. Bywa też jednak tak, że aktora pożera przygotowany wcześniej patent na postać, powtarzająca się wznosząca i opadająca intonacja, te same grymasy. Może rzecz polega na tym, że w samym zamyśle tkwi błąd. Może "Doktor Haust" jest utworem dla aktora nieco starszego, który pewnych stanów nie musi grać, bo je nosi w sobie. Michał Żebrowski na razie ich w sobie szuka. I raz znajduje, a kiedy indziej błądzi. Jest jednak szansa, że ten, już dziś nie do zlekceważenia spektakl, dojrzeje. I wtedy to uporczywe ujadanie jamnika, które nie daje spokoju bohaterowi, wwierci się także w mózgi widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji