Las Ostrowskiego
Dzieła Aleksandra Ostrowskiego (1823 - 1886) należą do literatury światowej. Wchodzą one do stałego repertuaru teatrów dramatycznych, granego dziś w kilkunastu językach na przodujących scenach Europy. Ostrowski jest jednym z tych wielkich pisarzy, którzy zdobyli świat dla rosyjskiej literatury XIX w., a największym dramaturgiem Rosji - nie tylko swego czasu.
Gonczarow pisał w liście do Ostrowskiego: "Literaturze przynieśliście w darze całą bibliotekę artystycznych dzieł, a na scenie stworzyliście odrębny świat. Wy sami zakończyliście budowę gmachu pod którego fundamenty położyli kamienie węgielne Fonwizin, Gribojedow, Gogol. Ale dopiero po Was my Rosjanie możemy z dumą powiedzieć: - Mamy swój własny, rosyjski narodowy teatr. W rzeczywistości powinien on się nazywać - teatrem Ostrowskiego!". Oto ocena całości dzieła Ostrowskiego przez ówczesnych. A oto ocena sztuki "Las": "W Petersburgu - pisał Turgieniew w roku 1874 do Ostrowskiego - widziałem "Las". Sztukę odegrano dosyć słabo - a jednak jakież to zachwycające: postać "tragika" jest jedną z Waszych najlepszych!" Sztukę odegrano świetnie - napisałby chyba Turgieniew o spektaklu w łódzkim Teatrze Powszechnym. Mamy na myśli przede wszystkim Jadwigę Chojnacką jako Gurmyską, bogatą obywatelkę ziemską, starającą się usilnie o stworzenie pozorów, że jest uosobieniem cnót kobiety-wdowy. Ale w rzeczywistości... na co idą jej pieniądze? Nie na wsparcie biednych jak rozpowiada, lecz:
- Dla doktora-Francuza poszły pieniądze? Dla Italienczyka - poszły? Jeometra co mierzył ziemię dostał? I za co? - zapytuje lokaj Gurmyskiej (wiarogodnie zagrany przez Kazimierza Biernackiego) w dyskusji z klucznicą Ulitą (brawo Skrzydłowska!). Gurmyska, 50-letnia wdowa, kupuje miłość - w przeszłości od doktora, Italienczyka i Jeometry, a teraz, w czasie akcji sztuki od gimnazisty (Leon Niemczyk gra go zadziwiająco pewnie), który staje się małżonkiem zalotnej staruchy, by zdobyć pieniądze i pozycję.
Gurmyska jest, jak mówi Ostrowski, bardzo bogatą obywatelką ziemską. Ale tu chodzi o bogactwo starej daty rosyjskiej, więc o bogactwo konsumpcyjne. W rękach Gurmyskiej kapitał, który posiada tylko w postaci ziemi i lasów, staje się pieniądzem konsumpcyjnym, by w rękach Wosmibratowa (Marian Wojtczak) znów stać się kapitałem - handlowym. Wosmibratow kupuje las od Gurmyskiej, kawał po kawałku i za bezcen. Oto charakterystyczny proces nagromadzenia kapitału kosztem bogactwa konsumpcyjnego, wywodzącego się z feudalizmu. Proces ten oraz drugi, bardziej zasadniczy: objęcie przez pieniądz hegemonii w stosunkach między ludźmi - Ostrowski zobrazuje w najbardziej drastycznych konstelacjach. Jedną z nich jest zdeklasowanie części szlachty pokazane na przykładzie dwóch postaci Aksjuszy (Celina Klimczak) powinowatej Gurmyskiej oraz wędrownego aktora Niesczastliwcewa, bratanka bogatej wdowy (Kazimierz Wichniarz).
Ile radości, ile rozpaczy potrafi wyrazić Celina Klimczak w małych gestach i w przemyślanej intonacji słów!. Być moż, że za jakieś iks lat będą pisali: Celinę Klimczak widziałem jako Aksjuszę w sztuce "Las". Było to anno domini 1954 w Łodzi, w Teatrze Powszechnym.
Kazimierz Wichniarz. aktor o nieprzeciętnych umiejętnościach i możliwościach, stworzył - zdaje się - własną koncepcję o targanym przez życie- wędrownym aktorze szlacheckiego pochodzenia i lumpenproletariackiego położenia - koncepcję opierającą się w niektórych miejscach za bardzo na głosowych efektach. Ale na ten temat trzeba by z Wichniarzem długo dyskutować. Jego koncepcja zwycięża w szczytowym monologu: "A coście zrobili? Kogoście nakarmili?... Gdy mam pieniądze - żywię swoim kosztem dwóch albo trzech takich szubrawców jak Arkaszka, a rodzonej ciotce za ciężko było wyżywić mnie przez dwa dni..."
A propos Arkaszki ((drugiego "podróżującego pieszo" aktora prowincjonalnego). Jest nim Zygmunt Zintel, artysta o darze komizmu. Zdaje się nam jednak, wbrew Zintelowi, że Arkaszka jest w tej samej mierze tragiczną, co komiczną postacią.
Widzieliśmy dwóch aktorów w roli Piotra, syna Wosmibratowa - Dębickiego i Antczaka. Mimo iż Kazimierz Dębicki ma lepsze warunki zewnętrzne do tej roli, Jerzy Antczak był bardziej przekonywający, poprostu dlatego, że posiada więcej środków artystycznych.
Antoni Lewek jest fałszywie obsadzony, o jakieś trzydzieści z czymś lat za młody, by być Bodajewem. sześćdziesięcioletnim staruszkiem, na pół już głuchym... Eugeniusz Stawowski jako Miłonow miał efektowny epizod.
Szkoda, że tak umiejętna reżyserka jak Jadwiga Chojnacka akceptowała tak - no, powiedzmy - nietrafną oprawę sceniczną dla wielkiego dzieła jednego z największych dramaturgów światowej literatury. Jednak spektaklowi to nie zaszkodziło - dzięki kunsztowi aktorów i reżyserii, która starała się o największą czytelność sztuki dla wielkiej rzeszy widzów. Łódź jest o jeden dobry spektakl bogatsza.